Liczba wyświetleń: 887
Na stronie internetowej magazynu „The Forward”, będącego miesięcznikiem dla amerykańskiej społeczności żydowskiej, ukazała się relacja niejakiego Simona Rubina, który znalazł się w Warszawie w ramach wymiany zagranicznej. Rubin twierdzi w swoim artykule, że z powodu przejścia ulicami polskiej stolicy Marszu Niepodległości musiał…. ukryć się w łazience, ponieważ w demonstracji uczestniczyć miały osoby o „antysemickich” poglądach.
Co ciekawe, amerykański Żyd nie mieszka w ścisłym centrum Warszawy, a właśnie w tym miejscu zawsze odbywa się Marsz Niepodległości, lecz zajmuje mieszkanie na Woli, czyli około dwa kilometry od miejsca rozpoczęcia demonstracji w dniu Narodowego Święta Niepodległości. Rubin pisze jednak, że „Ulica Leszno ponownie stała się miejscem antysemityzmu, nienawiści i tym razem własnego strachu”, w czym nawiązał oczywiście do faktu istnienia w tym miejscu getta w czasie II wojny światowej.
Z powodu dźwięku wybuchających petard oraz policyjnych syren Rubin musiał więc… ukryć się w łazience, uprzednio wyłączając wszelkie źródła prądu i zasłonił wszystkie okna w swoim mieszkaniu. Żyd w trakcie pobytu w łazience miał się przy tym zastanawiać, czy sąsiedzi z którymi rozmawiał o swojej żydowskiej tożsamości „rzeczywiście są jego sprzymierzeńcami”. Ponadto zdaniem przybysza z Ameryki, przez sobotnią demonstrację po raz pierwszy musiał się on obawiać, czy przypadkiem z powodu swojego wyznania nie stał się właśnie „celem”.
Jako dowód występowania „antysemityzmu” na Marszu Niepodległości, Rubin wskazuje fakt, iż zwołały go „dwa radykalnie nacjonalistyczne ruchy młodzieżowe, które biorą swoją nazwę od grup antysemickich z lat dwudziestych i trzydziestych”, zaś w trakcie manifestacji jeden z jej uczestników stwierdził na antenie telewizyjnej, że „należy odsunąć od władzy żydostwo”. Dodatkowo amerykański Żyd upatruje wzrostu postaw „antysemickich” w wyborczym zwycięstwie Prawa i Sprawiedliwości sprzed dwóch lat.
Na podstawie: Forward.com
Źródło: Autonom.pl
Nie można wierzyć żydom. Poczytajcie o przypadku żyda, któr sam sprayem nabaźgrał antysemickie hasła na elewacji swojego domu, po czym zgłosił na policji akt wandalizmu. Całe szczęście, że Policja przejrzała podstęp.
Tacy są żydzi, do perfekcji opanowali robienie z siebie ofiar i osiąganie profitów z tego tytułu.
To się nazywa fachowo: psychoza (paranoidalna) i jest to schorzenie. Dobra wiadomość jest taka, panie Rubin, że da się je leczyć 🙂
Trzeba zaczac pogrom…
Kupić mu bilet do Izraela, niech Oni go leczą, taniej wyjdzie.
Niezły paranoik. Nie ma co tu komentować poza tym, że duzp mediów jest żydowskich i skwapliwie wykorzystuje takie teksty do podsycania antyżydowskiej psychozy.
Bo jaka jest prawda? Żydzi potrzebują antysemityzmu jak tlenu do oddychania. Bez antysemityzmu nie byłoby psychicznej pałki na wszystkich, którzy śmią mówiuć prawdę, a więc o żydowskich celach. Monopolizacji mediów, wpływania na strategiczne agendy. Wszystko po to aby realizować własne pokretne cele. I tutaj dygresja, bo nie chcę obrażać porządnych Żydów. Ci najgorsi, to właścicwie to nie są już Żydzi. Np. bankierzy pochodzenia Żydowskiego. Te najbogatsze amerykańskie klany sponsorowały rozwój militarny III Rzeszy słusznie widząc w tym niezły biznes. Dorobili się miliardowych majątków na zaopatrzeniu armii amerykańskiej i rosyjskiej. Potem program lend lease… I kręci się biznes cały czas. Co jest takiego w u większości Żydów i post Żydów (piąta przechszczona kolumna często ze zmienionymi nazwiskami), że mają pewnego rodzaju psychoze paranoidalną i z nikim nie potrafią żyć w zgodzie? Są jak jakaś sekta.