Liczba wyświetleń: 894
Samorządy głowią się, skąd wezmą pieniądze na rekompensaty dla nauczycieli zwalnianych w wyniku reformy edukacji. Potrzebne są miliony złotych.
Wbrew temu, co twierdziła minister Zalewska, reforma nie okazała się „bezbolesna” i mimo że ilość uczniów fizycznie się od września nie zmniejszy, zwolnieni nauczyciele idą w setki.
„Niestety, koszty rozwiązania tych umów spadną na samorządy. Wielu nauczycieli dostanie wypowiedzenia, innym nie zostaną przedłużone umowy, jeszcze inni będą mieli zmniejszony wymiar czasu pracy” – powiedział dla “Rzeczpospolitej” Marek Wójcik, ekspert Związku Miast Polskich i Związku Powiatów Polskich. Twierdzi on, że samorządy nie były przygotowane na wypłacanie rekompensat zwalnianym, nie spodziewały się ich w takiej skali.
W Bydgoszczy zgodnie z wyliczeniami ratusza na odprawy potrzeba będzie 2 mln zł (18 osób przejdzie w stan nieczynny, z 42 osobami zostaną rozwiązane umowy, 192 czeka ograniczenie zatrudnienia). W Katowicach tylko dla 20 zwalnianych nauczycieli dyplomowanych wypłacone zostanie 2400 tys. zł, w łodzi – ponad pół miliona. Jak podaje „Rzeczpospolita”, „utrzymanie nauczycieli w stanie nieczynnym przez sześć miesięcy wyniesie na osobę: nauczyciel kontraktowy – 18,3 tys. zł; nauczyciel mianowany – 20,6 tys. zł, nauczyciel dyplomowany – 24,1 tys. zł”. Warszawa jeszcze nie potrafi określić dokładnie kosztów zwolnień.
Wiceprezydent Łodzi Tomasz Trela chce, żeby ministerstwo w nich partycypowało i dało pieniądze z rezerwy oświatowej: „Upomnę się o każdą złotówkę, ponieważ pani minister Zalewska podczas publicznych wystąpień wielokrotnie zapewniała, że samorządy nie poniosą kosztów związanych z reformą. Oczekuję, że pani minister słowa dotrzyma.”
Ministerstwo twierdzi, że wszystkie wnioski uwzględni, pomoże też zmodernizować szkoły. „Bezkosztowa” i „bezbolesna” reforma może pochłonąć aż 167 mln rezerwy budżetowej.
Autorstwo: WK
Źródło: Strajk.eu
i lewicowy portal krytykuje uszczuplenie budżetu na rzecz ludzi pracy. Hipokryzja. Robienie z czytelnika bezmózgowca. Nie dziwię się teraz temu że lewicowa partia działała na rzecz biznesu, kleru, oligarchii, wyzysku, itd…
@maciek, gdzie Ty to zobaczyłeś w tym artykule? Ten artykuł mówi o tym że reforma związana jest z dużymi kosztami których samorządy nie chcą ponosić i oczekują że skoro rząd mówił że tych kosztów nie poniosą to rząd da pieniądze na to. Z artykułu można co najwyżej wyciągnąć że autor nie jest fanem reformy i rządu. Obawiam się że to nie autor robi z czytelnika bezmózgowca.
Tak to jest, jak się „deformę” edukacji przygotowuje się na kolanie – bo będzie rzutowała na rozwój całego narodu na dziesięciolecia.
Koncepcja reformy – delikatnie mówiąc – nieprzemyślana;
Skala zaburzeń w funkcjonowaniu oświaty – nieznana, ale przekraczająca oczekiwania;
Koszty finansowe – wielokrotnie przekroczone;
Koszty społeczne – jak wyżej;
Przygotowanie merytoryczne – brak;
Obciążenie dzieci i rodziców zmianami – gigantyczne;
A przecież miało być tak pięknie… kiełbaska wyborcza… w chorych wizjach posła, który nie zna życia, ekonomii i całej reszty tego Kraju.
@Jedr02
On to robi służbowo, czy już ma wyciętą zdolność myślenia przez zreformowaną edukację PRL-bis?
TO tylko kwa-mowa (Orwell – 1984) – slogany automatycznie padają bez udziału refleksji…
A lewicowo-lewackim takie osoby określają wszystko, co nie jest pełne zachwytu nad pomysłami posła z Żoliborza i jego chorą z nienawiści, wizją świata.
Jedr02@
Jak to gdzie to zobaczył.. spójrz jaki to jednostronny artykuł. Gdzie tu jest mowa o tym że może i odprawy będą kosztowały ale przecież w przyszłości tym wszystkim nauczycielom NIE trzeba będzie płacić przez następne dziesięciolecia ! Czy te zaoszczędzone pieniądze ci propagandziści od tego artykułu policzyli? NIE!
Przy tych oszczędnościach to ta suma na odprawy będzie jak wydatek na waciki.
@Szaman
To może idąc Twoim tokiem myślenia trzeba zwolnić 100% nauczycieli – to DOPIERO będą oszczędności…
W artykule – chodzi o fakt, że gminy w 2016 roku planując i przygotowując budżety na rok 2017, nie wykazały się „partyjną czujnością”.
Nikt nie przewidział tego, że w obecnym roku powstanie pomysł natychmiastowej reformy edukacji i związanych z tym natychmiastowych gigantycznych wydatków.
Zresztą wydatki na pensje i odprawy dla nauczycieli to tylko drobiazg…
W związku z deformą trzeba będzie w szkołach przeprowadzić gigantyczne inwestycje – remonty, wymiany mebli (nie posadzisz w ławce dla 2-klasisty – 7 klasisty!), adaptacje pomieszczeń zajmowanych do tej chwili przez oddziały przedszkolne na klasy…
A co z maluchami z przedszkoli?
Burdel, bałagan, olbrzymia praca do wykonania i to na chybcika, bo się bezdzietnemu posłowi zamarzyło z dnia na dzień coś zmieniać…
o przepraszam ale burdel to zrobili ci co wprowadzili gimnazja. jestem 2 rocznikiem który miał nieprzyjemność brać udział w tym wymyśle i wady tego rozwiązania mógłbym wymieniać godzinami. Także daruj sobie przekonywanie mnie bo widząc kontrast poziomu nauczania pomiędzy mną a rocznikami 2 lata starszymi nie powiem ani złego słowa o tej reformie. Wraz z tym gó*nem przyszły również odmóżdżające testy wg klucza, i ogólna tresura niemyślącej gawiedzi. # lata stracone na przerabianie tego samego materiału i ogólna patologia gimnazjalna o której też dużo by rozpisywać. Nie mówiąc o konieczności dojazdów do odległej placówki i czasu zmarnowanego na dojazdy oraz pieniędzy zmarnowanych przez moich rodziców na autobusy.
@Szaman
Nie widzisz sedna problemu.
Nie jest problemem sama reforma edukacji, bo wprowadzenie gimnazjów było – delikatnie to nazywając –
chore i wszyscy mający doczynienia z oświatą w Polsce świetnie zdawali sobie z tego sprawę.
Szaleństwem jest tempo wprowadzania obecnej deformy BEZ jakichkolwiek głębszych przemyśleń i analiz, przygotowania podstaw programowych, podręczników, zapewnienia z odpowiednim wyprzedzeniem finansowania, oceną skutków, itd.
Zmarnowane pieniądze – to dopiero będą, gdy WSZYCY rodzice obecnych 6-klasistów będą z wywieszonymi językami szukać podręczników, które na dzień dzisiejszy nie zostały jeszcze napisane! O czasie na zaopiniowanie, poprawienie, akceptację wydrukowanie i rozesłanie po Polsce nie wspominam.
Dowożenie dzieci – też czeka, tylko nie tych, co obecnie – ale np. przedszkolaki z obecnych oddziałów w szołach będą musiały uczęszczać „gdzieś”…
Co do powtarzania materiału – dopiero w klika lat po reformie gimanzjalnej udało się wprowadzić korelację pomiędzy przedmiotami. Nowe podstawy programowe są opracowywane w takim pośpiechu, że tej korelacji znów nie ma. I tak np. nauczyciel fizyki będzie musiał poświęcić sporo czasu na wyjaśnienie i wprowadzenie „aparatu matematycznego” niezbędnego do przerobienia materiału; nauczyciel matematyki będzie to zagadnienie przerabiał pół roku później.
O skali bajzlu jaka będzie panowała w oświacie świadczy już to:
http://wiadomosci.radiozet.pl/Polska/Mazowieckie-Edukacja-Radni-PiS-przez-pomylke-zlikwidowali-gimnazja
@jedrO2
Chyba komentujemy dwa różne
Szkolnictwo w Polsce jest przestarzałe, nic nowego praktycznie nie wnosi, jednym z powodów są gimnazja – co to za problem zamienić nawet gimnazja w kolejną szkołę podstawową, aby klasy były mniej liczne. Im mniej osób w klasie, tym nauczyciel mógłby poświęcić danemu uczniowi. Ba, zlikwidować te wszystkie profile we wszelakich szkołach + wychowawców – pieczę od wychowania [np. pytania dlaczego kogoś nie było w szkole itp. powinno zrzucić się na pedagoga szkolnego – od czegoś on powinien być niż odbębniania sobie 1-2h dziennie w szkole.] A jeżeli uczeń z podstawowego zakresu nauki zainteresuję się innym przedmiotem, może a nawet powinien mieć zagwarantowane dodatkowe zajęcia [bezpłatne] na terenie szkoły.
ZIWK@
Może i na szybko ale z drugiej strony masz platformę która wszystko robił wiecznie (o ile w ogóle)a i tak spierniczyła a tak partia rządząca chce sobie zaskarbić wyborców tym że robi co obiecała no i fakt jest tak w większości przypadków. A im zostały już tylko 2 lata.
Inna sprawa że partia rządząca to władza nie polska i działa pod dyktando koncernów i mafii ale nabijając sobie punkty może przy okazji zrobić coś dobrego. Co z tego będzie zobaczymy ale myślę że są bardziej palące kwestie do omawiania i krytykowania jak chociażby przymus szczepień.
W tym przypadku ja to widzę jako inwestycję na poczet przyszłej oszczędności i co prawda Youpidu ma rację no ale lepiej żeby zostało stare bagno ale mniej kosztowało niż nowe bagno które jeszcze bardziej pogrąża budżet. A skoro pis rozdaje 500+ to co za problem zadbać o prywatną edukację dla dziecka za tą kasę?
Nie chce mi się zaczynać dyskusji ab ovo, którą i tu (czyli w WM) już nie raz prowadziłem, ale informuję, że opierając się na doświadczeniach ucznia, nauczyciela, rodzica i korepetytora stwierdzam, że nie ma ŻADNYCH dowodów na to, że „gimnazja to zło, każdy to widzi” (bo np. ja nie widzę) a wręcz przeciwnie. To był jeden z lepszych pomysłów twórców reformy, aby rozdzielić uczniów poniżej 13 roku życia ( tak dla przypomnienia – nie posiadających zdolności do czynności prawnych wg. naszego (ale nie tylko) prawa) od starszych (czyli od tych, którzy nabywają częściową zdolność (po 18 roku życia pełną) do czynności prawnych i np. odpowiedzialność deliktową). Na dodatek te dzieci (młodzież) zaczyna dojrzewać i wchodzić w tzw. „trudny wiek” (jak zwał tak zwał, ale praw biologii, socjologii itd. nie oszukamy i z faktami się nie dyskutuje – chyba że jest się durniem) i wymagają jednak innego podejścia oraz mają inne problemy, nie tylko naukę. Tym bardziej, że czasy się zmieniły i problemy z tym związane są coraz większe (dostęp do informacji, konsumpcjonizm, pokusy „łatwego życia” itp.) a recepty na to nie ma i odnoszę wrażenie, nikt się tym za bardzo nie przejmuje a szkoda. Natomiast jestem CAŁKOWICIE PEWNY, że w strukturze szkolnictwa 6(3+3)+3+3/4, przy odpowiednich do potrzeb i czasów zmianach w programach nauczania, łatwiej będzie znaleźć recepty na te (i inne też) problemy, bo struktura 8 + 4/5 jak już WIELOKROTNIE powtarzam (z przytaczaniem rzeczowych argumentów!!!) jest bezwładna, niedostosowana do potrzeb nowoczesnej edukacji, nie związana W ŻADEN sposób z etapami rozwoju biologicznego i społecznego dzieci a ostatecznie jest bardziej miejscem pracy nauczyciela a nie miejscem edukacji. Jestem pewien, że szybko się o tym przekonamy – w sprawach wychowawczych już za 2-4 lata a w sprawach edukacyjnych (czyli powrót do czasów, kiedy polskie dzieci znowu będą odstawały poziomem wykształcenia od czołówki, czyli np. nie będą potrafiły czytać tekstów ze zrozumieniem) za jakie 5-8 lat. Szkoda tylko, że winnych nie będzie można posłać za to do więzienia tylko przed Trybunał Stanu.
Wszystkie wady aktualnego systemu edukacji pochodzą, dostrzeżcie to wreszcie, nie z jego błędów tylko z tego, że nie został wprowadzony do końca a różne gnojki, zaczęły przy nim majstrować niemal od chwili wprowadzenia (np. durnowate i niedostosowane do wymogów współczesnej edukacji programy nauczania).
@Janpol
Mam podobne doświadczenia. Pracowałem w gimnazjum i w szk.śr do której zostało doklejone. Potem zaczęli doklejać do podstawówek i to była ta majstracja majtków.
Czyli koszt przeprowadzenia reformy byłby równy kosztowi zorganizowania referendum, w którym zapytalibyśmy czy reformę przeprowadzać?
~@MichalR 05.06.2017 21:24
A po co przeprowadzać referendum? A po co wywalać kasę na pseudo-reformy? Za ułamek tego można opracować nowe programy i dokończyć reformę edukacji.
Ładowanie kasy w stary system jest też kosztowne. Najlepiej byłoby kształcić według potrzeb rynku tak jak Korwin Mikke proponuje.