Liczba wyświetleń: 2778
Apel o zmianę definicji zgwałcenia w kodeksie karnym złożyła do ministra sprawiedliwości grupa posłanek na Sejm RP. Wcześniej bez powodzenia robili to rzecznicy praw obywatelskich – prof. UW Marcin Wiącek i jego poprzednik dr Adam Bodnar.
Obecnie obowiązująca definicja przestępstwa zgwałcenia (art. 197 § 1 k.k.) pochodzi jeszcze z lat 1930., a przestępstwo gwałtu podlega pod kategorię występku, a nie zbrodni.
Przepis stanowi, że do gwałtu dochodzi, gdy ktoś doprowadza do obcowania płciowego „przemocą, groźbą bezprawną lub podstępem” – grozi za to od 2 do 12 lat więzienia.
Tymczasem, jak podkreślają prawnicy, w tym RPO, już sam brak świadomej i swobodnie wyrażonej zgody na kontakt seksualny powinien przesądzać o przestępstwie zgwałcenia, a znaczenia nie mają środki, których użył sprawca przemocy seksualnej.
Taką definicję gwałtu wyznacza Konwencja Rady Europy o zapobieganiu i zwalczaniu przemocy wobec kobiet i przemocy domowej (tzw. konwencja stambulska), którą Polska ratyfikowała w 2015 roku. Do dziś definicji gwałtu nie zmieniono.
Resort sprawiedliwości nie widzi powodów do zmiany, twierdząc, że wykładnia art. 197 Kk nie wymaga dowodzenia stawiania fizycznego oporu przez pokrzywdzonego.
Źródło: NCzas.com
Tym razem urząd ma rację. Kobiety koniecznie chcą by facet stał się ,,zbrodniarzem,,za wszelką cenę. Głowę daję że to znów feministki za tym stoją. Marzy im się kraj ,,amazonek,,…
Grupa posłanek nie ma bladego pojęcia o temacie. To jedno.
Świadomie i swobodnie zgodę może udzielić ktoś kto sprzedaje swoje usługi na wolnym rynku. W stanie ekscytacji, czyli zmienionym stanie świadomości zwykle towarzyszącym chęci na seks, świadome wyrażanie czegokolwiek jest mocno ograniczone.