Liczba wyświetleń: 1950
Spotkanie byłych rosyjskich parlamentarzystów sprzeciwiających się działaniom prezydenta Putina i wojnie na Ukrainie odbyło się pod Warszawą jako alternatywa dla obecnej rosyjskiej Dumy. Byli rosyjscy parlamentarzyści, którzy chcą przejąć władzę po – jak twierdzą – upadku rządu Władimira Putina, spotkali się w weekend w Jabłonnie pod Warszawą.
Wszyscy są przeciwnikami wojny na Ukrainie, ale zgromadzenie nie jest w pełni reprezentatywne dla rosyjskich ugrupowań opozycyjnych. „W praktyce nie ma tu jednak nawet części nurtów rosyjskiej opozycji” – zauważył na „Twitterze” polski dziennikarz Michał Potocki.
Według portalu telewizji Biełsat, w zgromadzeniu wzięło udział 22 polityków. Wśród nich był założyciel ruchu Artpodgotowka, lewicowej nacjonalistycznej grupy Wiaczesław Malcew, który był w 2016 roku kandydatem ruchu opozycyjnego PARNAS. Malcew jest przeciwny wojnie na Ukrainie i wzywa do obalenia rządu Putina.
Malcew powiedział, że jego zdaniem konsekwencją tej wojny będzie wojna domowa w Rosji. Wśród innych polityków obecnych na sali był były deputowany Ilja Ponomariow, który w 2014 roku jako jedyny członek rosyjskiej Dumy głosował przeciwko aneksji Krymu, a obecnie mieszka w Kijowie.
Analityk Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych Agnieszka Legucka powiedziała PAP, że jest „wysoce dyskusyjne”, czy zgromadzenie w Jabłonnie to kongres ”Wolnej Rosji”. W rzeczywistości jest to zgromadzenie byłych deputowanych, którzy konsekwentnie sprzeciwiali się rosyjskim działaniom na Ukrainie. Oznacza to, że wykluczeni są politycy, tacy jak Nawalny i jego współpracownicy, którzy poparli aneksję Krymu, choć teraz sprzeciwiają się wojnie na Ukrainie. Ponadto wielu z nich to emigranci, którzy zostali zmuszeni do opuszczenia Rosji z powodów politycznych.
Autorstwo: Michał Waligóra
Na podstawie: Salon24.pl
Źródło: MediaNarodowe.com
Problem polega tylko na tym, że zebrało się tam grono kanapowych dyskutantów. Takich, którzy całymi godzinami potrafią bardzo mądrze dyskutować o bardzo mądrych rzeczach. Na przykład o tym, co będzie, jak już obalą złego cara. Tylko że do takiego obalenia niezbędne są dywizje i miliardy. Oni nie mają ani jednego, ani drugiego.
Co do dywizji, wszystko jasne. Co do miliardów, również. Gdyby je mieli, nie spotykaliby się w Jabłonnie, tylko w Lozannie. Albo Zurychu. Bo tam rozmawiają ludzie, których finansowo stać na obalanie carów. W Jabłonnie natomiast dyskutują tacy, którzy mogą co najwyżej obalić kilka flaszek.
Nie wiem, o czym dyskutowali. Mógłbym się bez problemu dowiedzieć, bo znam rosyjski, część prelegentów nawet kojarzę. Tyle że to bez sensu, bo oni władzy w imperium nawet nie powąchają. I cara też nie obalą, z przyczyn już przytoczonych.
Oni nawet już Mateczki Rosji nie zobaczą… Chyba że z okna kibitki.
Tela mocie, co se pogodocie.