Liczba wyświetleń: 762
18 kwietnia związki zawodowe zrzeszone w OPZZ będą demonstrować swoje niezadowolenie z leniwego rządu. Do stolicy może przyjechać 50 tysięcy ludzi.
To będzie manifestacja ogólnopolska. Jej główne hasła to walka z umowami śmieciowymi, o minimalna płacę, o możliwość przejścia na emeryturę po przepracowaniu 35 lat (kobiety) lub 40 lat (mężczyźni) i o podwyżkę płac w sferze budżetowej. Pojawią się też hasła dotyczące problemów poszczególnych branż. Jan Guz, przewodniczący OPZZ twierdzi, że sobotnia manifestacja będzie gestem desperacji ludzi pracy przeciw obojętności rządu wobec formułowanych od dawna postulatów związkowych.
– Niestety dalej łamane są nasze prawa. Obiecuje nam się realizację postulatów, choćby głównego o powrocie do dialogu społecznego, mijają tygodnie, miesiące, lata, dalej nie jest to realizowane ̶ mówił Jan Guz. Związkowcy mają nadzieję na spotkanie z premier Ewą Kopacz.
OPZZ zorganizuje demonstracje na zasadzie marszu gwiaździstego. Związkowcy przejdą czterema trasami, by spotkać się przed Kancelarią Rady Ministrów. Stolica będzie najprawdopodobniej nieprzejezdna.
Autorstwo: MW
Źródło: Strajk.eu
Gdzie to ich równouprawnienie? kobieta 35 a mężczyzna 40? Dlaczego nie po prostu 37,5 dla wszystkich?
Ciekawi mnie skąd związki zawodowe chcą brać pieniądze na tak wczesne emerytury? Podwyższenie wieku emerytalnego było nieudolną próbą usunięcia problemu braku pieniędzy. Ot, taka delikatna sugestia, że nie mają na wypłatę składek, bo wszystko roztrwonili, a z pustego i Salomon nie naleje. Powinni zamknąć ZUS, przyznać się uczciwie, że pieniędzy na emerytury niema, wypłacić resztę tych ochłapów co została i sprawa zamknięta … oczywiście byłby ogólnonarodowy bulwers, no ale jakby nie patrzeć i tak będzie prędzej czy później.
Moim zdaniem spełnienie żądań związków doprowadzi do analogicznej sytuacji jaką obserwujemy w Grecji. Grecki rząd nie mając pieniędzy na socjal, pod naciskiem wyborców zaczął pożyczać od niemieckich i francuskich banków, aż stracił zdolność kredytową. Ludzie są jednak bezmyślni czasami, słowo daję.
Równouprawnienie jest kiedy feministkom tak pasuje a jak nie pasuje to nie ma.
Czy oni na prawdę myślą, że taki protest coś da? Przecież „nasz” rząd twardo realizuje program narzucony przez Unię Europejską i nie ma szans, żeby od tego odstąpił, chyba, że „szlag wszystko trafi”, oby jak najszybciej. Nadzieja na to jest jednak bardzo złudna.