Liczba wyświetleń: 909
Wczoraj w Sejmie odbyło się pierwsze czytanie poselskiego projektu ustawy o zmianie ustawy o bezpieczeństwie żywności i żywienia. Projekt ma na celu ograniczenie dostępu na terenie placówek szkolnych i wychowawczych do środków spożywczych zawierających znaczne ilości składników niezalecanych w rozwoju dzieci. Na cenzurowanym są chipsy, frytki i słodkie napoje.
Projekt ustawy wprowadza spore zmiany w ustawie z dnia 25 sierpnia 2006 r. o bezpieczeństwie żywności i żywienia. W uzasadnieniu projektu czytamy, że planowana regulacja „ma na celu ochronę zdrowia dzieci w wieku szkolnym poprzez ograniczenie dostępu na terenie placówek szkolnych i wychowawczych do produktów żywnościowych zawierających znaczne ilości składników szkodliwych dla ich rozwoju”. Zgodnie z danymi Światowej Organizacji Zdrowia aż 29 proc. polskich 11-latków ma nadwagę. Spośród przebadanych 39 krajów Polska znalazła się dopiero na miejscu siódmym od końca. Jak pokazują badania przeprowadzone zarówno w Polsce, jak i w innych krajach europejskich, wskaźnik nadwagi i otyłości społeczeństwa, szczególnie w grupie dzieci i młodzieży w wieku szkolnym rośnie w zastraszającym tempie.
Autorzy projektu ustawy chcą w pierwszej kolejności ograniczyć promowanie artykułów spożywczych zawierających składniki, których obecność w nadmiernych ilościach w codziennej diecie jest niewskazana, w szczególności tłuszcze, nasycone kwasy tłuszczowe, izomery trans nienasyconych kwasów tłuszczowych, cukry proste oraz sól. Do grupy tej zaliczono przede wszystkim – wyroby cukiernicze, i ciastkarskie, margaryny twarde (kostkowe), żywność typu fast-food (np. frytki, pizza, hamburgery), słone przekąski (m.in. chipsy, słone paluszki, popcorn), napoje słodzone (gazowane i niegazowane) czy napoje energetyzujące.
Planowana regulacja ma polegać na zakazie sprzedaży oraz podawania i reklamy lub prezentacji produktów tego typu na terenach przedszkoli, szkół podstawowych oraz gimnazjów i innych placówek opiekuńczo-wychowawczych oraz oświatowo-wychowawczych. Zakazem będą objęte przedszkola oraz szkoły podstawowe i gimnazjalne wszelkiego typu tj. zarówno placówki państwowe jak i społeczne oraz prywatne. Zakaz ma dotyczyć wszelkiego rodzaju sklepików, jak również sprzedaży za pośrednictwem automatów znajdujących się na terenie tych jednostek. Kolejnym elementem nowelizacji jest zakaz podawania posiłków zawierających ww. składniki na stołówkach szkolnych, co dotyczyłoby zarówno posiłków przygotowywanych na miejscu oraz dostarczanych do szkół na podstawie innych umów na dostawę produktów spożywczych np. w ramach tzw. cateringu.
Proponowany w projekcie ustawy zakaz sprzedaży miałby dotyczyć wymienionej poniżej żywności i napojów:
– słodyczy oraz wyrobów cukierniczych i ciastkarskich o zawartości cukru przekraczającej 10 g cukrów dodanych na 100 g produktu;
– środków spożywczych szybkiego przygotowania typu „fast food” i typu „instant” serwowanych na poczekaniu, o zawartości sodu (Na) przekraczającej 300 mg w 100 g produktu;
– przekąsek z dodatkiem soli o zawartości sodu przekraczającej 300 mg na w 100 g produktu;
– produktów mlecznych o zawartości cukrów dodanych powyżej 15 g w 100 g/ml produktu;
– produktów zbożowych o zawartości cukrów dodanych powyżej 25 g w 100 g produktu;
– dżemów, marmolad, syropów wysokosłodzonych o zawartości cukrów dodanych powyżej 50 g na 100 g produktu;
– napojów gazowanych i niegazowanych z dodatkiem cukrów i syntetycznych barwników;
– napojów energetyzujących i izotonicznych.
Autor: rz
Źródło: sejm.gov.pl
Na podstawie: Niezależna.pl
Skoro już nasi mędrcy z wiejskiej chcą poprawić stan naszych pociech, to może niech od razu podpiszą umowę o wolnym handlu. Coraz bliżej do podpisania TTiP. Ta cała afera z Ukrainą, tylko to zagłuszyła a jakość żywności w Polsce będzie gorsza niż jest obecnie.
http://wiadomosci.ngo.pl/wiadomosci/997691.html
http://www.foe.org/news/news-releases/2014-07-leaked-secret-text-exposes-food-safety-dangers-in-us-europe-trade-deal
Dobrze się dzieje, że w ogóle ktoś martwi się o to, co jedzą w szkołach dzieci, ale jak słusznie zauważył Admin teraz produkty z cukrem zastąpią te z aspartamem, a jeszcze śmieszniej będzie jak będzie to syrop glukozowo-fruktozowy wytwarzany z kukurydzy GMO, w końcu nie ma w nazwie „cukier”.
Nie wiem tylko czy ustawa pisana jest pod czyjeś dyktando, czy jej treść wynika po prostu z ignorancji naszych (p)osłów. A może jedno i drugie.
Tak czy tak, coś trzeba robić, żeby nasze dzieci były zdrowe. Tyle że to wygląda na działania pozorne.
Potrzebna jest edukacja i dobry przykład (szczególnie w domu) a nie zakazy, choć jak ktoś ma dzieci to wie, że to czasem jedyny skuteczny sposób 😉
@bos
Zawsze możesz uczyć swoje dziecko w domu, ale i tak musi przejść bzdurne państwowe egzaminy, więc to tylko połowiczne rozwiązanie. Ale i tak lepsze niż wysyłanie dziecka do szkoły. Tyle, że wymaga gigantycznego wysiłku i poświęcenia ze strony rodziców, którzy już i tak czasu nie mają dla dzieci, więc jest to rozwiązanie dla nielicznych.
Ad.4
Kiedyś słyszałem taką modlitwę: Boże spuść nogę i kopnij w ten pusty łeb. Amen.
P.S. dla lubiących słodkości polecam STEWIĘ. Roślina pochodzi z Ameryki południowej i jest 30 razy słodsza od cukru.
cukry proste??????? Jak można zakazać owoców na rzecz aspartamu??? Tutaj to łąpówki poszły
@sacro
Ja myślę, że te gamonie nie wiedzą, że owoce to cukry proste 🙂
@toya
„P.S. dla lubiących słodkości polecam STEWIĘ. Roślina pochodzi z Ameryki południowej i jest 30 razy słodsza od cukru.”
A słyszałeś, że to dalej może nadwyrężać trzustkę? W końcu smak słodki, a skoro tak to trzeba wyrzucić odpowiednie enzymy zawczasu. Bo raczej wątpię by, w tym świecie ludzi uzależnionych od cukru, „słodzili” mniej 😉
Smak słodki jest podstawowym smakiem w pożywieniu człowieka. Słodkie są zboża, owoce, większość warzyw, mleko. Nie chodzi o to, żeby unikać smaku słodkiego (nawet nie jest to wskazane), ale o to żeby spożywać odpowiednie cukry (złożone) i w naturalnej postaci. Stewia spożywana w formie sproszkowanych liści nie wpływa negatywnie na trzustkę, a dodatkowo jest przydatna w zwalczaniu chorób (candida). Za to należy unikać wszelkich białych słodzików o nazwie „Stewia”, innych zresztą też. Lepiej w umiarkowanej postaci spożywać zwykły cukier czy miód niż słodziki, które nie wiadomo z czego się wytwarza, a kosztują niemało (np. ksylitol)
Właśnie tych podróbek ksylitolu się boję, a niestety nie do końca można wierzyć temu, co na opakowaniu piszą. Dlatego, zważywszy na to i na cenę, zrezygnowałam z ksylitolu na rzecz miodu, rożnych melas, daktyli a nawet małych ilości zwykłego białego cukru (bo brązowy to też jedna wielka zagadka).
Stewia ma rzeczywiście taki smak, jak napisałeś, nie da się jej długo używać jako zamiennika cukru.
Ja ją stosuję w celach leczniczych, pakowaną w kapsułki żeby nie czuć smaku.