Liczba wyświetleń: 1805
Zgodnie z wyrokiem Federalnego Trybunału Konstytucyjnego w Karlsruhe w Niemczech obywatel, który spróbuje wykorzystać to, co zostało wyrzucone, będzie traktowany jak złodziej.
To odpowiedź na skargę dwóch studentek z Górnej Bawarii, które złożyły skargę konstytucyjną na orzeczenia sądów niższej instancji. Trybunał w Karlsruhe właśnie oddalił ich wniosek. Sąd orzekł, że w świetle prawa karnego rolą ustawodawcy jest również ochrona własności nawet rzeczy bezwartościowych ekonomicznie. Święta własność rozszerza więc swoje panowanie.
Jak doszło do wydania tak kuriozalnego werdyktu? Dwie freeganki wyławiały nocą owoce, warzywa i jogurty ze śmietnika supermarketu w Olching koło Monachium. Chciały zaprotestować w ten sposób przeciwko temu, że sklepy masowo wyrzucają nadająca się jeszcze do jedzenia żywność. Ponieważ kontener z odpadami był zamknięty i gotowy do wywózki, sąd rejonowy w Fürstenfeldbruck skazał studentki za kradzież na osiem godzin pracy społecznej i grzywnę w wysokości 225 euro w zawieszeniu. Bawarski Sąd Najwyższy utrzymał w mocy ten wyrok w październiku 2019 r.
Logika jakiej korzyści stałe za taką decyzją? Odpowiedź wydaje się oczywista – ochrona zysków kapitalistów, którzy ponoszą straty, gdy klienci zamiast kupować, odzyskują żywność ze śmietników.
W Republice Federalnej Niemiec co sekundę lądują na śmietniku trzy tony żywności.
Autorstwo: Piotr Nowak
Źródło: Strajk.eu
Trudno powiedzieć, że to jest „ochrona zysku kapitalistów”, wątpię, czy takie piętrowe kalkulacje ktokolwiek robi. Chodzi raczej o porządek i o to, z czym myszkujący po śmietnikach się kojarzą. U nas, w Niemczech, wszędzie. Strata żadna, bo zniszczony czy przeterminowany towar sklep wlicza sobie do kosztów i mocno jest wątpliwe, żeby regularni bywalcy sklepu nagle przerzucili się na jedzenie ze śmietnika. Czy trzeba to traktować w kategoriach świętości własności prywatnej? To raczej kwestia potrzeby porządku i poczucia bezpieczeństwa. Ich wartość może być nie do oszacowania. Gdyby nie ten drobny szczegół, że dziewczyny włamały się do zamkniętego kontenera, na ich miejscu poszłabym do Strasburga, skoro lokalne rozwiązania zostały wyczerpane. W latach 90-tych amerykański Sąd Najwyższy uznał, że freeganizm nie jest łamaniem prawa, o ile nie narusza się tzw. miru domowego, czy nie niszczy mienia. Wystarczy nieco zmienić prawo, żeby z kradzieży mienia zrobić ratowanie żywności przed zmarnowaniem. Z drugiej strony opracowanie tego niusa i przepuszczenie przez lewicowe portale z odpowiednim komentarzem, jest pewnie oszczędniejszym sposobem na osiągnięcie zmiany.
Przeciwdziałanie marnotrawstwu to konieczność. Niestety wykorzystanie nawet całej zmarnowanej przez sklepy żywności to kropla w morzu potrzeb, bo większość marnotrawstwa popełniają i tak gospodarstwa domowe. Np. każdy obywatel naszego pięknego kraju wyrzuca co roku ćwierć tony jedzenia.