Liczba wyświetleń: 902
Korzystanie z serwisu społecznościowego może zaprowadzić użytkownika do… więzienia. Przekonał się o tym Thomas Gagnon z Massachusetts. Porządkował on kręgi znajomych w Google+, a serwis wysłał zaproszenie do jego byłej partnerki. Nie byłoby w tym nic niezwykłego, jednak Gagnon ma sądowy zakaz zbliżania się do kobiety i kontaktowania się z nią. Gdy jego była sympatia otrzymała zaproszenie, poinformowała policję. Ta uznała, że doszła do złamania prawa i Gagnon został aresztowany. Musiał zapłacić też 500 dolarów grzywny.
Mężczyzna twierdzi, że nie wysyłał zaproszenia i nie miał pojęcia, iż Google+ zrobił to za niego.
Adwokat Bradley Shear, który specjalizuje się w kwestiach dotyczących prywatności w internecie, mówi, że jest możliwe, iż wersja Gagnona jest prawdziwa. Serwis rzeczywiście mógł za niego wysłać zaproszenie. Jeśli tak się stało i Gagnon trafił z tego powodu do aresztu, Google może zostać pozwany o spore odszkodowanie. Google+ umożliwia organizowanie znajomych w różne grupy. Jak mówi Shear, wystarczy przesunąć osobę z jednej grupy do drugiej, a działanie takie może spowodować, że automatycznie zostanie wysłane zaproszenie. Prawnik wskazuje, że na forum Google+ znajdują się wpisy użytkowników niezadowolonych z tego, iż serwis automatycznie wysyła zaproszenia do osób z listy kontaktów.
Organizacje walczące o prywatność internautów niejednokrotnie podkreślają, że serwisy społecznościowe posuwają się zbyt daleko. Oczywiście w regulaminach korzystania z takich serwisów – których większość z nas nie czyta – wspomina się o wysyłanych automatycznie zaproszeniach. Zgadzając się na regulamin zgadzamy się, że serwis będzie wykorzystywał nasze dane w różnym celu i nie będzie nas o tym fakcie za każdym razem informował. Zwykle działania takie nie szkodzą użytkownikowi. Chyba, że jest w takiej sytuacji jak Gagnon.
„To świetny przykład tego, co się dzieje, gdy firma przekracza pewne granice” – mówi Shear.
Autor: Mariusz Błoński
Na podstawie: ABC
Źródło: Kopalnia Wiedzy
Orwellowski system nie do zwyciężenia ( oby nie ! ).
Moja rada ? Założyć konto na pejs-zbuku (oczywiście ,,ograniczone,, w wyrazie ), z prostej przyczyny, żeby być nie widocznym dla ,,systemu,,. Ot zwykły leming, ot standardowa jakaś zero-jedynka-zero-…, 010….
Coś pod wytyczne dla amerykańskiej policji : dżinsy, zegarek, gotówka..to potencjalny terrorysta , wywrotowiec, a co najmniej warty ,,resocjalizacji,, krytyk rządu … to pewnie brak konta też czynić będzie podejrzanym .
Myślę że to powolne systematyczne działanie w celu wywołania sprzeciwu ale na większą skalę, ostatecznie doprowadzi do zwycięstwa niezadowolonych użytkowników sieci i wprowadzenia cenzury i kontroli połączeń taki myk żeby się wycofać z internetu w takiej formie jaką osiągnął