Liczba wyświetleń: 962
Jeden z liderów Ruchu Narodowego w sposób dość niefortunny poruszył niezwykle ważny temat, a więc zwiększającą się liczbę imigrantów pojawiających się na ulicach polskich miast. Wśród nich jest coraz więcej przybyszów z Indii, którzy jak się okazuje przywieźli wraz z sobą bardzo groźną bakterię mogącą doprowadzić nawet do śmierci. Wzrost zachorowań związanych z Klebsiella pneumoniae pokrywa się w „dziwny sposób” właśnie z rosnącą liczbą cudzoziemców z Półwyspu Indyjskiego.
Sprawę rozprzestrzeniania się bakterii Klebsiella pneumoniae, zwanej także jako New Delhi, w tym tygodniu poruszyły jako pierwsze mainstream’owe media. To własnie one donoszą, że w pierwszych trzech kwartałach ubiegłego roku na Mazowszu chorowało na nią 1700 osób, natomiast dwa lata temu było ich 950. Właśnie z tego powodu Wojewódzka Stacja Sanitarno-Epidemiologiczna w Warszawie informuje wręcz o o „niepokojącej sytuacji epidemiologicznej w szpitalach na terenie Mazowsza”.
Wspomniana bakteria należy do grupy odpornych na antybiotyki. Tego typu drobnoustroje są lekarzom doskonale znane, ale New Delhi przybiera wyjątkowo niebezpieczną postać. W ciągu zaledwie kilku godzin bakteria może doprowadzić do zgonu, uprzednio wywołując zapalenie płuc, zapalenie opon mózgowych oraz sepsę. Dodatkowo łatwo się przenosi, głównie pomiędzy szpitalnymi pacjentami, a tymczasem polskie placówki nie dysponują odpowiednią liczbą izolatek.
New Delhi pojawiło się po raz pierwszy w Indiach w 2008 roku, natomiast do Polski dotarła pięć lat później. W 2013 roku rozpoznano ją zaledwie u 105 osób, ale tylko w okresie pomiędzy 2015 a 206 roku liczba chorych miała zwiększyć się trzykrotnie, o czym informuje sama Najwyższa Izba Kontroli. Warto zauważyć, iż w tym czasie w Polsce zwiększyła się także liczba imigrantów pochodzących z Indii. Jeszcze w 2010 roku było ich w Polsce tylko 1460, natomiast obecnie ich liczbę szacuje się na 8036.
Dyskusja na temat coraz większego napływu cudzoziemców do Polski rozpoczęła się w ubiegłym tygodniu, choć na dobrą sprawę trwa głównie w sieci internetowej. To właśnie przed tygodniem Krzysztof Bosak z Ruchu Narodowego zwrócił uwagę na masowe zatrudnianie Hindusów przez sieć Uber Eats, co niestety dało dość duże pole do popisu dla twórców internetowych memów. Nie zmienia to jednak faktu, iż w międzyczasie przedstawiane są dane zwracające uwagę na zjawisko coraz bardziej masowej imigracji do Polski.
Na podstawie: Wawalove.pl, Tvn24.pl, Migracje.gov.pl
Źródło: Autonom.pl
Jesteśmy krajem bardzo tanim, koszty edukacji, utrzymania w Polsce są niskie stąd też tylu Hindusów tutaj. Zresztą nie tylko Indusów.
Znacznie więcej jest turystów Polskich w Indiach i łatwiej tam się zarazić niż zarazić od przybysza z Indii. Jeżeli ta choroba tak szybko działa, to ci emigranci powinni natychmiast po przyjeździe wymierać, albo przynajmniej oni powinni stanowić większość w szpitalach, a nie biegać po ulicach i zarażać. Chyba, że mają na nią jakieś leki, może warto się spytać? Porażający brak umiejętności logicznego myślenia, albo niepełne informacje w artykule.
Acha, fotka w temacie, to jakiś bazar rybny w południowych Indiach.
Artykuł słaby i pełny przekłamań. Bakterię Klebsiella Pneumoniae da się leczyć chyba, że jest to szczep NDM-1 o nazwie New Delhi który przybył do Polski wraz z Polakami którzy zarazili się w szpitalach w Indiach ok. 10 lat temu – na ten nie działają antybiotyki. Akurat hindusi w Polsce nie mają tu znaczenia – czysta demagogia. Za to szpitale a konkretnie ordynatorzy oddziałów bądź dyrektorzy szpitali w szczególności w Warszawie gdzie problem się pojawił chowali głowę w piasek i udawali, że problemu nie ma. Nawet można przypuszczać że chorzy z zadeklarowaną bakterią nie byli przyjmowani do szpitala co skutkowało że szli do kolejnego nie informując o bakterii a szpital nie wykonywał badań na obecność bakterii bo po co? Przecież jeśli pacjent ma zrobione badania w momencie przyjęcia i bakterii nie ma, a po pobycie w szpitalu bakterię ma, to prosta droga do przegrania procesu w sądzie. Zatem lepiej nie robić badań bo potem można powiedzieć, że to przecież nie u nas, bo pacjent mógł bakterię mieć wcześniej. No i mamy sytuację poważną. Strach iść do szpitala. Zatem przydałoby się parę procesów przegranych przez szpitale i to może spowodowałoby właściwe podejście państwa do problemu i konsekwentnie zmianę podejścia dyrekcji szpitali i ordynatorów oddziałów do czystości i higieny na oddziałach szpitalnych.