Liczba wyświetleń: 801
Nie tak dawno temu afera wokół knajpy Krowarzywa pokazała, że wizerunek empatycznej i świadomej społecznie jadłodajni może kryć znacznie ciemniejszą stronę. Przedwczoraj w sieci pojawiła się niepokojąca opowieść pracownic kolejnego „wyjątkowego” miejsca.
Mowa o Miau Cafe – pierwszej w Warszawie kawiarni, gdzie klienci mogą napić się kawy lub herbaty, głaszcząc puszyste koty. Kawiarnia przedstawiała się również jako miejsce emanujące empatią i troską o zwierzęta – na jej stronie informowano o zbiórce żywności dla bezdomnych czworonogów, a przed ostatnim Sylwestrem wzywano do rezygnacji z fajerwerków.
Lokal został otwarty dzięki fundraisingowi – do 15 listopada 2015 r. pomysł jego otwarcia zebrał na portalu Wspieram.to 68 116 złotych. Właśnie dlatego, że nie byłoby Miau Cafe bez darczyńców, jego załoga postanowiła, odchodząc z pracy, opowiedzieć, jak z ich perspektywy wyglądała „przyjazna” knajpa.
Obraz rysowany przez pracownice jest ponury: twierdzą, że pracowały jak na umowie o pracę, z tym, że bez umowy. Skarżą się też na bezprawne zamontowanie kamer w lokalu i bezustanne wygrażanie bliżej nieokreślonymi konsekwencjami. „Byłyśmy zastraszane, poniżane, upokarzane” – piszą w oświadczeniu rozpowszechnionym za pośrednictwem „Facebooka”. Do solidarności z byłymi już pracownicami kawiarni wzywa Ogólnopolski Związek Zawodowy Inicjatywa Pracownicza.
Byłymi, ponieważ w oświadczeniu również przeczytać, że pracownice 9 stycznia br. zgłosiły się do Państwowej Inspekcji Pracy i za jej radą złożyły wypowiedzenie, a następnie odeszły z pracy. Informują, że na dzień dzisiejszy lokal pozostał bez załogi, a inspektorzy dalej zajmują się sprawą. Na stronie lokalu faktycznie znajdziemy informację, że kawiarnia szuka baristy do pracy, oferując m.in. „pracę w młodym, energicznym i inspirującym zespole”.
I tylko kotów żal.
Autorstwo: AR
Źródło: Strajk.eu
Nie rozumiem. „twierdzą, że pracowały jak na umowie o pracę, z tym, że bez umowy” po czym „pracownice 9 stycznia br. zgłosiły się do Państwowej Inspekcji Pracy i za jej radą złożyły wypowiedzenie”. Jak nie było umowy to co wypowiedziały?
„Kawiarnia przedstawiała się również jako miejsce emanujące empatią i troską o zwierzęta…” – noo, to chyba wiele wyjaśnia, nic o ludziach…
Panowie komentujący, słuszne uwagi 🙂
Kolejny raz się okazuje, że zbiórki pieniędzy na komercyjne projekty bardzo często są wykorzystywane przez cwaniaków.
@ Barabian Wyjaśniam: Umowa zawarta ustnie jest ważna i obowiązuje.Mimo, że kodeks pracy przewiduje oczywiście obowiązek sporządzenia umowy na piśmie najpóźniej w dniu rozpoczęcia świadczenia pracy to często pracodawcy nie realizują tego obowiązku a pracownicy nie chcą zaczynać nowej pracy od kłótni z szefem o umowę chociaż należy się ona jak psu zupa. Ważne aby były wszystkie cechy stosunku pracy zachowane(poszukaj sobie co to).Pracownik może dowieść, że zawarcie umowy miało miejsce.Jest monitoring, można zrobić zdjęcie czy krótki filmik w miejscu pracy czy szatni telefonem bez problemu taki dowód będzie uznany.