Liczba wyświetleń: 1923
Opieka nad zwierzęciem jest wyzwaniem przerastającym możliwości emocjonalne niektórych obywateli. Mieszkaniec Białegostoku spędzi w zakładzie karnym 18 miesięcy po tym, jak zabił swojego psa, wyrzucając go przez okno z dużej wysokości.
Historia ta unaocznia tragiczny stan zdrowia psychicznego polskiego społeczeństwa, a także równie niepokojący regres moralny.
Czteroletniej córce konkubiny sprawcy zamarzył się pies. Para przeglądała ogłoszenia. Padło na małego kundelka. Zwierzaka, który czekał na pełen miłości dom spotkał jednak tragiczny los. Pewnego dnia „pan” wyrzucił go przez okno z ósmego piętra. Pies zmarł na miejscu.
Podczas postępowania przygotowawczego mężczyzna łgał w żywe oczy, utrzymując, że pies sam zdecydował się na skok. Nie przyznawał się w związku z tym do popełnienia przestępstwa.
Przed sądem zmienił jednak linię. Przyznał, że kundelek go irytował swoją żywotnością i tym, że nie słuchał poleceń. Dlatego postanowił się go pozbyć.
„Byłem zły na siebie, a nie na psa. Mówiłem mu, żeby zszedł z blatu, a on nie chciał posłuchać” – wyjaśniał.
Obrońca mężczyzny próbował przekonać sąd do wymierzenia łagodnej kary, argumentując, że jego klient, obywatel niekarany, zapewniał psu właściwą opiekę, woził go po weterynarzach i wyprowadzał na spacery. Tylko raz mu się zdarzyło.
Sędzia Aneta Kamińska była jednak innego zdania. Odczytując wyrok zaznaczyła, że motyw działania 35-latka, który wyrzucił przez okno bezbronnego pieska, zasługuje na „surowe potępienie”. Podkreślała, że pies to istota żywa, która „czuje, cierpi, odczuwa ból”, a o człowieczeństwie świadczy właśnie stosunek do zwierząt.
Mężczyzna, oprócz kary bezwzględnego więzienia, będzie musiał wpłacić 15 tys. zł na cele prozwierzęce, ma również nałożony 15-letni zakaz posiadania zwierzęcia.
Od 2018 roku zabijanie, uśmiercanie lub znęcanie się nad zwierzętami jest zagrożone karą do trzech lat pozbawienia wolności; za czyny te dokonane ze szczególnym okrucieństwem górna granica kary wynosi pięć lat.
Autorstwo: Piotr Nowak
Źródło: Strajk.eu
No i brawo – na 18 miesięcy ma zapewniony hotel. Niezła perspektywa w obbliczu bezrobocia i totalnego kryzysu…
Szkoda tylko że zwierzakowi się dostało – mógł z okna wyrzucić jakiegoś niszczyciela gospodarki…. to po wyjściu z kicia był by bohaterem a nie … patałachem…
nastepna bedzie corka konkubiny co go nie slucha, bo jaki leb – taki posluch i autorytet 🙁 przeciez to jest zabojstwo ze szczegolnym okrucienstwem, to nie bylo 1 pietro zeby sie z takiego czynu wywinac, tylko przywrocenie lex talionis cokolwiek zmieni
Cami no fakt zabil zwierze. Dran bez serca -nalezalo mu sie ale nie popadajmy w obled. Uwazam ze dotkliwa kara finansowa by go otrzezwila. Ja wczoraj widzialem w sklepie zoologicznym pudelko z cykadami w koszu jeszcze zylo pare. Czy toz tez bylo morderstwo ze strony zalogi sklepu? Na szafot ich za to wyslac? To tez zwierzeta przeciez. Niebawem za polkniecie tabletki na robaki pujdziesz siedziec bo zabijasz.
robcioRR „pudelko z cykadami w koszu” poszanowanie zycia powinno dotyczyc zarowno owadow (czyz pszczoly nimi nie sa?), zwierzat jak i ludzi, czy nawet roslin – czy jak cos male z rodziny pluskwiakow to mniejszy lub zaden wymiar kary w stos np. do zaglodzonego (uduszonego w zamkn pudelku) na smierc chomika czy swinki morskiej a kota czy psa to juz wogole? swiadome rozdeptanie np. slimaka a przejechanie kolem auta psa (nagrane i wrzucone na yt) czyms tak naprawde sie rozni? jesli w ten sposob bedziemy interpretowac poszanowanie innych zyjacych? ktos przeciez moze miec odwrotne normy im wiekszy tym mniej bezbronny wiec zabicie takiego to przeciez rowne szanse, co innego zabijanie mniejszego, slabszego , bezbronnego 🙁 a co do preparatow na robaki dla psow/kotow to sa tez takie ktore ich nie zabijaja a tworza nieprzyjazne dla nich srodowisko ktore one opuszczaja – nie nie nie chodzi tu o humanitaryzm dla tych robakow, a o brak szkodliwych chemicznych substancji dla biorcy preparatu odrobaczajacego, czy potem toksyn jakie wytworza w jego organizmie „zwloki” tych robali .
Jak resortowy potrącił babcie na przejściu dla pieszych, to okazało się że babcia za szybko wtargnęła. Albo sprawa z Krakowa; babcia wskoczyła plecami pod rower resortowego skończyło się w sądzie, że to babcia winna była i za szybko chodziła tyłem. Albo dla zwykłej równowagi sprawdźcie co się stało z resortową panią co brała porządną kasę za pieski i kotki, które trzymała w piwnicy piętrowo w klatkach dla kanarków. W każdym przypadku – nic się nie stało.
Dla mnie, medialny przekaz tych „spraw” jest oczywisty. Goje mają mniej praw niż psy i koty. A w kwestii czysto edukacyjnej radzę udać się do koszernej rzeźni i po-uczestniczyć w agonii zwierząt którym rabin haczykiem wyrywa żyły i czeka aż się zamęczą z wykrwawienia. Jeden z drugim obrońca zwierząt jak by przy tym procederze uczestniczył, możne by mu się poprawiło albo pogorszyło…