Liczba wyświetleń: 738
Rosnące zastosowanie robotów w USA prowadzi do zwiększenia wydajności pracy, ale za cenę spadku średnich przychodów i zubożenia klasy średniej.
Jak podał brytyjski dziennik „Financial Times”, średni przychód osobisty w Stanach Zjednoczonych obniża się od pięciu lat. Miejsc pracy przybywa w niskopłatnych segmentach gospodarki (np. w gastronomii) i w wysoko opłacanych, specjalistycznych usługach, ale nie wśród pracowników opłacanych średnio od 13,84 do 21,18 dolarów za godzinę. „Zatrudnienie wśród nisko opłacanych grup pracowników o słabych kwalifikacjach (zarabiających 7,69-13,83 USD za godzinę) w czasie ostatniej recesji zmniejszyło się o 22 proc., ale prace przez nich wykonywane stanowią 58 proc. ogółu nowych miejsc pracy wygenerowanych w gospodarce w fazie jej obecnego odbicia” – zaznaczono w dzienniku.
„W styczniu w przemyśle wytwórczym przybyło 4 tys. nowych miejsc pracy, jednak od lipca ubiegłego roku zatrudnienie netto nie zwiększyło się. Równocześnie aktywność w przemyśle przyrosła w styczniu w najszybszym tempie od kwietnia 2012 r.” – zauważa gazeta. Paradoks ten tłumaczy postępującą robotyzacją. Im większe zastosowanie nowoczesnych automatów, tym większy przyrost produkcji, ponieważ zwiększają one wydajność pracy. Jednak robotyzacja powoduje jednocześnie spadek liczby miejsc pracy, które tradycyjnie zajmowała wykwalifikowana klasa średnia. Skutkiem jest jej postępujące ubożenie – średni dochód jest dziś blisko 9 proc. poniżej poziomu, na którym znajdował się w chwili dojścia do władzy Baracka Obamy.
Brytyjski dziennik zaznacza, że wzrost zastosowania robotów uderzy w duży i wciąż rosnący segment siły roboczej w USA. „Zdrowej gospodarki nie da się utrzymać w dłuższym czasie pracą wykonywaną przez mniejszą część siły roboczej. Na jakimś etapie politycy będą musieli zmierzyć się ze zjawiskiem, które już teraz jest oczywiste – trwałego wzrostu nie da się pogodzić ze spadkiem średnich przychodów” – ostrzega „FT”. Postępująca robotyzacja jest też niekorzystna z innych względów: roboty nie należą do związków zawodowych i nie włączą się do walki o poprawę warunków pracy i płacy; nie są też konsumentami towarów, które wytwarzają.
Źródło: Nowy Obywatel
Wystarczy obciąć socjal, potem obniżyć koszty pozapłacowe pracy i TA DAM! zaczną powstawać miejsca pracy.
Poprostujakub, chociaż o tym może nie wiedzieć, to tuba finansjery amerykańskiej, której celem jest przejęcie przez nią na własność całej Ziemi i ustanowienie dyktatury rodu Rothschildów.
Wiąże się z tym dążenie do zmniejszenia populacji ludzi, gdyż naród wybrany nie potrzebuje wielkiej ilości służących. Zastąpią ich w znacznym stopniu roboty, a w późniejszym etapie, odpowiednio zmodyfikowane genetycznie, klony „ludzi”.
Ta polityka wywodzi się z tezy opracowanej w latach ’20. XX w. przez Vilfredo Pareto, który stwierdził, że nie warto produkować dla 80% ludzi, gdyż używane przez nie towary/usługi dają jedynie 20% zysku, a zużywają znaczne ilości nieodnawialnych zasobów surowcowych Ziemi.
Znalazło to wyraz w lansowanym w latach ’90. ub. w. poglądem, że „współczesna gospodarka potrzebuje jedynie 20% żyjących ludzi do swojej obsługi”.
Dlaczego zamiast tak sformułowanego poglądu nie stwierdzono, że ” współczesną gospodarkę należy powiększyć pięciokrotnie, aby była zdolna zaspokoić potrzeby całej ludzkości”?
Właśnie sobie tak pomyślałem, że skoro to USA to pewnie nadwyżki ludzi „wyeksportują” na kolejne podboje krajów gdzie są surowce. Jak przy okazji wielu ich zginie to nie ważne, bo przecież w ten sposób dwie rzeczy załatwią: zmniejszą populację i zdobędą surowce.
@cetes: Mam nadzieję, że w przyszłym życiu obudzę się na innej planecie, gdzie nie ma potrzeby dla pieniądza i psychopatów żądnych władzy. Tego i innym ludziom dobrej woli życzę. A syjoniści niech zostaną na ziemi i niech się ze sobą męczą.
Coś mało wydajne te roboty, skoro nie produkują tyle, aby towarów było dla każdego albo jeszcze więcej 😉 w takim przypadku po co pracować, jak robot ci wszystko zrobi, wyprodukuje to, na co dawniej składałeś forsę…
Ale tak dobrze to nie ma.
@ rebelia!
Chyba coś nie tak kumasz.
Przy obecnym stanie rozwoju sił wytwórczych ludzkość jest w stanie wyprodukować towary/usługi, w tym żywność, dla populacji ludzkiej dwukrotnie większej.
Występujące braki, szczególnie żywności, to nie efekt przeludnienia Ziemi, ale celowe działanie.