Liczba wyświetleń: 1732
Posłowie Parlamentu Europejskiego są poważnie zaniepokojeni sytuacją obywateli krajów unijnych żyjących w Wielkiej Brytanii. Brytyjscy dziennikarze dotarli do szkicu rezolucji unijnej potępiającej politykę brytyjskiego rządu w tej kwestii.
Jak wynika z informacji, do których dotarli dziennikarze „The Guardian” Parlament Europejski sposobi się, aby wyrazić „poważne zaniepokojenie” postawą rządu Borisa Johnsona wobec 3,3 miliona obywateli UE mieszkających w Wielkiej Brytanii. W tej sprawie ma zostać wystosowana odpowiednia rezolucja w związku z groźbami jednego z ministrów obecnego gabinetu.
Chodzi konkretnie o uwagi Brandona Lewisa, który zagroził obywatelom UE deportacją z Wielkiej Brytanii, jeśli nie złożą wniosku o przyznanie settled status przed terminem upływającym 30 czerwca 2021. Dodajmy, że Lewis później rakiem wycofywał się z tych deklaracji, zapewniając, że jego słowa zostały wyjęte z kontekstu.
Według dziennikarzy „Guardiana” pod rzeczonym dokumentem mają podpisać się posłowie reprezentujący wszystkie główne polityczne siły obecne w europarlamencie. Co ma jeszcze znaleźć się w rezolucji? Otóż, unijni politycy zwracają uwagę, iż brak „fizycznego dokumentu” poświadczającego prawo pobytu na podstawie przyznanego statusu osoby osiedlonej po 1 stycznia 2021 będzie stanowił problem. W ten sposób zwiększone będzie „ryzyko dyskryminacji obywateli krajów UE-27 przez potencjalnych pracodawców lub landlordów, którzy mogą chcieć uniknąć dodatkowego obciążenia administracyjnego związanego z weryfikacja ich statusu lub obawiają się, że mogą znaleźć się w sytuacji niezgodnej z prawem”.
W dokumencie zwrócono również uwagę na sytuację osób starszych, niepełnosprawnych, znajdujących się w trudnej sytuacji, a także tych, których z jakichś względów uznajemy za „wrażliwych” w tej kwestii, którzy mogą mieć problemy ze złożeniem wniosku o nadanie settled status.
Co więcej, pojawi się również apel, aby procedurę składania wniosków, przez którą przechodzą obywatele UE, całkowicie porzucić! Ze strony europarlamentu ma się pojawić wniosek o to, aby zapewnić domniemanie obywatelom krajów Wspólnoty odnośnie ich prawa do życia i pracy w UK! Oprócz tego trzeba wspomnieć również o liście głównego negocjatora UE, Michela Barniera, do sekretarza Brexitu, Stephena Barclaya. Nie został on publiczne opublikowany, ale według mediów ma on być utrzymany w podobnym tonie, co rezulucja posłów unijnych.
Źródło: PolishExpress.co.uk
Ostatnio zadałem sobie pytanie dlaczego Anglia wychodzi z Unii i zdałem sobie sprawę, że jeśli nie wiadomo o co chodzi, to chodzi oczywiście o kasę. Jak wiemy z Unii największe korzyści czerpią obecnie Niemcy i Francja, ale na samym początku przy korycie stał jeszcze Cameron. Wtedy zyski musiały być dzielone po równo, bo była zgoda. Po wojnie w Iraku było widać, że sojusz kwitnie w najlepsze, bo to głównie Francja z Anglią (nie pamiętam czy Niemcy też) razem z USA dokonywali bombardowań. Po wojnie wszyscy polecieli tam na misje, by bronić biednych Irakijczyków przed talibami, ale tylko kilka państw czerpało korzyści z Irańskiej ropy, czyli sojusz jeszcze wtedy był. Ale co się dzieje dzisiaj? Anglia wychodzi z Unii. Ale dlaczego? Co się stało? Szok i niedowierzanie. Tak naprawdę nikt właśnie nie wie dlaczego, bo to właśnie pieniądze ich podzieliły. Zresztą widać było jaka była szopka z tym brexitem, co tam się działo w tym parlamencie, tak jakby grali na zwłokę, ale najwidoczniej duet M M nie dał za wygraną i ostatecznie Anglia wychodzi z Unii. Zresztą nie zdziwiłbym się gdyby do tego nie doszło, bo to wyjście jest odciągane jak się da. Widać to nawet po wojnie z Iranem, że ani Anglia ani Francja i Niemcy nie są już takimi kolegami i między sobą i z USA. Teraz przy tym całym zamieszaniu z Iranem można dostrzec nowe rozdanie na globie, kto z kim trzyma mniej lub bardziej. Wracając do Unii, pięknie było widać kto ma odnosić na tym największe zyski przez 8 lat rządów PO i PSL, którzy pozamykali wszystkie polskie fabryki, albo posprzedawali je za grosze by potem importować towary głównie z Niemczech albo Francji. Zresztą wystarczy się przejechać do najbliższego miasta by zrobić zakupy w Niemieckim Lidlu, Biedronce czy francuskim Auchan lub Intermarche. Nawet jeśli już wejdziesz do jakiegoś Polskiego marketu, których można zliczyć na palcach jednej ręki to i tak w większości kupisz tam produkty importowane. Interesujcie się, czytajcie, bo ciekawe rzeczy można zaobserwować, a kto mądrzejszy może jeszcze na tym zarobić.