Liczba wyświetleń: 655
Problemy z działaniem systemu informatycznego PKW, od niedzieli szeroko omawiane w mediach, ściągnęły na siebie uwagę nie tylko zawodowych informatyków i domorosłych specjalistów. We wtorek wieczorem redaktorzy „Niebezpiecznika” otrzymali e-mail zawierający 270 rekordów wykradzionych z bazy danych Państwowej Komisji Wyborczej.
Jak podaje Niebezpiecznik.pl, włamywacze podpisujący się jako „Gandzia dla Palacza” & „Pendolino Team” pozyskali m.in. imiona i nazwiska pracowników Państwowej Komisji Wyborczej i Krajowego Biura Wyborczego oraz firm świadczących usługi informatyczne na rzecz tych instytucji, ich adresy e-mail (przede wszystkim służbowe, w domenach poczta.kbw.gov.pl, kbw.gov.pl, pkw.gov.pl, eo.pl oraz npc.pl), loginy i hasła zahashowane algorytmem MD5.
Słaba funkcja skrótu użyta do przechowywania hasha hasła oznacza, że osoby, które wykradły bazę, pewnie już połamały część haseł – ostrzegają redaktorzy „Niebezpiecznika”, wyrażając nadzieję, że pracownicy PKW i KBW nie popełnili najczęstszego błędu i nie korzystali z tego samego hasła także w innych miejscach. Jakkolwiek by było, wszyscy powinni natychmiast zmienić swoje hasła. To samo zaleca zresztą PKW.
W chwili pisania tego artykułu na stronie Państwowej Komisji Wyborczej nie było jeszcze żadnej informacji na temat włamania. Z oświadczenia, które PKW przesłała do redakcji „Niebezpiecznika”, można się jednak dowiedzieć, że:
1. Uzyskano nieautoryzowany dostęp do baz danych strony internetowej www.pkw.gov.pl.
2. Strona www.pkw.gov.pl pracuje w INNEJ sieci niż system wyborczy. Wyniki wyborów nie są w żaden sposób zagrożone.
3. PKW podjęła niezbędne środki ostrożności w postaci zablokowania dostępu do sieci PKW z zewnątrz. Polecono natychmiastową zmianę haseł wszystkich pracowników.
4. Ograniczono dostęp do strony zliczającej wybory wyłącznie do sieci wewnętrznej do momentu zmiany wszystkich haseł w systemach PKW.
5. Poinformowano Agencję Bezpieczeństwa Wewnętrznego o wykryciu incydentu.
6. Liczenie głosów trwa i odbywa się niezależnie od uzyskania nieuprawnionego dostępu do strony www.pkw.gov.pl.
Na szczególną uwagę zasługuje pkt 2 – Państwowa Komisja Wyborcza zapewnia, że strona, która uległa włamywaczom, pracuje w innej sieci niż system wyborczy, dlatego „wyniki wyborów nie są w żaden sposób zagrożone”.
Inaczej mówiąc, problemy z działaniem systemu informatycznego PKW, o których informowaliśmy bezpośrednio po wyborach i wczoraj, nie mają nic wspólnego z opisywanym wyżej wyciekiem. Usterki opóźniające zliczanie głosów sprowokowały Najwyższą Izbę Kontroli do wydania zapowiedzi przeprowadzenia audytu mającego ustalić, czy system został zbudowany w sposób zgodny z prawem, rzetelny, celowy i gospodarny. Dziennikarze wyrażają co do tego sporo wątpliwości, podpierając się autorytetem zawodowych informatyków.
Dość często cytowana jest np. opinia Marka Małachowskiego, programisty i dyrektora ds. technologii w Grupie Manubia, opublikowana pierwotnie na Facebooku. „Twórca tego programu to początkujący programista. W zasadzie każdy błąd, jaki można popełnić w kodzie, został popełniony” – grzmi Małachowski. Skąd taki wniosek? Cóż, w serwisie GitHub został udostępniony kod zdekompilowanego Kalkulatora Wyborczego przeznaczonego dla Komisji Obwodowych. Każdy może go sobie przeanalizować.
Odpowiednie wątki pojawiły się już w takich serwisach, jak Daily WTF i Reddit, choć za granicą nie wszyscy zdają sobie sprawę z tego, że Polacy nie mają jeszcze możliwości elektronicznego oddawania głosów.
Autor: Anna Wasilewska-Śpioch
Źródło: Dziennik Internautów
Każdy może i nie ma wtedy winnych, bo tu prócz obywateli winnych niczego nie ma.
Po pierwsze to takie projekty powinny być Open Source tak by każdy mógł zweryfikować czy władza czegoś nie kombinuje. Wtedy były by szybciej i lepiej napisane oraz zweryfikowane przez społeczność.
Czyli wprawny haker ma możliwość internetowego oddawania głosów jeżeli wie tylko którędy na tą inną sieć?