Wojna czy pokój? – 1

Opublikowano: 15.06.2022 | Kategorie: Opowiadania, Publikacje WM

Liczba wyświetleń: 1732

Nie powtarzajmy tej samej historii przez stulecia

Słowo na początek podróży…

Nic tak nie niszczy życia w każdym możliwym aspekcie, jak wojna. Nie ma wojny dobrej ani sprawiedliwej. Jest za to słabość ludzka, która pcha ludzi ku zagładzie. Człowiek nie potrafi się porozumieć z drugim człowiekiem i rodzą się demony, które opanowują umysły i ciała milionów. Krok za krokiem posuwamy się ku zagładzie. Jeżeli nie odnajdziemy rozumu…miłości i współczucia…los ludzkości jest niepewny.

Choćbyśmy chcieli powiedzieć o wojnie cokolwiek dobrego, to i tak kończy się ona nieuchronnym cierpieniem i bólem. Warto o tym pamiętać nim naciśnie się na spust patrząc prosto w oczy drugiemu człowiekowi. Więc z kim tak naprawdę walczysz przyjacielu? Czy nie walczymy sami ze sobą? Czy tak naprawdę pragniemy swojej śmierci? Czy tak naprawdę nie jesteśmy braćmi? Tyle nas łączy, a mimo to, są tacy, którzy wmówili nam zmusili nas do tego byśmy się nienawidzili. Może czas nas zmienić. Może czas ich zmienić. Nikt inny za nas tego nie zrobi. Ty masz jeszcze czas i szansę na inne życie. – powiedział do niego nie oczekując, że mnie zrozumie. Chciał tego by to zrobił. Krople krwi spływały po jego policzku.

Ojciec od został wezwany do jednostki wojskowej w trybie pilnym. Nie był zawodowym wojskowym, ale rok temu odbył przeszkolenie i teoretycznie stanowił siłę mogącą przydać się w walce zbrojnej. Pożegnał się z nimi dwa tygodnie temu. Przez ten czas zadzwonił tylko dwa razy. Jak tłumaczył takie ma polecenia i musi ich przestrzegać. Niewiele mówił, ale to co mi utkwiło najbardziej w pamięci, to że bardzo nas kocha. Byli pełni obaw, to jednak ze względu na codzienne otrzymywane informacje wierzyliśmy, że wszystko będzie dobrze.

Wpadł do salonu jako ostatni. Były to urodziny jego bratanka Jarka. Miał dziesięć lat, ale jak na swój wiek był zadziwiająco bystry. Jego młodsza siostra Marta, gdy go zobaczyła podbiegła i przywitała się z nim tradycyjną „piątką”. Miał dla niego i dla niej prezenty. Wszyscy już zasiedli do stołu. Nie było tylko ojca. Pisał w wiadomości tekstowej do jego mamy, że nie będzie mógł się pojawić w najbliższym czasie ze względu na ćwiczenia wojskowe. Życzy Jarkowi samych sukcesów w szkole oraz wspaniałych urodzin. Obiecywał, że po powrocie kupi mu wspaniały urodzinowy prezent. Stół był zastawiony pysznościami a pośród nich znajdował się tradycyjny urodzinowy tort. Każdy patrząc na niego czuł podświadomie jego zniewalający smak. Wszyscy zaśpiewali Jarkowi sto lat. Było przy tym mnóstwo uśmiechów, łez i życzeń. Jarek uśmiechnięty i zadowolony podszedł do tortu. Spojrzał na nas i powiedział.

Mam najpiękniejsze życzenie na świecie i zaraz je wam powiem. – powiedział i uśmiechnął się w niezwykły sposób do całej rodziny. Jarek chciał zdmuchnąć świeczki z urodzinowego tortu. Nabrał powietrza w płuca.

Wszystko zatrzęsło się we wszystkich wymiarach i kierunkach. Olbrzymie płomienie i podmuch pędziły na nich niczym nieunikniona kula śmiercionośnego ognia. Widział ostatkiem chwil świadomości jak pochłaniają wszystkich jego bliskich. Zdążył poczuć niewiarygodny żar płomieni. Wszystko stało się w ułamkach sekund. Nic nie słyszał, bo jak przypuszczał, jego bębenki w uszach mogły być rozerwane. W ułamkach sekund poczuł, że jego świat się kończy. Zapanowała kompletna cisza, a bezkresny mrok ogarnął wszystkie jego zmysły. Cisza i mrok to czuł, a przynajmniej takie miał wrażenie, jeżeli jeszcze coś takiego istniało w nim. Czas przestał dla niego istnieć.

Próbował otworzyć oczy i wstać. Ledwo dał radę podnieść lewą rękę z ogromny wysiłkiem. Nie wiedział, czy coś czuje. Tam, gdzie znajdował się sufit teraz widział bezkresne zasnute dymem niebo. Wokoło niego były gruzy i spalone przedmioty. Ogniem pokryta była jedna ściana budynku. Płomienie trawiły resztki ocalałych ścian. Próbował, krzyczeć o pomoc, ale nie był w stanie nawet odwrócić głowy by spojrzeć czy może ktoś z rodziny jeszcze żyje. Znów zapanowała cisza. Myślał, że to koniec. A to był dopiero początek.

Autorstwo: criswhite
Źródło: WolneMedia.net


TAGI:

Poznaj plan rządu!

OD ADMINISTRATORA PORTALU

Hej! Cieszę się, że odwiedziłeś naszą stronę! Naprawdę! Jeśli zależy Ci na dalszym rozpowszechnianiu niezależnych informacji, ujawnianiu tego co przemilczane, niewygodne lub ukrywane, możesz dołożyć swoją cegiełkę i wesprzeć "Wolne Media" finansowo. Darowizna jest też pewną formą „pozytywnej energii” – podziękowaniem za wiedzę, którą tutaj zdobywasz. Media obywatelskie, jak nasz portal, nie mają dochodów z prenumerat ani nie są sponsorowane przez bogate korporacje by realizowały ich ukryte cele. Musimy radzić sobie sami. Jak możesz pomóc? Dowiesz się TUTAJ. Z góry dziękuję za wsparcie i nieobojętność!

Poglądy wyrażane przez autorów i komentujących użytkowników są ich prywatnymi poglądami i nie muszą odzwierciedlać poglądów administracji "Wolnych Mediów". Jeżeli materiał narusza Twoje prawa autorskie, przeczytaj informacje dostępne tutaj, a następnie (jeśli wciąż tak uważasz) skontaktuj się z nami! Jeśli artykuł lub komentarz łamie prawo lub regulamin, powiadom nas o tym formularzem kontaktowym.

1 wypowiedź

  1. rici 15.06.2022 10:53

    Takie streszczenie jednego z opowiadan ktore przeczytalem na jednym z portali;
    Facet postanowil zajac sie jakims dochodowym interesem, a ze mieszkal na wsi wiec postanowil zajac sie chodowla swin. Zakupil pare rozrodcza przygotowal dla nich chlewy, nakupil paszy, i chodowla sie z czasem rozrastala. Po pewnym czasie chlewy byly pelne, a i pieniedzy na pasze przestalo starczac. Chodowca zzyl sie dobrze z tymi swiniami, zostal ich przyjecilem, uwazali go za boga. No ale cos z tymi swiniami trzeba bylo zrobic. Po drugiej stronie wsi mieszkal rowniez chodowca wsi, wiec pojechal do niego na narade. Okazalo sie ze ma ten sam problem. Wiec uradzili ze najlepiej by te swinie sie same pozabijaly, wtedy sprzedadza do rzezni ich zwloki.
    Kazdy opowiedzial swoim swiniom, ze te swinie z drugiej hodowli ich obrazaja, i chca ich pozabijac. Nakupil wiec nozy i siekier, i wyposazyl w nie swoje swinie sasiad zrobil to samo. Swinie zaczely sie bic, gdy z kazdej strony padlo juz po 3/4 swin, to przekazali swoim swiniom ze udaja sie na negocjajie z drugimi swiniami. Po powrocie z negocjacji przekazali swiniom ze o wlasnie one wygraly, i zostal zawarty spokoj. Swinie bardzo sie cieszyly wychwalaly pod niebiosa swoich hodowcow, stwierdzily ze to prawdziwi bogowie. Ci w miedzyczasie pozbierali ciala zabitych swin i wywiezli do rzezni, gdzie skasowali za nie pieniadze.
    Tak wyglada wojna i jej przyczyny.

Dodaj komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz.
Jeśli już się logowałeś - odśwież stronę.