Liczba wyświetleń: 536
WARSZAWA. Warszawskie Biuro Gospodarowania Nieruchomościami nie posiada całościowych informacji na temat tego, ile budynków zostało zreprywatyzowanych.
BGN odmówiło odpowiedzi na wniosek o dostęp do informacji publicznej złożony przez Warszawskie Stowarzyszenie Lokatorów w grudniu 2010 roku.
Warszawskie Stowarzyszenie Lokatorów chciało uzyskać informację o ilości budynków, które zostały przekazane prywatnym właścicielom w toku reprywatyzacji. Pytało również o liczbę zamieszkujących w tych budynkach rodzin oraz szacunkowe dane na temat liczby budynków mogących podlegać reprywatyzacji i zamieszkujących je rodzin.
Zarządzające miejskimi nieruchomościami BGN w odpowiedzi stwierdziło, że nie posiada takich danych i aby udzielić odpowiedzi musiałoby przetworzyć różne informacje. Urzędnicy uznali, też, że informacja o skali reprywatyzacji nie jest szczególnie istotna dla interesu publicznego, w związku z tym nie ma potrzeby takiego przetworzenia.
Zdaniem BGN, uzasadnienie przedstawione przez WSL było niewystarczające. W opinii Biura, która została zawarta w decyzji o odmowie udzielenia informacji publicznej z dnia 2 czerwca br., WSL „reprezentuje jedynie część – a nie całość, mieszkańców Warszawy oraz nie wykazało w jaki sposób uzyskane dane zostaną wykorzystane do poprawy funkcjonowania organów administracji i lepszej ochrony interesu publicznego”.
Opracowanie: Piotr Ciszewski
Zdjęcie: magro_kr
Źródło: Lewica
Ale sedno wyciągnąłeś z artykułu. Żal mi ciebie i twoich kompleksów. Napisałbym coś na temat wsi, z której zapewne pochodzisz ale nie będę wchodził z kimś takim w polemikę.
Wytykanie komuś domniemanego pochodzenia to retoryka godna rasowego platformersa drogi „pogromco”. Pewnie sam możesz pochwalić się błękitną krwią hrabiowskiego rodu. Na balu debiutantów już byłeś?
Haha. Mylisz się i to bardzo w sprawie moich sympatii politycznych, a raczej ich braku. Ludzie ze szlacheckimi korzeniami mieszkają również na wsi co niczego nie dowodzi. Chodziło mi raczej od tzw. „małomiasteczkową” mentalność, która jest cechą również zakompleksionych mieszkańców dużych miast. W artykule jest mowa raczej o walce z urzędnikami o dostęp do informacji, której nie udało się uzyskać nawet stowarzyszeniu, a nie o burdelu w Warszawie więc rzucanie takimi sformułowaniami nie na temat uważam za leczenie takich kompleksów. Jeśli już pytasz o moją prowieniencję to oboje moich rodziców jest potomkami szlachty herbowej ale dla mnie nie ma to żadnego znaczenia. Ważny jest człowiek i to co ma do powiedzenia. A to żeś się tak oburzył mówi również sporo o tobie.
Oburzenie na niegrzeczne i niemerytoryczne uwagi ad personam o czym niby świadczą? Że jestem głupia i mam wszy? Czy o czym? „Małomiasteczkowość” nie wiąże się z mało dogłębnym zrozumieniem przeczytanego tekstu, tylko z kołtuństwem.
Dla ścisłości – nie posądzam Cię o jakiekolwiek sympatie polityczne, zauważam tylko jaka grupa ludzi stosuje tego typu myślenie. Nie umniejszaj więc sobie oraz prowadzonym tu dyskusjom takim przytykami.
Z tego co wiem to KAŻDY kto nie obraża innych może się tu swobodnie wypowiadać.
Myślę, że jeszcze się nie zrozumieliśmy. Tu nie chodzi o zrozumienie tylko wykorzystanie artykułu do rzucania obelg w stronę Warszawy co jest bardzo powszechne na wszelkiej maści forach, a czego tutaj się nie spodziewałem. Taaak…szczególnie tej dyskusji umniejszyłem.
tak, tak. solidarnie obrzucamy Warszawę wyrazami, przy każdej okazji.
ale metafora Fenixa jest nie do końca trafna, gdyby był w Warszawie taki świetny burdel, to każdy chciał by tam się dostać aby sobie dobrze poruchać.
niestety jeśli w jakimś mieście jest zbyt wielu napalonych ruchaczy i ciągle nadciągają nowi, to żaden burdel nie wydoli i może dojść do serii niefortunnych wypadków z powodu przewagi popytu nad podażą, przekwalifikowanie – dobrowolne lub nie – klientów na obsługę, i inne katastrofy.
ergo – Fenixie co to za burdel, gdzie to ruchają klientów ?
Fenixie zabraniam Ci od tej pory zabraniać nazywać Warszawę burdelem!
ani to sensu nie ma, a i burdelom porządnym despekt przynosi.
no i zrobiło się forum onetu…
Przykład jak urząd zwykle zbywa obywateli, twierdząc „nie mamy takich informacji”- to standard, a warszawszkimi nieruchomościach zajmuje się pewnie w sumie kilkuset urzedników, banda nierobów.