Liczba wyświetleń: 738
Do laski marszałkowskiej trafił poselski projekt zmian w ustawie Prawo energetyczne. Propozycje zakładają przeniesienie wprost zapisów z projektu ustawy o odnawialnych źródłach energii, z wyjątkiem tych, które miały zmienić system dotowania energetyki. Nadal więc największe wsparcie będą otrzymywać duże przedsiębiorstwa, w tym współspalające biomasę oraz elektrownie wodne. To stawia pod znakiem zapytania powstanie „zielonej” ustawy.
– Nie ma w tej propozycji chęci zmiany systemu wsparcia. To znaczy, że jeżeli ta nowelizacja wejdzie do Prawa energetycznego, pozostaniemy wszyscy w starym systemie, opierającym się na świadectwach pochodzenia o jednej wartości dla wszystkich technologii – zwraca uwagę Grzegorz Wiśniewski, ekspert ds. energetyki odnawialnej.
Projekt zakłada utrzymanie dotychczasowego systemu wsparcia.
– Skupia się na wdrożeniu tych elementów z ustawy o odnawialnych źródłach energii, które są drugoplanowe, ale bezwzględnie wymagane przez dyrektywę. Należy do nich np. system szkoleń instalatorów i ich certyfikacji. Chodzi o regulacje uprawniające do zakładania mikroinstalacji odnawialnych źródeł energii zintegrowanych z budynkami, w szczególności z budynkami mieszkalnymi – tłumaczy Agencji Informacyjnej Newseria Grzegorz Wiśniewski.
To negatywnie odbije się na branży związanej z energetyką odnawialną. Jej przedstawiciele już nie wiedzą, jak interpretować przepisy zawarte w Prawie energetycznym.
– Trudno jest zwłaszcza mniejszym podmiotom zorientować się, na czym polegają regulacje energetyki odnawialnej w Prawie energetycznym. Natomiast doskonale w tym obszarze poruszają się duże firmy i korporacje – mówi prezes Instytutu Energetyki Odnawialnej.
Zdaniem eksperta te przedsiębiorstwa, w szczególności czerpiące profity ze współspalania biomasy z węglem, nie będą zainteresowane dalszymi pracami nad projektem ustawy o OZE.
– One miały najwięcej stracić w nowym systemie wsparcia. Ta nowelizacja służyć będzie także dużej energetyce wodnej, gdyż nie tylko, że nie ma w niej informacji o zmianie współczynników, ale też nie ma informacji o skróceniu okresu wsparcia – informuje Grzegorz Wiśniewski.
Dodaje, że nie można wykluczyć, że w nowej sytuacji, jaka powstałaby po uchwaleniu nowelizacji Prawa energetycznego, ustawa o OZE w ogóle nie trafi do Sejmu. To położy kres marzeniom o energetyce rozproszonej czy mikroinstalacjach.
– Trudno sobie wyobrazić, aby pod rządami Prawa energetycznego w Polsce rozwinęły się mikroinstalacje, energetyka prosumencka, jak również elementy inteligentnych sieci czy wirtualnych elektrowni – komentuje poselskie propozycje ekspert.
Posłowie uzasadniają swoje poprawki koniecznością zapewnienia pełnej implementacji przepisów unijnej dyrektywy w sprawie promowania stosowania energii ze źródeł odnawialnych. Komisja Europejska już dwukrotnie upominała Polskę za opóźnienia związane z wdrażaniem do naszego porządku prawnego dyrektywy. Zapowiada również, że w przypadku dalszych opóźnień skieruje sprawę do Trybunału Sprawiedliwości.
Źródło: Newseria
Niby ta „Unia” taka beee i w ogóle (no, zależy dla kogo) – ale jak widzę, bez nacisków z zewnątrz nie byłoby w tym skorumpowanym kraju żadnego programu o OZE, a o choćby bateriach słonecznych czy małych turbinach wiatrowych nikt by pewnie nie słyszał – bo zresztą nie słyszy, porównując nas z byle jakim krajem na zachód od Odry…
Rzeźnia po prostu – ale czego się spodziewać po marionetkowym rządzie w skorumpowanym kraju. Ja w tym roku zamierzam „odpalić” małą instalację PV, nie patrząc na poczynania kogokolwiek, bo na patałachów nie ma co liczyć -jedyne do czego są zdolni, to wziąć w łapę i postawić za NASZE pieniądze atomowego kloca… mamy jeszcze z +-5 lat na to, by zdyskredytować ten „pomysł”. Ja zaczynam od siebie.