Tykająca bomba demograficzna

Opublikowano: 05.08.2016 | Kategorie: Publicystyka, Społeczeństwo

Liczba wyświetleń: 852

Polska liczy sobie na dzień dzisiejszy nie 40, a około 37,2 milionów mieszkańców. Prognozuje się, iż już za 20 lat będziemy najstarszym społeczeństwem Europy, natomiast w roku 2040 (uwzględniając migracje) może nas być nawet mniej niż 30 milionów. Dlaczego nikogo to nie obchodzi?

Promowanie takich postaw wśród kobiet nie jest rozsądne.

25 milionów mieszkańców, brak odpowiedniej ilości pracujących podatników by starczyło na emerytury, bezpłatną służbę zdrowia, czy inne formy opieki dla bardzo liczebnej, lecz niepracującej już warstwy społecznej – ludzi po 67 roku życia. Niewyobrażalny ucisk podatkowy, wprowadzony by państwo mogło wypełniać swoje jakiekolwiek, najbardziej podstawowe funkcje. Brak armii, przemysłu, usług. Taka prawdopodobnie będzie Polska za kilkadziesiąt lat.

Wiele wskazuje na to, że tendencje się nie odwrócą. Nie ma obecnie opracowań na ten temat, łącznie z mimo wszystko “optymistycznym” rządowym raportem “Polska 2030″, które by nie mówiły o czyhającej na nas demograficznej katastrofie.

By populacja mogła przetrwać niezagrożona wymarciem, współczynnik dzietności musi wynosić więcej niż dwoje dzieci na kobietę (Polska – 1,34). Odpływ migracyjny Polaków do państw Europy Zachodniej (licząc wyłącznie tych, którzy deklarują iż nie zamierzają wracać), jest największy w powojennej historii Polski – można go porównać jedynie do ruchów ludności w okresie stanu wojennego. W przeciągu zaledwie kilku lat na stałe opuściło nasz kraj około milion sto czterdzieści tysięcy obywateli. Gdy nadejdą czasy, że aby utrzymać w Polsce bezpłatne szkolnictwo i szpitale, zawodowe wojsko oraz istnienie emerytur, szeregowy pracownik będzie musiał oddawać lwią część swoich zarobków, migracja do państw gdzie współczynnik dzietności, na skutek imigracji islamskiej i polityki prorodzinnej, obecnie przewyższa 2,0 (np. Wielka Brytania, czy Francja), z pewnością się nasili.

Jaka jest odpowiedź na to największe z wyzwań dla Polski XXI wieku? W mediach i na salonach lansuje się model kobiety “samorealizującej się”, która nie dba o rodzinę i ognisko domowe, nie pragnie rodzić i wychowywać dzieci. Woli natomiast pełnić te funkcje, które do niedawna przypisywaliśmy wyłącznie mężczyznom, a które nie są w stanie zapewnić nam zastępowalności pokoleń. Repatriantom ze wschodu oraz ich potomkom pragnącym wracać do Ojczyzny zamyka się drzwi przed nosem. Do tego dochodzą coraz śmielsze głosy nieodpowiedzialnych polityków lewicy, walczących o jak najszybsze ustanowienie jak największej ilości antyrodzinnego ustawodawstwa.

Nie można dłużej pomijać tego problemu w debacie publicznej. Jak to jest, iż młode Polki mieszkające w Polsce rodzić nie chcą, zaś te co wyemigrowały do Wielkiej Brytanii mają wskaźnik płodności wynoszący około 2,5?

Strach pomyśleć do czego doprowadzi tak krótkowzroczne, naznaczone prywatą i egoizmem podejście polskich elit. Rzeczpospolita za 20, 50, czy 80 lat będzie zupełnie innym krajem. O ile w ogóle etnicznie “będzie”.

Autor: Sergiusz Muszyński
Źródło: Media RP i Refleksje nad sprawą polską


TAGI: , , , ,

Poznaj plan rządu!

OD ADMINISTRATORA PORTALU

Hej! Cieszę się, że odwiedziłeś naszą stronę! Naprawdę! Jeśli zależy Ci na dalszym rozpowszechnianiu niezależnych informacji, ujawnianiu tego co przemilczane, niewygodne lub ukrywane, możesz dołożyć swoją cegiełkę i wesprzeć "Wolne Media" finansowo. Darowizna jest też pewną formą „pozytywnej energii” – podziękowaniem za wiedzę, którą tutaj zdobywasz. Media obywatelskie, jak nasz portal, nie mają dochodów z prenumerat ani nie są sponsorowane przez bogate korporacje by realizowały ich ukryte cele. Musimy radzić sobie sami. Jak możesz pomóc? Dowiesz się TUTAJ. Z góry dziękuję za wsparcie i nieobojętność!

Poglądy wyrażane przez autorów i komentujących użytkowników są ich prywatnymi poglądami i nie muszą odzwierciedlać poglądów administracji "Wolnych Mediów". Jeżeli materiał narusza Twoje prawa autorskie, przeczytaj informacje dostępne tutaj, a następnie (jeśli wciąż tak uważasz) skontaktuj się z nami! Jeśli artykuł lub komentarz łamie prawo lub regulamin, powiadom nas o tym formularzem kontaktowym.

41 komentarzy

  1. norbo 25.06.2012 11:33

    Bzdury….

  2. ET 25.06.2012 11:39

    “Jak to jest, iż młode Polki mieszkające w Polsce rodzić nie chcą, zaś te co wyemigrowały do Wielkiej Brytanii mają wskaźnik płodności wynoszący około 2,5?”

    może dlatego że w GB dużo łatwiej jest utrzymać i wychować dziecko, a Polska skutecznie utrudnia młodym matkom jednoczesne zajmowanie się dziećmi i zarabianie. sam ojciec nie utrzyma rodziny, a dla matki przerwa w istnieniu na rynku pracy choćby przez 3 lata jest smutna w skutkach. jeśli państwo chce przetrwać to powinno popatrzeć pod tym kątem – jak ułatwić wychowywanie dzieci tak żeby obywatele nie zniechęcali się do rozmnażania i nie uciekali tam, gdzie życie jest łatwiejsze. niestety chyba naszemu państwu nie zależy na przetrwaniu:)

  3. Pilman 25.06.2012 12:05

    Za to w mojej ocenie lewicowe działania mające na celu zwiększenie praw mniejszością (jakie by nie były) przekłada się na zmniejszenie roli rodziny – tak jak wykazał autor artykułu. Nie można promować dewiacji po to by zaspokoić żądze mniejszości. Jeżeli nie postawimy na rodzinę i rozwój polityki prorodzinnej znikniemy z mapy i to nie na 123 lata ale na wieki.

  4. Pilman 25.06.2012 13:08

    Właśnie zdrowa komórka nie może być karmiona niezdrowym papu w postaci niedorzecznych przepisów niszczących rodzinę a promujących dewiacje.

  5. norbo 25.06.2012 13:13

    @realista

    “By populacja mogła przetrwać niezagrożona wymarciem, współczynnik dzietności musi wynosić więcej niż dwoje dzieci na kobietę”

    To kłamstwo – ten warunek jest konieczny aby liczebność populacji wzrastała lub pozostawała względnie stała (zależnie od znaczenie “więcej niż”). Aby populacja nie wymarła wystarczy utrzymać minimalną liczebność wymaganą dla bezpiecznego rozmnażania.

    “25 milionów mieszkańców, brak odpowiedniej ilości pracujących podatników by starczyło na emerytury, bezpłatną służbę zdrowia, czy inne formy opieki dla bardzo liczebnej, lecz niepracującej już warstwy społecznej – ludzi po 67 roku życia.”

    To kłamstwo – wszystko rozbija się o wydajność pracy a nie pieniądze. Współczesne technologie bez trudu umożliwiają wytworzenie wszystkiego co potrzebne przy użyciu minimalnej siły roboczej. Cała reszta sprowadza się do systemu redystrybucji, istnieje wiele wariantów rozwiązania tego rzekomego problemu. Przykładowo wystarczy aby udział pracowników pozostawał względnie stały, czyli bez względu na liczbę pracujących stosunek sumy zarobków do wartości produkcji pozostawał stały – wzrost wydajności powoduje wzrost wynagrodzeń co powoduje wzrost wpływów z podatków…. To głupie rozwiązanie ale zgodne z idiotycznym wymogiem współczesnych pseudoekonomistów, którzy uzależniają konsumpcje od udziału w produkcji i inne takie bzdury wygadują. Optymalne wydaje się być dążenie do kolektywizacji, postęp technologiczny w sposób naturalny sprzyja temu.

    Dalej – nie sądzę aby “dzietność” zależała od polityki prorodzinnej – w Europie głównym problemem jest raczej konsumpcyjny styl życia, potem brak poczucia bezpieczeństwa, etc…..

  6. 23 25.06.2012 13:33

    @ norbo 100% racji.

  7. Pilman 25.06.2012 13:42

    @norbo a co powiesz na temat ciekawego hasła – eugenika. Właśnie w piątek oglądałem film pt.: “Eugenika – w imię postępu” i powiem Tobie, że redystrybucja “dóbr” wiąże się właśnie z taką sytuacją jaką mamy obecnie – biedny, mały, człowieczek jest zagrożeniem dla systemu. Dlatego też należy go eliminować w imię “postępu”. Film do obejrzenia na YT.
    Również skłaniam się do rozwinięcia myśli, tak jak napisał Fenix.

  8. norbo 25.06.2012 14:30

    @realista

    To nie żadna “figura retoryczna” tylko zwykły populistyczny slogan mający wzbudzić nacjonalistyczny lęk….

    Zabawne, ja zaproponowałem zmiany w lewo a ty twierdzisz, że obecnym problemem jest “złodziejsko-socjaluchowy system”. To tylko kolejny przykład na to, że posługujesz się słowami bez rozumienia ich znaczenia. Gdybyś poszedł w stronę jakkolwiek rozumianego kapitalizmu to w warunkach starzejącej się populacji problemy opisane w artykule stają się nieuniknione.

    W ostatniej kwestii nie podejmuję dyskusji ponieważ twoja wypowiedź pozbawiona jest jakiegokolwiek sensu.

  9. norbo 25.06.2012 15:01

    Myślę, że autor tekstu – podobnie jak wielu politykierów, straszy nas wizją wyludnionej Polski.

    I teraz dosłownie bredzisz. Jeśli faktycznie nastąpi katastrofa demograficzna to posiadanie dowolnej ilości kapitału nie zagwarantuje zaspokojenia potrzeb. A dlaczego? Bo ktoś to musi jednak produkować. No, chyba że będziesz jadł pieniądze 😉 Nawet w warunkach superwydajnych technologii czynnik ludzki pozostaje niezbędny. Poza tym postępująca eliminacja czynnika ludzkiego z procesu produkcji przy zachowaniu obecnych zasad udziału w kobsumpcji musiałby doprowadzić do zubożenia tak dużej części społeczeństwa, że populacji faktycznie groziłoby wyginięcie z głodu….

    Wcale nie proste. No, chyba że ty chcesz sprowadzić “rodzicielstwo” do hodowli – ludzie rozmnażajcie się bez obaw, waszym potomstwem zajmą się nasze fabryki-żłobki, wygodne życie z dzieckiem już możliwe! wystarczy włożyć dziecko do szafki, wrzucić monetę i przekręcić klucz 😀

  10. Viciu 25.06.2012 15:53

    @norbo
    realista ma rację – czytając Twoje komentarze wygląda na to, że po prostu lejesz wodę ale bez konkretów i przemyśleń – chyba nie jesteś, albo ledwo co wszedłeś w “wiek produkcyjny” bo nie znasz realiów społecznych – wiele małżeństw decyduje się na jedno bądź góra dwoje dzieci, bo NIE STAĆ ich na wychowanie większej liczby dzieci – prosty przykład (trochę surrealistyczny ale ładnie obrazujący o czym i ja i realista mówimy):
    – państwo zapewnia KAŻDEMU dziecku w pełni darmową edukację do 18 roku życia + opiekę zdrowotną + daje rodzicom dodatki z tytułu posiadania dzieci powiedzmy w wysokości połowy zarobków – i jaki obraz się kreuje? otóż to! wtedy posiadanie dzieci będzie się opłacać, a i rodzice nie będą się martwic o swoje pociechy i będą mogli sobie pozwolić na więcej dzieci – teraz rozumiesz? to nie “widzi-mi-się” ludzi, ze nie chcą się rozmnażać, a to, że ludzi nie stać na to by zapewnić dziecku porządne dzieciństwo
    kwestia emerytur jest (a w zasadzie powinna być) prosta: jeśli pracuję, to nie powinienem się martwić o przyszłość, bo ja sobie już na emeryturę zapracowałem, a jeśli przyszłe pokolenia nie będą pracować to ONE powinny się martwić o swoje emerytury – a nie, że ja pracuję i oddaję pieniądze państwu, a nie wiem czy emeryturę dostanę bo przyszłe pokolenia nie będą pracować… przecież to jest chore i każdy myślący człowiek to zauważy…

    @realista
    ktoś mnie tu kiedyś przestrzegał, aby nie wdawać się w dyskusje z norbo, bo on po prostu wciąż papla w kółko to samo i nie rozumie argumentów jemu przytaczanych (i nawet się nad nimi nie zastanowi) – ot słynne “grochem o ścianę” – także i Tobie radzę omijać jego komentarze bo sensownej dyskusji z nim nie poprowadzisz 😉
    pozdrawiam

  11. norbo 25.06.2012 16:23

    @Viciu

    Tylko jedno pytanie aby nie wdawać się w zbędne dyskusje.

    Zakładając, że masz odłożone pieniądze na emeryturę (nie martwisz się o emeryturę bo ją masz) i wchodzisz w wiek emerytalny to skąd masz pewność, że przyszłe pokolenia zechcą wytwarzać dla ciebie cokolwiek? W jaki sposób niby możesz sobie to zagwarantować?

  12. norbo 25.06.2012 16:29

    @realista

    Możesz nawet być właścicielem całej planety a i tak nie będziesz miał co jeść gdy nikt młody nie zechce wytwarzać tego co potrzebuje stetryczały ty 😉 Zarzucając mi prymitywny materializm zwyczajnie się ośmieszasz.

    Wszystkie teorie o potrzebie “polityki prorodzinnej” są najdobitniej obalane przez przeludnione kraje Trzeciego Świata.

  13. Viciu 25.06.2012 16:50

    “Tylko jedno pytanie aby nie wdawać się w zbędne dyskusje.”
    i się zaczęło 🙂
    @norbo
    co do pytania to przyznam, że nie rozumiem zbytnio o co chodzi w Twoim pytaniu, bo brakuje mi w nim puenty. Pytanie jest na zasadzie “masz działkę, jaką masz pewność, że wyrosną tam marchewki?” ale względem czego? pogody? chęci dbania o ogródek? podjadków? czy żyznej gleby?

    wracając do Twojego pytania:
    na jakiej płaszczyźnie robisz powiązanie pomiędzy zapewnionej sobie emeryturce z chęcią pracy przyszłych pokoleń?

    – względem dzieci? (bo taki jest temat) jeśli chodzi o dzieci to one będą wytwarzać produkty – skoro mam zapewnioną emeryturę (a wcześniej większość życia) to będę mógł posiadać więcej dzieci

    – względem typowo ekonomicznym? przyszłe pokolenia nie wytwarzają towarów i dóbr tylko dla emerytów – oni wytwarzają je dla wszystkich, w tym także dla siebie – więc jeśli nie będą produkować to nie będą także z tych towarów mogli skorzystać

    – cz może pieniężnym? jeśli przyszłe pokolenia nie będą pracować to nie będą mieć podstawki by otrzymać emeryturę

    nie mam pojęcia o co KONKRETNIEJ chodziło w Twoim pytaniu, więc masz odpowiedź na trzech płaszczyznach (co nie zmienia faktu, że każda z nich się ze sobą łączy i jedna bez drugiej praktycznie nie istnieje)

  14. Viciu 25.06.2012 16:56

    @norbo
    “Możesz nawet być właścicielem całej planety a i tak nie będziesz miał co jeść gdy nikt młody nie zechce wytwarzać tego co potrzebuje stetryczały ty ;)”
    a dlaczego miałby nie zechcieć? bo tego własnie nie rozumiem w Twoich zagadnieniach…
    jeśli nie zechce to sam nie będzie miał tych dóbr/usług/towarów oraz nie będzie miał środków do życia

  15. norbo 25.06.2012 17:21

    Bo żeby wyrosła marchewka ktoś musi skopać ogródek, zasiać marchew, pielić i takie tam. A ty sprowadziłeś wszystko do założenia, że ty nie powinnieś się martwić bo emeryturę wypracowałeś sobie wcześniej (przed wiekiem emerytalnym) i martwić powinni się młodsi. Wygląda to tak jakbyś twierdził, że zgromadziłeś konkretną wartość użytkową, którą zużyjesz na emeryturze. To oczywisty absurd – mogłeś zgromadzić jakiś ekwiwalent ale nie wartość. Dalej, skoro młodzi muszą się martwić a proces marginalizowania czynnika ludzkiego w procesie wytwarzania trwa to może dojść do dziwnej rewolty. Zwyczajnie – system zakłada albo wzrost konsumpcji albo spadek kosztów, gdy założymy katastrofę demograficzną to prawdopodobniejsze wydaje się być drastyczne ograniczenie zatrudnienia. Skoro młodzi nie będą mieli pracy to nie będą mogli konsumować, skoro nie będą konsumować to nie będą zainteresowani wytwarzaniem. Nie od razu oczywiście ale to równia pochyła – i żadna zabawa słowami tego nie zmieni. W takiej sytuacji albo dojdzie do jakiegoś przewrotu, rozwarstwienia czy czegoś innego albo taki system skazany jest faktycznie na wymarcie.

  16. Viciu 25.06.2012 20:16

    “A ty sprowadziłeś wszystko do założenia, że ty nie powinnieś się martwić bo emeryturę wypracowałeś sobie wcześniej (przed wiekiem emerytalnym) i martwić powinni się młodsi. Wygląda to tak jakbyś twierdził, że zgromadziłeś konkretną wartość użytkową, którą zużyjesz na emeryturze. To oczywisty absurd”
    oczywiście, że to absurd bo (jak zwykle zresztą) znów nie rozumiesz słowa pisanego… ehh…
    mówiłem o wypracowanej emeryturze danej państwu (czyli zapewnienie finansowe wypłacane co miesiąc przez państwo) a gdy (aktualnie) państwo zamiast wypłacając pieniądze emerytom z ICH WŁASNYCH PIENIĘDZY przekazanych WCZEŚNIEJ (składki) przekazuje fundusze które otrzymuje od aktualnej strefy pracującej to nie ma pieniędzy w budżecie na to by dotować kwestie prorodzinne, a co skutkuje mniejszym przyrostem naturalnym – teraz rozumiesz?

    “gdy założymy katastrofę demograficzną to prawdopodobniejsze wydaje się być drastyczne ograniczenie zatrudnienia. Skoro młodzi nie będą mieli pracy”
    mniej ludzi = mniej miejsc pracy? wytłumacz mi to proszę (łopatologicznie) bo chyba jestem za trzeźwy dziś, by rozumować Twój tok myślenia – no chyba powinno być odwrotnie prawda?

    @realista
    no własnie tak wygląda rozmowa z norbo – coś tam gada, leje wodę, by na końcu i tak nic konkretnego nie powiedzieć 😉

  17. norbo 25.06.2012 21:34

    mniej ludzi -> mniejsza konsumpcja -> mniejsza produkcja -> mniejsze zatrudnienie -> mniejsze dochody ludności -> mniejsza konsumpcja……

    postęp technologiczny -> większa wydajność pracy -> [w warunkach stałej lub malejącej konsumpcji] mniejsze zatrudnienie -> mniejsze dochody ludności -> mniejsza konsumpcja -> mniejsze zatrudnienie….

    Problem jest nie tyle ekonomiczny co społeczny.

    Jednak nie możesz być pewny, że przyszłe pokolenia będą pracować.

  18. Taruta 25.06.2012 22:05

    Ciekawe bzdury!
    Artykuł z pozoru inspirowany troską, po cichu przestrasz Polaków prze radykalizmem w obawie o przyszłe emerytury. Po cichu mówi elyty maja jednak rację.
    Syfilisu nie liczy się okładami trzeba radykalnych smrodków. Od dawna tu mówię trzeba wyrwać HWASTA!!!
    PO się przepoczwarza i suka sojuszników wśród oponentów nie dajcie się w..dymać takimi artykułami.

  19. ARTUR 25.06.2012 23:14

    Problem dzietności w Polsce kryzysu wynika z postawy kościoła w stosunku do realiów życia ,były kryzysy wieksze niż obecnie i dzieci się rodziły lecz naród miał za sobą poparcie kościoła który wymuszał na władzy z pomocą ekonomistów daleko idące reformy i ulgi .Niestety ,odkąd Bóg Mamon opanował nasz kler i ludzi wierzących to sprawa kosztownych dzieci zadusiła nawet sprzeciwy aborcyjne ,nie ma prawa ,wiary duchowej czy też autorytetów ,liczy się pieniądz i dziwne rzeczy których i tak nie zabierzemy po śmierci ze sobą ,zostawiamy tylko zgliszcza ,pożogę i pustkę ,żródło życia też ma swoją cierpliwość która sie kończy.

  20. Viciu 25.06.2012 23:32

    @norbo
    “mniej ludzi -> mniejsza konsumpcja -> mniejsza produkcja -> mniejsze zatrudnienie -> mniejsze dochody ludności -> mniejsza konsumpcja……”

    ale bzdura…
    jesli bedzie mniejsza konsumpcja to fakt bedzie mniejsza produkcja ale(!) wciaz na poziomie zaspokajajacym ludnosc (w koncu ludzi bedzie mniej prawda? wiec nie trzeba wiekszej produkcji) wiec dalszy ciag lancucha jest juz wierutna bzdura!
    bo zatrudnienie bedzie adekwatne do ilosci produkcji wiec i zatrudnienie bedzie na rownym poziomie
    analogicznie: mniej ludzi = mniejsza konsumpcja = mniejsza produkcja = mniejsze zatrudnienie = const.
    czyli nic sie nie zmieni bo popyt i podaz bedzie na tym samym poziomie (jesli bedzie wiekszy popyt a mniejsza produkcja to utworzy sie wiecej miejsc pracy by te luke zaspokoic)
    widac z ekonomia to jestes na bakier (a jesli sie nie myle to podstaw przedsiebiorczosci ucza w kazdym typie szkol srednich)

    poza tym wciaz nie udzieliles odpowiedzi na najwazniejsze pytanie: DLACZEGO ludzie mieli by przestac pracowac?

  21. norbo 26.06.2012 00:16

    Nic nie rozumiem z tego co napisałeś.

    1. “jesli bedzie mniejsza konsumpcja to fakt bedzie mniejsza produkcja ale (!) wciaz na poziomie zaspokajajacym ludnosc”

    2. “bo zatrudnienie bedzie adekwatne do ilosci produkcji wiec i zatrudnienie bedzie na rownym poziomie”

    3. “nic sie nie zmieni bo popyt i podaz bedzie na tym samym poziomie” (patrz 1!)

    Czyli twoim zdaniem zatrudnienie pozostanie na tym samym poziomie bez względu na malejący poziom produkcji bo produkcja musi zaspokoić ludność. (Zatrudnianie socjalne?) Bardzo chciałbym aby tak było ale niestety praktyka dowodzi, że spadek produkcji (lub wzrost wydajności) prowadzi do zwolnień.

    Chyba jednak w twojej szkole nauczyciele nie przyłożyli się do ekonomii 😉

    Gdy z owoców pracy korzysta coraz mniejsza część społeczeństwa to niechęć do pracy wzrasta. Wzrasta też napięcie społeczne oraz chęć do zmiany układu.

  22. JarKo 26.06.2012 00:45

    Problemem przyszłych czasów (emerytów) nie jest wcale produkcja dóbr – problemem jest PODZIAŁ wypracowanych towarów. Nie ma znaczenia, czy dobra te zostaną wytworzone przez ręczną pracę nakładczą rzeszy rzemieślników, czy też wytworzy je jedna super maszyna, obsługiwana przez dwie osoby. Kwestie techniczne schodzą na plan dalszy, jeśli efekt będzie taki, że WŁAŚCICIELEM produktu finalnego będzie mała grupka super bogatych obywateli naszego globu.

  23. Viciu 26.06.2012 01:59

    @norbo
    czy Ty umiesz czytać ze zrozumieniem? :/
    zobrazuję to Tobie na przykladowych liczbach – moze wtedy dotrze to do Ciebie…

    masz 1000 ludzi, produkuja oni 1000 kosiarek (czy co tam sobie wstawisz) i kazda kosiarka sie sprzedaje (bo takie jest zapotrzebowanie)

    a jak masz ludzikow 500 to czy zmniejsza sie ilosc miejsc pracy? zmniejsza sie! (bo jest mniej ludzikow) czy zmniejsza sie produkcja? zmniejsza sie! (bo nie potrzeba tyle produkowac bo jest mniejszy popyt bo jest mniej ludzikow)
    czy zmniejsza sie konsumpcja? zmniejsza sie! (bo jest mniej ludzikow i mniej przez to osob kupuje)
    wiec wszystko zmniejszone jest o polowe (miejsca pracy, konsumpcja, produkcja itd) lecz WSZYSTKO JEST NA TYM SAMYM POZIOMIE WZGLEDEM RESZTY – teraz rozumiesz? ehhh… szkoda slow…

    “spadek produkcji (lub wzrost wydajności) prowadzi do zwolnień.”

    zwolnien w jednej branzy lecz wzrost w innej – wszystko upraszczasz do spojrzenia tylko przez pryzmat jednej strony zapomniawszy, o innych aspektach…

    “Gdy z owoców pracy korzysta coraz mniejsza część społeczeństwa to niechęć do pracy wzrasta. Wzrasta też napięcie społeczne oraz chęć do zmiany układu.”

    o czym Ty w ogole mowisz? bawisz sie teraz w psychologa? Ty chyba sam juz sie pogubiles i nie wiesz na jaki temat toczy sie rozmowa…

    ja tutaj koncze dyskusje bo ta rozmowa do niczego nie prowadzi, procz powiekszania bazy serwera i musze wytrwac w postanowieniu pt “nie dyskutowac w ogole z norbo” 😉

    pozdrawiam

  24. norbo 26.06.2012 02:29

    W przypadku starzejących się społeczeństw rozwój nowych branż jest równie prawdopodobny jak wygrana w lotka. Rozwój technologiczny i akumulacja jest faktem – następne pokolenia musiałyby produkować to z czego korzystać mogłyby w bardzo ograniczonym zakresie. To tyle.

  25. norbo 26.06.2012 11:04

    1000 ludzi – 1000 kosiarek – 50% pracuje

    spadek populacji i wzrost technologii

    500 ludzi – 500 kosiarek – 40% pracuje

    Spadek liczebności populacji oznaczałby starzenie się społeczeństwa, ilu znacie 60-latków wymieniających nowe iPody na nowsze?

  26. norbo 26.06.2012 11:50

    Artykuły tego typu to zwykłe straszaki mające na celu uzasadnienie wszystkich niekorzystnych dla ludzi zmian (np. podwyższania wieku emerytalnego). Prawda jest taka, że wszystkie te eksponowane problemy z przyszłymi emeryturami można rozwiązać w bardzo prosty sposób.

  27. norbo 26.06.2012 13:18

    Nauczyć wszystkich ludzi czytać i pisać…. – 12

  28. norbo 26.06.2012 15:22

    @realista, to że ty jesteś inteligentny na swój własny sposób to już wiemy. W komentarzu nr 12 wskazałem przykładową możliwość utrzymania poziomu redystrybucji poprzez system podatkowy i ubezpieczenia społeczne w postaci utrzymania udziału zatrudnionych w zyskach. Można tego dokonać poprzez utrzymanie względnie stałego zatrudnienia i wynagrodzenia bez względu na wzrost wydajności pracy czy wielkość produkcji (redukcja czasu pracy proporcjonalna do wzrostu wydajności i wielkości produkcji) lub poprzez proporcjonalne (do wzrostu wydajności i wielkości produkcji) zwiększanie wynagrodzeń przy dostosowywanej wielkości zatrudnienia. W obu przypadkach suma dochodu ludności postaje względnie stała wobec wielkości produkcji i tym samym równowaga zostaje zachowana. (W drugim przykładzie powstaje dziwne i prawdopodobnie niebezpieczne zjawisko w postacii dużego odsetka osób bezrobotnych utrzymywanego przez systemowe mechanizmy redystrybucji).

    Według obecnych zasad (czy raczej ich braku) spadek produkcji połączony ze wzrostem wydajności prowadzi do zwolnień bez zmian wynagrodzeń – przedsiębiorstwo zwiększa zyski a suma dochodów społeczeństwa spada. W zestawieniu ze starzejącym się społeczeństwem to idealna recepta na permanentny kryzys.

  29. norbo 26.06.2012 15:27

    @realista

    Oczywiście nic nie stoi na przeszkodzie aby zamiast szukać optymalnych rozwiązań po prostu improwizować. Ludzie z pewnością z wyrozumiałością przyjmą niedogodności w postaci wysokiego bezrobocia czy likwidacji systemu osłon socjalnych aby utrzymać iluzję wzrostu…. To prosta matematyka.

  30. Viciu 26.06.2012 16:03

    @norbo
    Ty jesteś po prostu niereformowalny…

    skąd ty wziąłeś to, że 50% osób pracuje? a po zmniejszeniu liczby żyjących osób spada do 40%? :>

    gadasz 3 po 3 samemu nie rozumując tego co napisałeś – wcześniej mówisz o rozwoju technologicznym (jakie to ono jest dobre) a teraz mówisz odwrotnie? :>

    Wciąż gadasz ilu to 60 latków kupi ipoda – a teraz weź to obróć i zobacz ilu np 20-kilku latków kupi ipoda czy nowoczesny telefon? każdy? większość? no właśnie! masz bardzo ograniczone spektrum widzenia…

    ktoś (realista?) wspomniał wcześniej, ze produkcja dóbr to nie tylko fabryki, ale także i inne dobra
    chcesz wmówić wszystkim, że po rozwoju technologicznym np fryzjer straci pracę? taksówkarz straci pracę? a czyżbys zapomniał, ilu to informatyków pojawiło się przez ostatnie 10-15 lat? ilu programistów? ilu grafików komputerowych? ilu telemarketerów? ilu administratorów sieci?
    rozwój technologiczny (jak wspomniałem wcześniej – ale oczywiście Ty tego nie zrozumiałeś) może ale nie musi(!) zmniejszyc ilośc pracy w jednej branzy lecz OTWIERA FURTKĘ w innej branży

    chcesz przykład? proszę bardzo: ile osób straciło prace po pojawieniu się radia? telewizji? internetu? no ile? praktycznie nikt! ba.. co więcej – miejsc pracy PRZYBYŁO
    a Ty wciąż gadasz łopatologicznie tylko z JEDNEGO PUNKTU WIDZENIA, zapominając o KAŻDYCH innych aspektach, a w swoich wypowiedziach wciaz się sam gubisz…
    poza tym przypomnę w ogóle o czym jest temat: “Tykająca bomba demograficzna” – więc mów na temat, bo to nie temat o bezrobociu…

  31. norbo 26.06.2012 17:07

    A skąd ty bierzesz tysiąc kosiarek? Wstaw sobie dowolne inne wartości zachowując zasadę, że druga jest mniejsza od pierwszej.

    Radio, internet etc. nie wpłynęły na wydajność produkcji, stworzyły nową branżę.

    Teraz ty powiedz – ile kasjerek straci pracę gdy Tesco wprowadzi na szeroką skalę automatyczne kasy samoobsługowe? Od razu znajdź dla nich nową branżę 😉

    Postęp nie jest ani dobry, ani zły – to my decydujemy jaki zrobimy użytek z technologii.

  32. Viciu 26.06.2012 17:52

    @norbo
    Ty z każdym komentarzem pogrążasz się coraz bardziej…
    czytanie ze zrozumieniem!
    “masz 1000 ludzi, produkuja oni 1000 kosiarek (CZY CO TAM SOBIE WSTAWISZ)”
    kosiarki były przykładowe, równie dobrze mogły byc tam papierosy czy samochody to po pierwsze
    po drugie – nie ważna w tym przykładzie jest sama liczba jako liczba a ważne jest, że produkcja zaspokaja potrzeby – kosiarek może być tam 30 – ważne, że ILOŚĆ PRODUKCJI JEST RÓWNA ILOŚCI SPRZEDAWANYCH DÓBR! – ale Ty oczywiście nie rozumiesz – naucz się w końcu czytać bo żałosne się robi tłumaczenie Tobie każdego pisanego zdania :/

    “że druga jest mniejsza od pierwszej.”

    a to dlaczego? podobno teraz jest ok? potrzeby są zaspakajane? heh…

    “Radio, internet etc. nie wpłynęły na wydajność produkcji, stworzyły nową branżę.”

    to było odnośnie tego, jak wcześniej mówiłeś, że bedzie mniej miejsc pracy – i jakoś do tego się nie odniesiesz prawda?

    “Teraz ty powiedz – ile kasjerek straci pracę gdy Tesco wprowadzi na szeroką skalę automatyczne kasy samoobsługowe?”

    a to tylko Tesco sprzedaje produkty?? :/ nie ma innych sklepów?
    a gdzie serwisanci takich kas? gdzie programiści? gdzie transport? gdzie sprzedawcy? gdzie fabryki w których te kasy będą produkowane? jasne… kasy same będą się produkować, zawozić na miejsce, pilnować konserwacji itd – tutaj miejsc pracy nie będzie…

    tutaj (po raz kolejny) pokazujesz jakie masz zawężone pole widzenia…

    jak pisał Sienkiewicz:” Kończ waść, wstydu oszczędź! ” i tego Tobie radzę 😉

  33. norbo 26.06.2012 18:21

    A to dlatego, że postęp technologiczny prowadzi do wzrostu wydajności pracy. Porównaj sobie wydajność z ostatnich kilku dziesięcioleci.

    Podałeś przykład nowej branży jako dowód, że nie wpłynęła na wydajność w innych – to bez sensu. Równie dobrze można się cieszyć, że wynalazek ognia nie wpłynął na pozyskiwanie wody.

    Dobra, z tymi kasami to mnie dobiłeś. Czyli twoim zdaniem do produkcji i serwisowania automatycznych urządzeń potrzeba tyle samo ludzi co do obsługi urządzeń manualnych? Dlaczego zatem nazywają to postępem????

    @realista, właśnie gdy sobie nie znajdą nic nowego to system będzie miał problem z utrzymaniem tej kruchej równowagi.

    Wszystko sprowadza się do tego, że gadki o tym jak to z braku pracujących podatników zawali się system emerytalny oparty jest wyłącznie na trosce o zyski producentów.

  34. Rozbi 26.06.2012 19:15

    Wasćie – gadacie bez ładu i składu wskazując wszyscy czynnik ekonomiczny / konsumpcyjny jako główny czynnik posiadania dzieci.

    A prawda jest taka że większość dzieci bierze się z “wpadek” – niewiele jest osób które naprawde zaplanowały sobie rodzine itp itd.

    Dzietność to tylko i wyłącznie kwestia psychiki, wychowania i egocentryzmu – a przede wszystkim do kwestia PRZYPADKU który nie ma nic wspólnego ze statusem ekonomicznym osoby.

    Ale dlaczego w WB więcej się rodzi?
    Może jest tam gorsza antykoncepcja? A może “pieprzą” się 3 razy więcej niż u nas ?

    Ja mam kase a nie chce mieć NIGDY dzieci. Dlaczego? Bo żyje dla siebie a nie dla innych – zarabiam dla siebie a nie dla innych, i chce mieć czas i pieniądze tylko dla siebie – a nie dla małych srających i robiących w gacie intruzów – nawet jeśli miałoby to oznaczać upadek całej Europejskiej gospodarki – to jestem w stanie przeżyć kryzys – byle nie mieć w domu zasranych pieluch, wrzeszczącego bachora – a następnie rozwydrzonego nastolatka który ma w dupie że wydałem na niego kilkaset tysięcy złotych , a w najlepszym wypadku , nie doprowadzi mnie do zawału, wylewu, nie okradnie, nie rozbije samochodu – po prostu zatruje mi krew swoim bachorskim zachowaniem.

    I po co się denerwować skoro można żyć samemu (jako para)??

    Jako główny czynnik bezdzietnośći podam to – Dzieci SĄ problemem, dzieci SĄ odpowiedzialnością , Dzieci SĄ głośne, hałaśliwe, niegrzeczne i wredne.

    A nie to że dzieci są drogie i kosztowne, po prostu są NIEWYGODNE – i tego się trzymam.

  35. Viciu 26.06.2012 20:23

    @Rozbi
    “Ja mam kase a nie chce mieć NIGDY dzieci. Dlaczego? Bo żyje dla siebie a nie dla innych – zarabiam dla siebie a nie dla innych, i chce mieć czas i pieniądze tylko dla siebie – a nie dla małych srających i robiących w gacie intruzów – nawet jeśli miałoby to oznaczać upadek całej Europejskiej gospodarki – to jestem w stanie przeżyć kryzys – byle nie mieć w domu zasranych pieluch, wrzeszczącego bachora – a następnie rozwydrzonego nastolatka który ma w dupie że wydałem na niego kilkaset tysięcy złotych , a w najlepszym wypadku , nie doprowadzi mnie do zawału, wylewu, nie okradnie, nie rozbije samochodu – po prostu zatruje mi krew swoim bachorskim zachowaniem.”

    szkoda, że nie powiedzieli tego Twoi rodzice… 🙂

    z norbo już nie rozmawiam bo gada od rzeczy – na moje argumenty nawet nie odpowiada, a wciąż domaga się kolejnych i kolejnych…
    kończę z tym tematem 😉

  36. Yogipower 26.06.2012 22:07

    @Viciu Bardzo dobre posunięcie, ja już dawno przestałem.

  37. norbo 26.06.2012 23:18

    @Rozbi właśnie wam udowodnił, że żadna polityka prorodzinna nic nie zmieni, wbrew pozorom bardzo wielu Europejczyków myśli podobnie.

    Skończyły mi się drukowane literki 😀

  38. Rozbi 27.06.2012 08:34

    Viciu napiałeś:
    “szkoda, że nie powiedzieli tego Twoi rodzice… :)”

    A skąd wiesz że nie powiedzieli?
    Urodziłem się w latach 80-tych gdzie aborcji się nie robiło a wpadka oznaczała ślub.

    Jestem dzieckiem z przypadki – tak jak i pewnie 80-90% moich rówieśników.
    I tylko ten PRZYPADEK doprowadził do tego że jestem z wyżu demograficznego.
    Mało tego – wszyscy obecni moi rówieśnicy jesli mają dzieci to też tylko i wyłącznie przez Przypadek – wpadke – nikt nie planował mieć dzieci – po prostu tak wyszło.

    Powtarzam – za demografie PRZYPADEK, a nie planowanie rodziny – a właśnie filozofie planowania rodziny wszystkie media chcą nam teraz zaszczepić.

    Pozdro.

  39. Rozbi 27.06.2012 08:37

    A do realisty napisałeś:

    “a do tego w pewnym momencie będziesz pewnie żałował, np. po zawale do którego doprowadziła cię ta wygoda, na której teraz tak ci zależy… .. .”

    Czyżby?
    W tym momencie w krajach Europy Zachodniej większośc dzieci oddaje swoich rodziców do domu starców – więc nawet po zawale nie mają dzieci tylko pielęgniarki które zmieniają im kaczki.
    I mam prawo sądzić że za 30-40 lat , kiedy ja nie będe w stanie się podetrzeć będzie tak samo – nie dzieci, a obcy ludzie będą zmieniać mi pieluchy i karmić jak dziecko.

    Poza tym wygodne życie nie oznacza niezdrowego życia (A to wydaje mi się sugerowałeś).
    Mało tego – wygodne życie bez dzieci oznacza więcej czasu dla siebie, mniej stresu, można się sobą zająć fizycznie i psychicznie, można wyjechać nawet na weekend w góry/ morze- można odpocząć.

    A spróbuj odpocząć zając się sobą, mieć czas na ćwiczenia fizyczne, medytacje itp itd – i to wszystko z dzieckiem —- powodzenia.

  40. Aida 27.06.2012 11:50

    Europejczycy są po po prostu wygodni. Kiedyś ludziom mniej wystarczyło do pełni szczęścia niż dzisiaj. I nie zgadzam się z tym, że w latach 8o wyż był z wpadek. Jasne, ze wpadki zdarzają się i zdarzać się będą, ale kobiety nie dlatego rodziły bo “aborcji się nie robiło a wpadka oznaczała ślub.” Jeśli kobieta chce usunąć ciążę, to usunie ją bez względu na wiek, czas, bo taki ma kaprys/chęć czy jak tam zwał. W latach 80 rodziło się dużo dzieci, bo sytuacja na świecie zaczęła się stabilizować, młodzi małżonkowie, widzieli, że nie jest tak źle, porównywali jakość swojego życia do życia ludzi z okresu wojennego i powojennego, a wtedy ludziom lekko nie było. W latach 80 nastała pewna stabilizacja, nawet ten komunizm (zły, niedobry, wstrętny, niesprawiedliwy) dawał ludziom pracę. Nie będę się rozpisywać jaką, w jaki sposób, co i jak, bo to każdy albo wie, albo może sobie doczytać. Ale wtedy ludzie byli szczęśliwi, że mają pracę, co jeść, gdzie mieszkać. Żłobków i przedszkoli też było więcej. Dlatego ludziom łatwiej było wychowywać dzieci w tamtych czasach. I nie chce tutaj idealizować tamtych czasów, bo nie o to chodzi, chodzi raczej o perspektywę w jakiej żyli nasi rodzice, oni porównywali życie do czasów przeszłych i bez wątpienia w latach 80 żyło im się lepiej. Ba rodzice mojego męża za pensje bieżące wybudowali ok 200m2 dom. Spróbuj w dzisiejszych czasach…
    A dzisiaj ludzie chcą mieć mieszkanie najlepiej za gotówkę mając lat 30 na karku i będąc 4 lata po studiach. Chcą żeby ich dzieci żyły wygodnie, żeby niczego im nie brakowało, chcą posłać do najlepszych szkół, na dodatkowe fakultety, żeby w tych ciężkich czasach zapewnić im jakąś przyszłość. Mam sporo znajomych, którzy maja jedno dziecko i drugiego nie planują. Ja też w sumie zaliczam się do takiej grupy. Pierwsze dziecko z ogromnej egoistycznej chęci posiadania małego, kochanego człowieczka. Mając świadomość z czym się to wiąże, zarówno z tymi super wspomnieniami, dniami radości, fascynacji jak i tymi dniami złości, zniecierpliwienia z pełną świadomością nie chce mieć drugiego dziecka. Bo nie czuje takiej potrzeby, bo nikt nie będzie decydował za mnie, bo nikt nie pomoże mi przy wychowywaniu (nie mówię o mężu), bo nikt nie będzie mi rządził.

  41. Bezstronny 29.06.2012 22:06

    Ech… Niestety, autor artykułu wykazuje się nadzwyczajną nieznajomością tematu, jak również totalną ignorancją w zakresie pojęć typu: “prawica”, “centrum”, “lewica”. A i skrajna głupota też jest autorowi nieobca. No bo przecież LEWICA (ta zasrana, znienawidzona!) pragnie rządzić powietrzem (bo do tego wg autora artykułu w końcu dojdzie za RZĄDÓW lewicy), a nie narodem, głównie tym zarabiającym (a więc w wieku produkcyjnym). Zaś o tym, że prorodzinne pomysły polskiej “prawicy” (becikowe choćby) są o kant pupy potłuc, nie wspomni.
    Abstrahując od opcji – niech rząd (czy to lewicowy, centrowy, czy prawicowy; wali mnie orientacja) zapewni zarobek na poziomie europejskim (czyt. godne życia za najniższą krajową), to pogadamy o demografii. Bo póki co, “wam kury szczać prowadzać”. A politykę zostawcie złodziejom i mafiozom.

    A to, czy dzieci są “niewygodnie” – gdybyś zarabiał tyle, ile sugerujesz – byłoby cię stać na opiekunkę, jak mieszkańców krajów zachodnich. I nie musiałbyś zmieniać obsranych gaci, znosić fochów itp. Ale to już jest, jak widać, powyżej twoich możliwości, “bogaty Polaku”.

Dodaj komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz.
Jeśli już się logowałeś - odśwież stronę.