Liczba wyświetleń: 1236
Gdy po katastrofie smoleńskiej wybory prezydenckie wygrał Bronisław Komorowski, politykom Platformy Obywatelskiej i jej sympatykom mogło się wydawać, że wygrali los na loterii. W komentarzach bardzo często pojawiało się sformułowanie „pełnia władzy”. Choć od tamtego wydarzenia minęło niewiele czasu, to w obozie partii rządzącej próżno szukać optymistycznych nastrojów. PO trawią wewnętrzne konflikty, a tragedia smoleńska i raport MAK obnażyły porażającą indolencję ekipy Donalda Tuska.
Koncentracja wyłącznie na utrzymaniu władzy i czołowego miejsca w partii, wiara w moc sondaży i brak realnej oceny sytuacji w polityce międzynarodowej sprawiły, że Donald Tusk sam ściągnął na siebie burzę. Został upokorzony przez Rosjan na oczach świata, a państwo polskie, którego nie ma pomysłu reformować, pogrąża się w chaosie. Zdaniem prof. Zdzisława Krasnodębskiego, Donald Tusk został zwyczajnie „rozegrany” przez rosyjskiego premiera.
Rząd nie odparł w zdecydowany sposób zarzutów MAK oczerniających polskich pilotów. – Nie znam kraju, który – atakowany – nie podjąłby obrony. A z taką sytuacją mamy obecnie do czynienia. Polacy zostali upokorzeni. W świat poszła historyjka o naszym bałaganie i pijanym generale. Nie miał kto zadbać o to, by świat usłyszał o naszych wątpliwościach odnośnie do rzetelności raportu MAK – ocenia w rozmowie z nami Anna Fotyga, była minister spraw zagranicznych.
Tragedia smoleńska obnaża słabość państwa polskiego rządzonego przez ekipę Donalda Tuska. To kolejne zderzenie się PO z rzeczywistością, po powodzi i kryzysie na kolei.
Smoleńsk to modelowy przykład stylu działania ekipy Tuska. W tragicznych okolicznościach zginęła polska elita władzy, na czele z prezydentem, a urzędnicy z kancelarii premiera rozstrzygali, jak najlepiej wypaść w telewizji i zaaranżować spotkanie Putin – Tusk. Podobnie przez ostatnie trzy lata rząd PO starał się jedynie o medialny poklask służący utrzymaniu władzy przy jednoczesnym rozpadzie państwa.
– Raport MAK i bezradność Polski to demonstracja rosyjskiej siły i komunikat Rosji dla państw Europy Środkowo-Wschodniej: „Zobaczcie, to był wasz lider, jest członkiem Unii Europejskiej i NATO, a te organizacje go nie wsparły. To my się liczymy na arenie międzynarodowej” – akcentuje prof. Zdzisław Krasnodębski.
CO DALEJ?
Politycy PO przyznają, że w perspektywie bieżącego roku orientują swoje działania na wybory parlamentarne. Profesor Krasnodębski dostrzega w tym kontekście dwa scenariusze. – Ewentualna wygrana Platformy i kolejne cztery lata rządów tej partii to będzie obumieranie państwa polskiego. Suweren Naród zadecyduje i suweren Naród będzie ponosił za to odpowiedzialność. Dlatego pozostaje mieć nadzieję na odrodzenie Narodu – zwraca uwagę prof. Krasnodębski. Zdaniem socjologa, ktokolwiek obejmie władzę po Platformie, „będzie miał do czynienia z ruiną”.
Polacy, wybierając Platformę, wybrali lenistwo. Po licznych projektach podejmowanych przez Prawo i Sprawiedliwość pod hasłem budowy IV Rzeczypospolitej, a ośmieszanych przez mainstreamowe media, rząd Tuska powiedział Polakom: „Nic nie musicie, grillujmy”. Ten spokój mącą ekonomiści, którzy biją na alarm, że polskie finanse publiczne są w fatalnym stanie i w niedługim czasie z hukiem mogą się zawalić. Bezlitosna dla PO jest była minister finansów prof. Zyta Gilowska. – Rząd od trzech lat nic nie robi, świadomie oszukuje ludzi, bawi się w rządzenie. Oni chyba uwierzyli w jakieś brednie o końcu polityki i rządzeniu na niby – ocenia krótko członek Rady Polityki Pieniężnej.
PLATFORMA ZAJĘTA SOBĄ
Kreujący politykę rządu specjaliści od wizerunku i sam premier mają ogromny problem, jak utrzymać popularność sondażową w sytuacji pogrążonego w kryzysie państwa i starannie ukrywanych sporów w samej Platformie. – Donald musi myśleć, by trzymać na dystans Schetynę i nie stracić czołowej pozycji w swojej partii – mówi nam jeden z polityków PO. – Wiadomo, że władza psuje, a jak ma się dużo tej władzy… – dodaje.
Brak realnej oceny sytuacji w polityce międzynarodowej sprawił, że Donald Tusk sam ściągnął na siebie wewnętrzne kłopoty. W efekcie został upokorzony przez Rosjan na oczach świata, wali się mu państwo, którego nie ma pomysłu reformować, a partia zaczyna się coraz mocniej rozłazić. Chyba sam czuje, że dobra karta już jakiś czas temu zaczęła się od niego odwracać. Tym bardziej że rysuje się nowy odcinek konfrontacji – między premierem a prezydentem. Po czasie walki z Lechem Kaczyńskim wcale nie zapowiada się miła współpraca między Tuskiem i Komorowskim. Chociaż nie brak też głosów, że różnice między nimi będą podsycane. – Niektórzy komentatorzy nie doceniają roli emocji w polityce. A od nich nie da się uciec. Komorowski był przez Tuska wielokrotnie upokarzany. Także publicznie, na przykład w obecności urzędników kancelarii. Nie sądzę, by szybko o tym zapomniał. Były marszałek Sejmu ma w ręku atuty związane z urzędem prezydenta. I coraz częściej obiektem drobnych ciosów może być premier – mówi „Naszemu Dziennikowi” Ryszard Czarnecki, europoseł PiS.
PRZEPYCHANKI KOMOROWSKI – TUSK – SCHETYNA
To, o czym mówi Czarnecki, dobrze ilustruje sytuacja z 5 października 2010 roku. Grzegorz Schetyna i Donald Tusk przyjechali do Belwederu na zaproszenie prezydenta. Powód zaproszenia: Bronisław Komorowski miał zastrzeżenia do przygotowywanej w ekspresowym tempie ustawy o dopalaczach. Powitała ich sekretarka: „Panie marszałku, panie premierze, proszę chwilkę poczekać. Prezydent właśnie kończy ważne spotkanie”.
W efekcie prominentni politycy PO musieli przez kilkanaście minut antyszambrować, by dostać się do prezydenta, którego sami (choć z różnym natężeniem) wspierali w wyborach. – Samo czekanie mogło zirytować Tuska i Schetynę. Gdy okazało się, że gościem prezydenta był szef jego gabinetu Jaromir Sokołowski, obaj musieli odebrać to jako policzek. Zwłaszcza Donald – mówi nam jeden z posłów partii rządzącej.
Walka o wpływy w samej Platformie, o czym pisaliśmy, chociażby odsłaniając kulisy dymisji, której nie było, ministra infrastruktury Cezarego Grabarczyka, nie traci na sile. Frakcja Grzegorza Schetyny ściera się w PO z tzw. spółdzielnią Grabarczyka, która cieszy się z kolei szerokimi wpływami u premiera Tuska. Dla szefa rządu to jedno z narzędzi umniejszania wpływów obecnego marszałka Sejmu. Schetyna również, co podkreślają politycy, ma „długą pamięć” i chowa w niej wspomnienia związane z upokorzeniem go przez premiera przy okazji afery hazardowej.
– Od 10 lat spory w PO jeszcze nie były tak głębokie – diagnozuje partyjną sytuację poseł Antoni Mężydło (PO). – Jeżeli coś teraz może zaszkodzić PO, to tylko jakiś konflikt – dodaje. Ale tego Platforma jak ognia unika, do minimum ograniczając ryzyko narażenia się wpływowym grupom interesu. Strategia „niedziałania”, fundowania społeczeństwu świętego spokoju w zamian za rezygnację z ambitnych celów, przynosiła do tej pory efekty w postaci wysokich słupków poparcia. Spory wewnętrzne udawało się skutecznie wyciszać, do odbiorców mediów nie przedostawał się żaden komunikat o podgryzających się frakcjach w partii. – Podziały w PO były zawsze, ale autorytet Donalda Tuska był na tyle duży, że pozwalał je tłumić albo zamiatać pod dywan – uważa poseł PiS Joachim Brudziński.
Dlatego politycy PO są przekonani, że jeżeli po drodze nie będzie żadnej afery, to najpewniej uda się im dotrwać do jesiennych wyborów. – Donald Tusk pokazał wielokrotnie swoją sprawność i będzie jej dalej używał, aż do wyborów, by trzymać w ryzach swoją partię – mówi „Naszemu Dziennikowi” dr Artur Wołek, politolog z Polskiej Akademii Nauk.
Autor: Mariusz Majewski
Źródło: Niezależny Serwis Informacyjny
Tak się w Polsce robi politykę na poziomie do którego przyzwyczaili nas rządzący, czasami myślę że Kwaśniewski, Urban, czy Oleksy dbali o wiele bardziej o Polaków niż obecne partie. No cóż przyszłość z PO jest dość ciekawa bo jak wygra wybory to się będą działy ciekawe rzeczy… po pierwsze jak odejdzie Rostowski to naczelnym ekonomistą w kraju zostanie jakiś student ekonomi bo żaden szanujący się specjalista nie odważy się szargać swojego nazwiska. Po drugie wejdziemy do euro i będziemy mogli się zapożyczać dowoli, oczywiście mieszkania pójdą co najmniej o 50% do góry. Za pożyczone pieniądze Tusk będzie podnosił swój autorytet do czasu w którym ZUS zbankrutuje i każdy emeryt będzie się sam martwił o siebie… i wtedy ludziom otworzą się oczy niestety nie będą mogli nic na to poradzić, a czasu cofnąć się nie da.
Jakie to nowe podatki zafunduje obecna władza ? Katastralny na 2 % ? Ile pieniędzy idzie na konkordat, wojenkę, na utrzymywanie partii politycznych ? Ilu urzędników potrzeba na przekopywanie się w coraz większym śmietniku legislacyjnym ? Ilu funkcjonariuszy zajmuje się „pracą operacyjną” nad tymi, którzy coś pożytecznego jeszcze robią w tym kraju ? Ile kosztuje ochrona tej całej władzy przed coraz bardziej sfrustrowanym ludem ? Co nam z orlików skoro młodzież na istniejących już wcześniej polach do gry nie garnie się do sportu. Co dobrego przyniosło nam to ślepe zafascynowanie polityką, gospodarką, prawem, kulturą USA ? Czy III RP nie cofnęła się w kierunku zamordyzmu zamiast budować państwo dialogu, debaty, wolności i po prostu zgody narodowej ?
Jak w ogóle można myśleć o jakiejkolwiek poprawie, jeśli w każdym rządzie który później jest oceniany jako ten najgorszy, ciągle i niepowtarzalnie siedzi taka #$%#$ jak TUSK. Patrząc na wszystkie nieprzychylne władzy filmy – widać tam tuska włażącego w tyłek innym
Po pierwsze należy wywalić komuchów, socjalistów, zdrajców i idiotów.
Po drugie zrobić porządek w konstytucji i prawie, ergo wprowadzić staromodny liberalny kapitalizm.
Po trzecie nie budować zgody narodowej – na co komu stado jednorako niemyślących baranów w maoistowskich chałatach?
Po czwarte wyjść z UE (w szengen można zostać).
No cóż nawet nie będąc sympatykiem PO trudno zgodzić się z tezą że
PO zaprzepaściła jakieś szczególne osiągnięcia PIS . Gwoli przypomnienia
to między innymi przywoływana pani prof. obniżając składki pracodawcom
pogłębiła skutecznie deficyt . A to przecież nie jedyna decyzja
ekonomiczna która zwiększyła wydatki socjalne bez osiągnięcia zakładanych celów .
fakt, to przecież PiS obniżył podatki najbogatszym (PO chętnie przyklasnęła), więc dziurę Platforma łata sięgając do kieszeni najbiedniejszych i średniaków.
kiedyś PO+PiS = AWS+UW,
teraz, po przetasowaniach w zasadzie można też stwierdzić, że
PO = PiS bis