Turcja-Armenia. Krok w stronę pojednania?

Opublikowano: 18.12.2013 | Kategorie: Polityka, Wiadomości ze świata

Liczba wyświetleń: 656

“Deportacja Ormian w 1915 r. była czynem nieludzkim i jako taka nigdy nie była pochwalana przez państwo tureckie” – oświadczył turecki minister spraw zagranicznych Ahmet Davutoğlu podczas wizyty w Erewaniu.

Dotychczasowe stanowisko, w szczególności ormiańskiej diaspory, sprowadzało się do zdania, że tylko jednoznaczne uznanie zbrodni ludobójstwa dokonanego przez aparat państwowy Osmanów może stanowić podstawę normalizacji stosunków między obu krajami. Dla Turcji – postawa taka równała się obrazie narodu tureckiego.

Niezrażony Ahmet Davutoğlu podkreślał jednak nadzieję, że „zbiorowa świadomość obu krajów może być zbudowana na bazie uczciwej pamięci”. Dyplomata porównał relacje turecko-ormiańskie do stosunków niemiecko-żydowskich (co przez komentatorów zostało uznane za pośrednie zrównanie Medz Jeghern z Holocaustem) i podkreślił, że „uczciwa pamięć” musi być budowana na znajomości faktów historycznych tak, aby móc oderwać się w końcu od przeszłości.

Ostrożne deklaracje ministra i tak jednak wzbudziły falę oburzenia nad Bosforem, w tym w komentarzach medialnych, co nasunęło raczej pesymistyczne oceny co do następstw wizyty A. Davutoğlu, choć przed wyjazdem podkreślano jej przełomowość niezależnie od konkretnych wystąpień i ustaleń. Nadmierne nadzieje wyrażano też w Armenii, wiceminister spraw zagranicznych Szawarsz Koczarian posunął się wręcz do zachęcania gościa, by odwiedził narodowe sanktuarium – Cicernakaberd.

Obie strony w istocie uznały, że poza sferą symboliki – są jeszcze istotne sprawy bieżące. Dialog międzypaństwowy został zamrożony przed 3 laty. Wizyta A. Davutoğlu stała się okazją do pierwszych rozmów na tak wysokim szczeblu od lat 5. Protokoły mające uregulować kwestie sporne z 2009 r. – nie weszły w życie. Granica turecko-armeńska jest zamknięta od 1993 r., na znak solidarności Ankary z Baku w sprawie Górskiego Karabachu. Właśnie w nawiązaniu do kontrowersji na tym polu nawiązał minister spraw zagranicznych Armenii Edward Nalbandian, apelując do tureckiego gościa, by Ankara nie wysuwała problemu karabachskiego jako warunku wstępnego porozumienia z Erewaniem.

Już po powrocie do kraju A. Davutoğlu zmuszony był jednak powtórzyć, że bez pełnego pokoju na Zakaukaziu, w tym także uregulowania statusu Górskiego Karabachu (w domyśle – na gruncie integralności terytorialnej Azerbejdżanu) – trwała normalizacja stosunków armeńsko-tureckich nie będzie możliwa.

Trudny dialog, wznowiony po tak długiej przerwie znajduje się w ogniu krytyki radykałów z obu stron. W Turcji, w szczególności zwolenników zacieśniania więzi z Azerbejdżanem, w Armenii – obrońców Górskiego Karabachu. Jednak niezależnie od tych przejawów oporu – znalezienie modus operandi na linii Ankara-Erewań jest historyczną koniecznością. Armenia musi wyjść z geopolitycznego okrążenia nie tylko poprzez wstąpienie do Unii Celnej, ale i przez uregulowanie stosunków z sąsiadami, by nie znajdować się w pozycji klienckiej wobec Moskwy. Zainteresowane państwa muszą też wyrwać się z psychologiczno-historycznej pułapki, w jaką się wpuściły uzależniając rozwiązanie bieżących problemów polityczno-ekonomicznych od czynników takich jak pamięć Ludobójstwa Ormian, czy zero-jedynkowe załatwienie sprawy Karabachu. Gdy zagadnienia te w dodatku traktowane były jako punkt wyjścia, a nie ostatni, najtrudniejszy węzeł – trójkąt Ankara-Erewan-Baku stawał się prawdziwie bermudzkim. Trudno oczekiwać, by parę zdań węzeł ten rozcięło. Z pewnością jest to jednak krok w dobrym kierunku.

Autor: karo
Źródło: Geopolityka


TAGI: , , ,

Poznaj plan rządu!

OD ADMINISTRATORA PORTALU

Hej! Cieszę się, że odwiedziłeś naszą stronę! Naprawdę! Jeśli zależy Ci na dalszym rozpowszechnianiu niezależnych informacji, ujawnianiu tego co przemilczane, niewygodne lub ukrywane, możesz dołożyć swoją cegiełkę i wesprzeć "Wolne Media" finansowo. Darowizna jest też pewną formą „pozytywnej energii” – podziękowaniem za wiedzę, którą tutaj zdobywasz. Media obywatelskie, jak nasz portal, nie mają dochodów z prenumerat ani nie są sponsorowane przez bogate korporacje by realizowały ich ukryte cele. Musimy radzić sobie sami. Jak możesz pomóc? Dowiesz się TUTAJ. Z góry dziękuję za wsparcie i nieobojętność!

Poglądy wyrażane przez autorów i komentujących użytkowników są ich prywatnymi poglądami i nie muszą odzwierciedlać poglądów administracji "Wolnych Mediów". Jeżeli materiał narusza Twoje prawa autorskie, przeczytaj informacje dostępne tutaj, a następnie (jeśli wciąż tak uważasz) skontaktuj się z nami! Jeśli artykuł lub komentarz łamie prawo lub regulamin, powiadom nas o tym formularzem kontaktowym.

1 wypowiedź

  1. supertlumacz 18.12.2013 13:27

    Armenia już jest członkiem Unii Celnej (odpowiednik dawnego RWPG)

    Turcja ubiega się o przyjęcie do UC i do Porozumienia Szanghajskiego (pakt militarny, odpowiednik dawnego Układu Warszawskiego). Nazwa P. Sz. jest szczególnie udana; w UW nie Polska grała pierwsze skrzypce, a w PS nie Chiny…

    W tych okolicznościach Turcja i Armenia, jako sojusznicy i partnerzy gospodarczy, mogą się pojednać szybko.

    Porównajmy historię stosunków rosyjsko-niemieckich. Wzajemne przelewanie krwi nastąpiło 30 lat później, a więc jest bardziej świeże. Liczba ofiar nieporównanie wyższa. Niemniej to Niemcy są obecnie orędownikiem interesów Rosji w Europie, a Rosja interesów Niemiec w kontaktach z USA (nie piszę za oceanem, bo likwidacja baz USA czy powrót niemieckich depozytów złota to sprawy Niemiec…). Kto budował bałtycką rurę, kto jest największym odbiorcą rosyjskich surowców, kto modernizuje czyje koleje, kto i dla potrzeb przewozów czyich towarów modernizuje Szlak Północny?
    Ograniczyłem się tylko do przedsięwzięć wycenianych na dziesiątki mld dolarów…

Dodaj komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz.
Jeśli już się logowałeś - odśwież stronę.