Szmaragdowe słońce

Opublikowano: 12.12.2018 | Kategorie: Historia, Publicystyka

Liczba wyświetleń: 3146

Działo się to dawno, dawno temu. Jeszcze przed przybyciem Patryka. I przed przybyciem plemion celtyckich. Zanim pojawił się język gaelicki. Działo się to w epoce irlandzkich bogów, po których nie zostały nawet imiona.

Tuatha De Danaan, czyli ludność bogini Danu

O tamtym okresie niewiele da się powiedzieć na pewno, ale jakieś fakty można ustalić. Pomagają w tym świadectwa ukryte w ziemi i na jej powierzchni. I możemy się odwołać do wyobraźni, tak jak robili to wszyscy ludzie, odkąd zaczęto opowiadać baśnie.

W tych pradawnych czasach, w pewien zimowy poranek, miało miejsce małe zdarzenie. Tyle wiemy. Powtarzało się wiele razy, przez kolejne lata i – jak się wydaje – przez kolejne stulecia.

Świt. Zimowe niebo było już czystym, bladym błękitem. Niedługo z morza miało się wyłonić słońce. Na wschodnim wybrzeżu wyspy widać było złotą poświatę.

Tego dnia wypadało zimowe przesilenie, najkrótszy dzień w roku. Nawet jeśli w owych czasach na wyspie istniała rachuba lat, to nie znamy jej miary.

Mowa o jednej z dwóch wysp leżących nieco na zachód od europejskiego kontynentu. Wiele tysięcy lat wcześniej obie trwały w długim, białym uśpieniu epoki lodowcowej, a łączyła je skalista grobla biegnąca z północno-wschodniego krańca mniejszej, odsuniętej bardziej na zachód wyspy aż do górnej części jej sąsiadki. A tę łączył na południu z kontynentem kredowy most. Jednak pod koniec epoki lodowcowej wody z topniejącej Arktyki zaczęły spływać na południe i zalały kamienną groblę, a potem przedarły się przez kredową barierę – w ten sposób powstały dwie wyspy.

Dzielące je odległości nie były duże. Zatopiona grobla pomiędzy zachodnią wyspą, która pewnego dnia zostanie nazwana Irlandią, a brytyjskim przylądkiem, znanym dziś jako Mull of Kintyre, miała zaledwie kilkanaście kilometrów. Dystans zaś między białymi klifami południowo-wschodniej Anglii a kontynentem wynosił trzydzieści dwa kilometry.

Należałoby się więc spodziewać, że obie wyspy będą do siebie bardzo podobne. I w pewnym sensie to prawda. Ale były też między nimi subtelne różnice. Bo gdy rozdzieliło je morze, dopiero wydobywały się z arktycznego snu. Dopiero zaczynały je zasiedlać rośliny i zwierzęta z cieplejszych południowych obszarów. I kiedy kamienna grobla zniknęła, część gatunków, którym udało się opanować południe większej, wschodniej wyspy, nie zdołała przeprawić się na zachód. I dlatego na obu wyspach występują powszechnie dęby, jesiony i leszczyna, ale w Irlandii nie spotka się jemioły porastającej brytyjskie dęby. Z tego samego powodu Brytania zmagała się z plagą węży i jadowitych żmij, a Irlandia była od nich wolna. Zachodnią wyspę, nad którą lada chwila miało wzejść słońce, pokrywały gęste lasy przetykane bagnami. Tu i ówdzie wznosiły się piękne górskie pasma. Płynęły tu też liczne rzeki pełne łososi i innych ryb, a największa z nich wiła się w sercu wyspy przez labirynt jezior i na koniec wpadała na zachodzie do Atlantyku. Ale pierwszym przybyszom dwie inne rzeczy rzucały się w oczy.

Pierwszą było bogactwo natury. Tu i tam, na leśnych polanach albo na otwartych górskich zboczach, wyrastały nagie skały, wypchnięte z trzewi ziemi i świecące magicznym kwarcowym blaskiem. W niektórych migotliwych głazach pojawiały się głębiej żyły złota. W rezultacie w pewnych częściach wyspy, gdzie skały występowały gęściej, rzeki dosłownie spływały złotym piaskiem i grudkami kruszcu.

Drugą było piękno natury. Czy to za sprawą dużej wilgotności wiatrów znad Atlantyku, czy łagodnego ciepła Golfstromu, czy też w efekcie splotu tych i innych przyczyn – w każdym razie roślinność na wyspie miała niezwykły, niespotykany nigdzie indziej szmaragdowy kolor. I zapewne z tego pradawnego połączenia szmaragdowej zieleni i płynącego złota zrodziło się przekonanie, że zachodnią wyspę upodobały sobie magiczne duchy.

A kto zamieszkiwał szmaragdową wyspę? Imiona tych, którzy przybyli tu przed celtyckimi plemionami, pojawiają się tylko w legendach: potomkowie Cessair, Portholona, Nemeda1; Fir Bolg i Tuatha De Danaan2. Trudno jednak powiedzieć, czy byli to prawdziwi ludzie, bogowie, czy też może jedni i drudzy. Po zakończeniu epoki lodowcowej na Irlandii zamieszkali myśliwi. A potem rolnicy. To akurat jest pewne. Wyspiarze umieli wznosić kamienne budowle, kuli broń z brązu i wyrabiali piękną ceramikę. Handlowali też z kupcami przybywającymi z tak odległych krain jak Grecja.

Ale przede wszystkim wytwarzali ozdoby ze złota, którego na wyspie było w bród. Naszyjniki, bransoletki, kolczyki, kute dyski słoneczne – irlandzcy złotnicy nie mieli sobie równych w całej Europie. Zasługiwali na miano czarodziejów rzemiosła. Lada chwila słońce wyłoni się nad horyzontem i rozwinie na morzu swój świetlisty złoty szlak.

Mniej więcej w połowie wschodniego wybrzeża wyspy, pomiędzy dwoma cyplami, leży piękna, szeroka zatoka. Z jej południowego cypla widać pasmo wzgórz, a wśród nich dwa niewielkie wulkaniczne stożki, które wznoszą się przy brzegu z takim wdziękiem, iż obserwator mógłby odnieść wrażenie, że nagle przeniósł się na ciepłe południe Włoch. Za drugim przylądkiem rozległa równina ciągnie się na północ aż do odległych gór wznoszących się poniżej zatopionej skalnej grobli. Na wybrzeżu wewnątrz zatoki, tam gdzie rzeka uchodzi do morza, przeważają moczary i piaski. Ale oto słońce wyłania się zza horyzontu i powierzchnię morza rozświetla złoty błysk. Słonecznym promieniom mknącym nad północnym przylądkiem i dalej nad równiną odpowiada inny błysk, jakby gdzieś tam w oddali znajdował się wielki kosmiczny reflektor. Ten blask jest rzeczywiście czymś niezwykłym, bo wydobywa się z ogromnej konstrukcji, która jest dziełem człowieka.

Czterdzieści kilometrów na północ od zatoki płynie z zachodu na wschód inna rzeka, mijając po drodze doliny porośnięte bujną roślinnością, bo tak żyznej gleby jak tu nie ma w żadnym innym miejscu na świecie. Na łagodnym stoku północnego brzegu rzeki mieszkańcy wyspy wznieśli potężne budowle i największa z nich wysyła w niebo ten oślepiający blask.

Te budowle to olbrzymie porośnięte trawą kurhany. Ale nie bezkształtne, byle jak usypane kopce. Ich cylindryczny kształt, strome zbocza i szerokie, wypukłe dachy sugerują, że wspiera je przemyślana wewnętrzna konstrukcja. Podstawy kurhanów wyłożono wielkimi kamieniami, których ozdobą są bogate ornamenty: koła, zygzaki i dziwne, fantastyczne spirale. Ale najbardziej niezwykłe jest to, że całą fasadę skierowaną ku wschodzącemu słońcu pokrywa biały kwarc. I właśnie ta wielka, zakrzywiona kryształowa ściana mieni się, świeci i błyszczy, odbijając w niebo słoneczny żar.

Autorstwo: Edward Rutherfurd
Ilustracja: John Duncan (CC0)
Źródło: Histmag.org
Licencja: CC BY-SA 3.0

Przypisy

[1] Cessair – mityczna władczyni Irlandii panująca przed biblijnym potopem; Portholon i Nemed – mityczni herosi, którzy po potopie przywiedli do Irlandii kolejne grupy osadników (wszystkie przypisy pochodzą od tłumaczki).

[2] Fir Bolg i Tuatha de Danaan – mityczne plemiona zamieszkujące Irlandię.


TAGI: ,

Poznaj plan rządu!

OD ADMINISTRATORA PORTALU

Hej! Cieszę się, że odwiedziłeś naszą stronę! Naprawdę! Jeśli zależy Ci na dalszym rozpowszechnianiu niezależnych informacji, ujawnianiu tego co przemilczane, niewygodne lub ukrywane, możesz dołożyć swoją cegiełkę i wesprzeć "Wolne Media" finansowo. Darowizna jest też pewną formą „pozytywnej energii” – podziękowaniem za wiedzę, którą tutaj zdobywasz. Media obywatelskie, jak nasz portal, nie mają dochodów z prenumerat ani nie są sponsorowane przez bogate korporacje by realizowały ich ukryte cele. Musimy radzić sobie sami. Jak możesz pomóc? Dowiesz się TUTAJ. Z góry dziękuję za wsparcie i nieobojętność!

Poglądy wyrażane przez autorów i komentujących użytkowników są ich prywatnymi poglądami i nie muszą odzwierciedlać poglądów administracji "Wolnych Mediów". Jeżeli materiał narusza Twoje prawa autorskie, przeczytaj informacje dostępne tutaj, a następnie (jeśli wciąż tak uważasz) skontaktuj się z nami! Jeśli artykuł lub komentarz łamie prawo lub regulamin, powiadom nas o tym formularzem kontaktowym.

4 komentarze

  1. poray 13.12.2018 06:54

    Tuatha De Danaan to nie przybysze z Grecji, bo w epoce wczesnego brązu nie było jeszcze Grecji jako takiej. To tzw. “ludy morza”, to Pelazgowie, zamieszkujący teren dzisiejszej Grecji przed przybyciem (protogreckich) Dorów. Pelazgowie stworzyli cywilizacje minojską, w Palestynie znani byli jako Filistyni, w Egipcie jako Szardani. Pozostały po nich mity pelazgijskie dziś w większości znane jako mity greckie. Nie odczytane pismo minojskie (A i B), które jest bardzo podobne do pisma kultury Vinća z Bałkanów (6 tys lat pne), którzy to Vincanie jak wskazują badania genetyczne mieli haplogrupę R1a (aryjską, słowiańską). Podobnie badania genetyczne wskazuje że haplogrupę R1A mieli także Minojczycy, Achajowie, Mykeńczycy. Po Filistynach pozostało niechlubne wspomnienie w pismach Hebrajczyków (byli ich wrogami, ostatecznie przez Hebrajczyków, późniejszych Żydów zniszczeni) oraz inskrypcje, które współcześni zachodni lingwiści odczytują jako pismo zapisane w języku prasłowiańskim. W Basenie Morza Śródziemnego po ludach morza pozostały liczne budowle. Na Sardynii po ludach morza pozostałe bardzo interesujące figurki ludzi z hełmami z rogami, odziany w stroje podobne do strojów figur z zachowanych w kulturze Indusu, postaci tzw. Cernunnosa z kotła w Gundestrup, postaci z licznych przedstawień kultury wendelskiej (Basen Morza Bałtyckiego VI-VII e n.e.).
    W Irlandii (a następnie z Irlandii przeniesione na inne ludy celtyckie) ludy morza pozostawiły panteon bóstw m.in późniejszy Lug to wcześniejszy Luhta (o czym wspominają kroniki celtyckie), to także tzw. bogini Danu, poprawnie Dana wczesniej bogini pelazgijska. Jak wynika z analiz religioznawczych i etnologicznych pozostałości to także postać herosa Cuculchaina, szereg mitów (będących kalka mitów pelazgijskich), obrzędów kultury ludowej. Warto wspomnieć, że według średniowiecznych źródeł celtyckich także pismo do Celtów dotarło ze wschodu, zapisano, że pismo przynieśli Celtom Scytowie.
    warto dodać, ze zanim doszło do gruntownych badań porównawczych oraz badań genetycznych Robert Graves i wielu innych brytyjskich badaczy dowodziło, że Tuath de Danaan to, czyli Pelazgowie to lud semicki. Takie było parcie na bycie potomkami “narodu wybranego”.

  2. Kain 13.12.2018 09:01

    poray super tekst dzięki wielkie “zbadam” to co napisałeś.

  3. poray 14.12.2018 07:32

    Wacek Placek
    znowu błysnąłeś intelektem i wiedzą
    – Z jednej strony kwestionujesz naukowe badania dotyczące haplogrup (wyraźnie określone R1a jako aryjsko-słowiańską) a z drugiej strony wstawiasz jakieś njuejdżowe bzdety o Lemurii i Atlantydzie.
    – Masz też problemy z czytaniem ze zrozumieniem – gdzie stwierdziłem, że Pelazgowie jednocześnie mieli pokrewieństwo ze Słowianami i Semitami? nakreśliłem jedynie dwa skrajne punkty widzenia na to zagadnienie
    – w zakresie przemieszczania się ludów i etnosów sięgnij łaskawie do najnowszych badań genetyków historycznych i oszczędź innym swoich konfabulacji w tym temacie
    – tak samo poczytaj sobie starożytnych kronikarzy gdzie umieszczają Hiperboreję i skonfrontuj to z wiedzą religioznawczą, przekonasz się wówczas , że to nie Wyspy Brytyjskie – mylisz w tym względzie źródła z ich interpretacjami
    więcej nie wchodzę Z Tobą w dyskusję, szkoda czasu

  4. Husar 14.12.2018 14:35

    “Słowianie należą do grupy indo-europejskiej, którą się utożsamia z biblijnym Jafetem a Semitów wywodzi się od biblijnego Sema.” …. jak można się opierać na biblii, której powagi i autentyczności niedowiedziono?
    Łączyć ród Słowian ( Ariów) z żydowskimi liniami genetycznymi też pokazuje brak powagi. To tak jakby porównywać drzewo z płotem. Dwa odrębne gatunki.

Dodaj komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz.
Jeśli już się logowałeś - odśwież stronę.