Liczba wyświetleń: 602
Przestępczość w szkołach rośnie lawinowo. W ciągu ostatnich sześciu lat liczba przestępstw popełnionych na terenie placówek oświatowych się podwoiła. Policja odnotowała drastyczny wzrost przestępstw narkotykowych w podstawówkach i gimnazjach. MEN bagatelizuje sprawę – pisze „Gazeta Polska Codziennie”.
Dane policyjne są przerażające. W 2011 r. odnotowano ponad 31,5 tys. przestępstw dokonanych na terenie szkół oraz innych placówek oświatowych. W porównaniu z rokiem 2010 liczba kradzieży, wymuszeń i pobić itp. wzrosła o 1300. W 2007 r., kiedy rządził PiS, policja zanotowała 17 tys. tego typu wydarzeń.
Dramatycznie wyglądają statystyki dotyczące przestępczości narkotykowej w podstawówkach i gimnazjach. W 2012 r. zostało zatrzymanych 800 osób, które sprzedawały lub nakłaniały do spożycia środków odurzających. Przestępstwa narkotykowe stanowiły 3,2 proc. wszystkich przestępstw dokonanych w szkole. Rok wcześniej – 2 proc.
– Dane policyjne to tylko wierzchołek góry lodowej. Statystyki ujmują jedynie przestępstwa, którymi zajmowali się funkcjonariusze – mówi „Gazecie Polskiej Codziennie” poseł Zbigniew Dolata (PiS) z sejmowej komisji edukacji. Zwraca uwagę, że nie wszystkie akty agresji są zgłaszane na policję. – Dzieci boją się zemsty, nauczyciele i dyrektorzy wolą nie nagłaśniać wypadków pobić czy kradzieży, bo obawiają się, że wpłynie to negatywnie na wizerunek ich szkoły – podkreśla. Wyjaśnia ponadto, że informacje publikowane przez Komendę Główną nie obejmują zaboru mienia, którego wartość nie przekraczała 250 zł. W świetle prawa kradzież tańszych przedmiotów nie jest przestępstwem, lecz jedynie wykroczeniem.
Członek sejmowej komisji edukacji poseł Lech Sprawka (PiS) przypomina, że spadek przestępczości w szkołach nastąpił jedynie za rządów Prawa i Sprawiedliwości. Podkreśla, że wówczas został wprowadzony program „Zero tolerancji dla przemocy w szkole”. – Nie można mnie podejrzewać, abym z osobistych powodów miał chwalić ówczesnego szefa resortu edukacji Romana Giertycha, bo to w wyniku jego decyzji straciłem stanowisko kuratora, ale ministerstwo podejmowało wówczas wiele działań, które warto kontynuować – podkreśla.
Autor: Wojciech Kamiński
Źródła: Gazeta Polska Codziennie i Niezależna.pl
Moim zdaniem w każdej szkole powinna istnieć klasa dla dzieci sprawiających problemy.
powinna być ona tworzona równo z początkiem drugiego semestru. Wtedy też nauczyciele powinni odsiewać po 2-3 uczniów z każdej klasy tak aby utworzyć ten jeden 6-15 osobowy oddział. Praca we wszystkich klasach byłaby prostsza. Bo to zazwyczaj ta sama mała grupka dzieci „rozwala” wszystkie lekcje – jeśli by ich nie było lekcja mogłaby przebiegać normalnie. Nawet praca z trudnymi dziećmi mogłaby nie być tak trudna zważywszy na możliwość ograniczenia ilości osób w takiej klasie.
Tak było, jest i przestępcza część urzędników oraz polityków chce aby było tak nadal.
Zlikwidować przymus (obowiązek) szkolny, który służy do kręcenia biznesu pseudoedukacyjnego.
Ile zalegalizowanej łapówki dostaje MEN ?
Szkoła nie wychowuje już od dawna. Za moich czasów jak uczeń rzucał się z pyskiem do nauczyciela to mógł w ten pysk dostać, a potem w domu jeszcze od rodziców. Dzisiaj, to nauczyciel nawet nie może wrzasnąć do takiego, bo to przemoc psychiczna. Obecnie mamy całkowity brak dyscypliny spowodowany odbieraniem praw nauczycielom i wprowadzaniem coraz to większej ilości zakazów. Dzieciaki robią co chcą, bo wiedzą, że są chronione przez system. Nie wiedzą jednak, gdzie leży granica między dobrą zabawą a brutalnością i głupotą.
Muszę się zgodzić z Il-em. Obowiązek edukacyjny powinien zostać zniesiony na rzecz przywileju edukacyjnego.
Niepokorni uczniowie powinni być zagrożeni możliwością utraty wspomnianego przywileju.
Jeśli szkoła – nawet rejonowa – mogłaby usuwać uczniów ze swoich murów nie interesując się ich dalszym losem, to uczniowie mogliby się wreszcie opamiętać.
@goldencja masz rację.Kiedys był szacunek do nauczyciela,szacunek na który pracował nauczyciel,media i rodzice.To juz nie wróci.
ustawowy PRZYMUS szkolny TWORZY AGRESJĘ w uczniach.