Świąteczne zaćmienie umysłów

Opublikowano: 29.12.2020 | Kategorie: Publicystyka, Publikacje WM, Społeczeństwo

Liczba wyświetleń: 1562

Od ponad roku świat żyje „covidem”. Przez ten czas pojawiały się zarówno rzetelne informacje o wirusie SARS-CoV-2 i chorobie przez niego wywoływanej, jak i fake newsy oraz przeróżne teorie spiskowe, które niczym wirus infekowały ludzkie umysły. Niektórzy nie wierzą w SARS-CoV-2, inni panicznie się go boją. Pikanterii całej sytuacji dodaje wejście do powszechnego użytku szczepionki przeciwko temu koronawirusowi. Szczepić się, czy się nie szczepić? Oto jest pytanie XXI w.

Muszę przyznać, że sama mam mieszane uczucia, co do szczepionki i wpływu SARS-CoV-2 na ludzkie zdrowie, ale to, co zobaczyłam na “własnym podwórku” bezpośrednio przed tegorocznymi Świętami Bożego Narodzenia, jak i w ich trakcie, mocno zmodyfikowało moje postrzeganie pandemii.

Okazało się, że choć każdy z moich bliski doskonale znał wszystkie zalecenia Sanepidu i apele Rządu odnośnie kontaktów międzyludzkich zwłaszcza w okresie świąt, prawie nikt się do nich nie stosował. Święta, święta i po świętach, ale nie po konsekwencjach lekkomyślnych zachowań, które zaowocowały zainfekowaniem kilku osób z mojej rodziny.

Pierwsza ofiara “świątecznej gorączki” zaraziła się najprawdopodobniej podczas „szału świątecznych zakupów”. Organizatorka rodzinnej Wigilii nie mogła przecież wypaść blado podczas tak ważnej uroczystości. Rodzinna Wigilia na szczęście się nie odbyła, ponieważ objawy infekcji u zakażonej pojawiły się wcześniej, ale zdążyła ona już zarazić dwie kolejne osoby, u których Covid-19  znienacka dał o sobie znać dopiero po tygodniu doskonałego samopoczucia.

„Do nas nie przyjedziecie? Przecież nic wam nie jest. Musicie przyjechać!”, „Dobrze się czujecie, więc jesteście zdrowi”, „Będzie nam przykro, jak się nie spotkamy w święta” – teksty zapewne każdemu dobrze znane, zachęcające do kontaktów, usypiające naszą czujność, wywierające presję, powodują, że podejmujemy ryzykowne zachowania, których konsekwencje odczuwa się jeszcze długo po świętach.

Z „własnego podwórka” zebrałam informacje o objawach, których doświadczały znane mi osoby podczas chorowania na COVID-19. Większość z nich przeszła zakażenie ze stanem podgorączkowym, bez wysokiej gorączki powyżej 38 stopni Celsjusza, ale z poczuciem długotrwałego osłabienia i dużym spadkiem kondycji oraz bólami mięśni. Częsta była także utrata smaku oraz węchu. Kilka osób (w tym kilkunastoletni chłopiec) doświadczyło uciążliwego, gwałtownego, suchego kaszlu , ale ten objaw był zdecydowanie rzadszy. Jedna osoba powyżej 50 roku życia leczona przez dwa tygodnie antybiotykami trafiła w ciężkim stanie do szpitala, gdzie podłączono ją do respiratora. Mężczyzna jest już w domu, ale ma uszkodzone płuca i przyjmuje leki na rozrzedzenie krwi. Pojedyncze osoby doświadczały problemów żołądkowo – jelitowych.

Można w „covida” wierzyć lub nie, iść na szczepienie albo zupełnie pominąć ten temat. To zależy od nas, tak jak i szczypta zdrowego rozsądku, którym pomimo osobistych przekonań o pandemii powinien się wykazać każdy z nas, zwłaszcza w okresie świątecznym. Przed nami Sylwester, kolejna okazja do świętowania lub zarażania innych wirusem. Nasze prawa i wolność osobista mogą oznaczać dla kogoś chorobę, a nawet śmierć. Pamiętajmy o tym i nie pozwólmy, aby świętowanie przysłoniło nam zdrowy rozsądek i myślenie, zwłaszcza o ludziach wokół nas.

Autorstwo: JZ
Źródło: WolneMedia.net


TAGI: , ,

Poznaj plan rządu!

OD ADMINISTRATORA PORTALU

Hej! Cieszę się, że odwiedziłeś naszą stronę! Naprawdę! Jeśli zależy Ci na dalszym rozpowszechnianiu niezależnych informacji, ujawnianiu tego co przemilczane, niewygodne lub ukrywane, możesz dołożyć swoją cegiełkę i wesprzeć "Wolne Media" finansowo. Darowizna jest też pewną formą „pozytywnej energii” – podziękowaniem za wiedzę, którą tutaj zdobywasz. Media obywatelskie, jak nasz portal, nie mają dochodów z prenumerat ani nie są sponsorowane przez bogate korporacje by realizowały ich ukryte cele. Musimy radzić sobie sami. Jak możesz pomóc? Dowiesz się TUTAJ. Z góry dziękuję za wsparcie i nieobojętność!

Poglądy wyrażane przez autorów i komentujących użytkowników są ich prywatnymi poglądami i nie muszą odzwierciedlać poglądów administracji "Wolnych Mediów". Jeżeli materiał narusza Twoje prawa autorskie, przeczytaj informacje dostępne tutaj, a następnie (jeśli wciąż tak uważasz) skontaktuj się z nami! Jeśli artykuł lub komentarz łamie prawo lub regulamin, powiadom nas o tym formularzem kontaktowym.

6 komentarzy

  1. cinq2 29.12.2020 09:58

    To już chorować nie wolno?
    Przed covidem innych strasznych chorób nie było?
    Przed pandemią rozumiem autor też bał się spotykać na święta, bo może kogoś zarazić grypą lub innymi chorobami.
    Mój syn w święta przechodził mononukleozę zakaźną temperatura do 40 stopni, sądzę, że czuł się porównywalnie do covidowców mam się bać i nie zapraszać do siebie nikogo bo córka zachoruje na to samo? Sądzę, że jest wiele chorób bakteryjnych i wirusowych które mogą doprowadzić do powikłań, przez które osoba na świętach może trafić do szpitala.
    Każdy kaszel lub katar będzie powodował teraz strach?
    Żal 50 latka, że skończył w szpitalu, ale u wielu rodzin nikt nie skończył w szpitalu.
    Można w covida wierzyć lub nie, ale stresowanie i zamartwianie się nim w niczym nie pomoże.

  2. dagome12345 29.12.2020 11:26

    Chciałbym przeprowadzić niemożliwy do zrealizowania eksperyment.
    Mianowicie, skonfrontować obecne obserwacje o chorych ludziach w czasie Plandemi z tymi samymi obserwacjami w świecie bez Plandemi.
    Ciekawe czy też byśmy notowali w naszych mózgach informacje jak to nasz kuzyn miał stan podgorączkowy tydzień czy dwa temu , zaraz po tym jak widział się z ciocią , która coś tam wspominała ,że miała grypę.
    Przypominają mi się wydarzenia z lat poprzednich jak większość moich znajomych oraz członków mojej rodziny wspominała ,że miała grypę , rezygnowała z tego powodu spotkań , wyjść do baru czy knajpy , a potem wszyscy , którzy mogli się wybrać na spotkanie zauważali ,że w ich gronie krąży jakiś wirus 🙂 Tylko wtedy nikt na to nie zawracał uwagi i zamawiał następne piwko 🙂

  3. JZ 29.12.2020 11:30

    Do cinq2: Oczywiście, że przed covidem były inne choroby, które powodowały różne powikłania, ale były to choroby dobrze znane, na które są leki, a nie nowy wirus. I rzeczywiście, tak jak piszesz, kiedy chorowałam na cokolwiek, siedziałam w domu i starałam się nie roznosić paskudztwa dalej na innych. Jestem z tych osób, które mają w sobie trochę odpowiedzialności społecznej. Ja nienawidzę chorować, a niestety często zarażałam się w pracy od innych, myślących podobnie jak ty – co tam grypa, co tam inne infekcje, przecież pójdę do pracy, do znajomego, nawet jak się ktoś zarazi, to przecież nic takiego, choroby były i będą. Moim zdaniem to przejaw strasznego egoizmu. Jak można nie myśleć o tym, że można kogoś czymś zarazić i narazić na przykład na powikłania? To, że ja choruję na coś łagodnie, nie znaczy, że druga osoba też tak będzie chorowała… Poza tym kurcze… Zwykła ludzka przyzwoitość… Nikt nie chce chorować. Strasznie irytują mnie ludzie, którzy chorzy przychodzą do pracy. Zarażają innych i nagle zamiast 1 chorej osoby robią się 3. Jasne, można mówić, że pracodawca wymaga, że trzeba zarabiać i takie tam, ale inne osoby, które się zarażą też pewnie muszą zarabiać, mają jakieś projekty, zadania na głowie, rodzinę, dzieci i zarażenie się od współpracownika na rękę im też nie jest. I nie mówię tu o covidzie, ale o tych wszystkich innych chorobach, które były i będą, i tak radośnie są roznoszone przez innych, nieodpowiedzialnych ludzi. A teraz właśnie można jeszcze dołożyć do tego covida i nawet jeśli nie jest tak niebezpieczny, jak się mówi, jest problemem dla ludzi. Jak KAŻDA choroba, bo chorować zakładam NIKT nie chce i nikomu to na rękę nie jest. I to nie jest kwestia stresu, ale zdrowego rozsądku. Chociaż… tak, stresu też, bo martwię się o swoich i tak już mocno doświadczonych różnymi chorobami dziadków, którzy przechodzą teraz covid… Nie wyobrażam sobie, żeby w Nowym Roku mogło ich zabraknąć…

  4. cinq2 29.12.2020 12:42

    #dagome
    Dokładnie teraz wszędzie tematem nr. 1 jest covid. Masz katar myślisz covid, masz kaszel myślisz covid, znajoma ma katar to może być covid. Wszyscy o tym wałkują i rozmawiają. Nagle w tym roku wiem o wszystkich chorobach u mnie w rodzinie i u znajomych, gdzie wcześniej o niczym bym nie wiedział.
    W latach poprzedzających covid nie znałem skali infekcji wśród moich znajomych bo się o nich nie rozmawiało, teraz wiem o wszystkich. To, że wszyscy o tym rozmawiają uwiarygadnia tylko narrację mediów i to co autorze napisałeś o informacjach ,, Z WŁASNEGO PODWÓRKA “. Uwiarygodniłeś narrację mediów, bo miałeś w otoczeniu kilka osób z infekcją, co nie oznacza, że w poprzednich latach ich nie było.

    Zgadzam się JZ z Tobą i cieszę się, że covid nauczył mojego pracodawcę, żeby chorób nie ignorować, bo mogę z lekkim przeziębieniem siedzieć i pracować z domu (niestety nie każdy tak może), ale skoro wciska się nam, że zarażamy bezobjawowo to co Ci to da skoro w święta się odizolujesz a w kolejny weekend zarazisz kogoś bliskiego? Żyj i ciesz się życiem bo jest ono Ci odbierane.

    Fajnie, że się troszczysz, ale bakterie i wirusy przekazujemy sobie na okrągło, jednak uważam, że w czasie pandemii lepszy przekaz będzie jeśli zacznie się namawiać ludzi do dbania o siebie i swoją odporność.

  5. JZ 29.12.2020 19:28

    Jasne, rozumiem wasze stanowiska. Przypadki osób, o których wspomniałam to nie były jakieś katarki i jakieś kaszelki bliżej niezidentyfikowane. Wszyscy mieli zrobiony test na covida i mieli pozytywne wyniki. Nawet gdyby to były jakieś katarki i kaszelki to nadal zarażanie się czymkolwiek od kogokolwiek byłoby dla mnie rzeczą niepożądaną (tak jak napisałam w innym komentarzu). Wkurzają mnie osoby, które beztrosko roznoszą sobie jakiekolwiek zarazki i reorganizują człowiekowi życie, przekazując paskudztwo.
    Oczywiście można mówić wiele o samych testach, że guzik pokazują. Całkiem możliwe. Zupełnie prawdopodobne, że wykrywają każdą infekcję. Ponoć coca cola też daje dodatni wynik testu. Ale to nie zmienia faktu, że coś się dzieje na świecie. W tym chaosie informacji ciężko dostrzec co. I fajnie się mówi o covidzie, kiedy nie dotyczy on kogoś z naszych bliskich albo nas samych. Nie mam pewności, że dziadkowie z tego wyjdą bez szwanku i to mnie stresuje, i nie umiem sobie w takiej sytuacji żyć beztrosko, bo martwię się o tych, którzy są dla mnie ważni. Damn, nawet przy głupiej grypie martwiłam się o moich najbliższych, bo różnie ludzie przechodzą różne rzeczy. I to już naprawdę nie chodzi o to, czy to covid czy inne dziadostwo. Chodzi o ludzi… o bliskie osoby… Których nie chce się tracić… Jeśli się kogoś kocha to cień strachu o tą osobę zawsze jest. I to w różnych sytuacjach, nie tylko w chorobie.

  6. beth 30.12.2020 17:37

Dodaj komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz.
Jeśli już się logowałeś - odśwież stronę.