Liczba wyświetleń: 2630
Od piątku obowiązują nowe przepisy dotyczące wystawiania mandatów przez straż miejską, wynikające z rozporządzenia szefa MSWiA. Funkcjonariusze mają teraz możliwość nakładania mandatów na rowerzystów, osoby korzystające z hulajnóg czy właścicieli nieruchomości.
Zmiany w rozporządzeniu dotyczą m.in. mandatów dla osób prowadzących pojazdy inne niż mechaniczne. Nowe przepisy pozwalają straży miejskiej lub gminnej na karanie mandatem osób poruszających się pojazdami niemechanicznymi – rowerami, hulajnogami czy rikszami.
W ramach nowych uprawnień strażnicy mogą nałożyć mandat w wysokości od 50 do 100 zł na osoby poruszające się rowerem lub hulajnogą, które przekraczają przejście dla pieszych lub poruszają się po drodze przeznaczonej wyłącznie dla pieszych.
W kwestii pojazdów niemechanicznych straż miejska uzyskała takie samo prawo do wystawiania mandatów, jak policja.
Ponadto straż miejska może nałożyć mandat do 500 zł na właściciela domu za opóźnione złożenie deklaracji o źródłach ciepła lub spalania paliw. Właściciel nieruchomości może również otrzymać mandat do 250 zł za brak widocznego numeru na budynku.
Autorstwo: KM
Zdjęcie: Arek Olek (CC BY 2.0)
Źródło: NCzas.com
A jaki mandat za brak szmaty na twarzy? Wciąż tylko gazowanie, ciosy i butowanie? Słabo. Bo jak ktoś ma wytrzymałe nerki, to żadna sankcja.
No to teraz przestanie się chcieć żyć w mieście. Rower dla mnie jest bardzo ważny i stanowi kluczowy element mojej wolności. Doskonale wiedzą o tym czym jest rower i co oznacza dla ludzi wolnych. Uderzają intencjonalnie w rower i wcale nie chodzi tu o hulajnogi. Bardzo sprytne i przebiegłe to jest tym bardziej, że w wielu miastach nie da się nie przejechać kawałka po chodniku np. Wiadomo jak będą przepisy interpretowalne bo tak się robi. Oczywiście nie zrozumie o co w tym chodzi ten co rowerem się nie porusza jako jedynym środkiem transportu. Bardzo sprytne i totalitarne to będzie już czuję. Szanse na sensowne przepisy w tym względzie są żadne a na rower będzie trzeba mieć niedługo pozwolenie jak na broń i będzie on trzy razy droższy niż jest.
Jeżdżenie rowerem po chodniku jest bezpieczniejsze niż ulicą, gdzie może stuknąć człowieka samochód lub ciężarówka. O pokonywaniu rowerem skrzyżowań już nie mówię — ryzyko jeszcze większe. Zwłaszcza że w większości miast (małych i średniej wielkości) ulice są wąskie, a ścieżek rowerowych nie ma. Według mnie jazda rowerem po chodniku powinna być dopuszczalna, pod warunkiem pierwszeństwa pieszych. Mogę się założyć, że w referendum ludzie by się na to zgodzili. Na szczęście w moim mieście budują właśnie wiele ścieżek rowerowych, ale i tak nie wszędzie da się rowerem dojechać, a ludzie traktują je jak chodniki (dla nich mandatów nie będzie?). No i co z chodnikami na osiedlach. Jak dojechać do klatki schodowej nie jadąc po chodniku? Przez kilkadziesiąt metrów pieszo dreptać z rowerem, jak na przejściach dla pieszych? Albo jak zaparkować rowerem przed sklepem, nie podjeżdżając do niego z ulicy i wjeżdżając na chodnik? Zatrzymanie roweru na ulicy, żeby z niego zejść, a potem poprowadzić go pod sklep, jest bardziej niebezpieczne, bo stanięcie może zaskakiwać kierowców samochodów.
W tym nieżyciowym pomyśle władz nie chodzi wcale o bezpieczeństwo pieszych czy rowerzystów, ale o zwykłe łupienie obywateli z pieniędzy.