Liczba wyświetleń: 1201
W 2011 roku sprawa sprzedaży noworodka we Wrocławiu wstrząsnęła opinią publiczną i znalazła swój finał w sądzie. Okazuje się jednak, że dla Sądu Apelacyjnego sprzedaż dziecka nie spełnia znamion „handlu ludźmi”. Wyrok jest prawomocny.
Gdy w 2011 roku mieszkanka Wrocławia zaszła w ciąże, postanowiła sprzedać swoje dziecko. Kobieta zamieściła ofertę w internecie. Nie trzeba było długo czekać, na odpowiedź. Chęć kupna noworodka zadeklarowała mieszkanka Kamiennej Góry. Po porodzie dziecko sprzedano za 5 tys. Złotych. Kupujący pokryli także koszty wizyt u lekarza i utrzymania ciężarnej kobiety.
Sprawą zajął się wymiar sprawiedliwości. Sąd pierwszej instancji postawił oskarżonym zarzuty handlu ludźmi i wymierzył im kary dwóch lat więzienia w zawieszeniu.
Jak wynika z ustaleń serwisu internetowego „Gazety Wrocłwaskiej” innego zdania był Sąd Apelacyjny, który znamion przestępstwa się nie dopatrzył i przekonuje, że do „handlu ludźmi” w ogóle nie doszło.
„Co prawda handel ludźmi jest przestępstwem. Ale transakcja Małgorzaty i Roksany nie wypełnia definicji tego przestępstwa, opisanej w kodeksie karnym. W myśl prawa, żeby doszło do „handlu”, przestępca musi m.in. stosować przemoc lub groźby, podstęp, oszukać kogoś. Chyba że mówimy o sprzedaży nieletniego, ale wyłącznie do prostytucji, pornografii, wykorzystywania w pracy przymusowej czy żebractwa. Wtedy każda transakcja jest handlem ludźmi. A w tej sprawie nie było ani prostytucji, ani niewolnictwa, ani pornografii” – tłumaczy rzecznik Sądu Apelacyjnego, sędzia Witold Franckiewicz.
Wyrok jest prawomocny, jednak prokuratura rozważa kasację do Sądu Najwyższego.
Autor: pł
Na podstawie: gazetawroclawska.pl
Źródło: Niezależna.pl
Chyba że mówimy o sprzedaży nieletniego, ale wyłącznie do prostytucji, pornografii, wykorzystywania w pracy przymusowej czy żebractwa.
…a na części zamienne dla bogaczy to można?
Skąd wiesz jakimi pobudkami kierowali się Ci co kupili noworodka?
W moim odczuciu taki czyn nie jest mniej moralny niż aborcja.
A skąd Sąd Apelacyjny miał pewność, że noworodek ten nie został kupiony, po odchowaniu, w celu wykorzystania go do pornografii, prostytucji, pracy przymusowej, czy żebractwa? Czyżby sędzia orzekający był jasnowidzem i widział tylko późniejsze jego sielskie życie?
Zaraz, zaraz to żonę można sprzedać czy nie ? Bo nieletniego można, byle nie do pornografii itp ? A co z przemocą i groźbami, przecież jeden kupuje, a drugi sprzedaje to po co mają sobie grozić – wystarczy się dobrze potargować.A jeżeli groźby mają dotyczyć osoby sprzedawanej, to po co grozić niemowlakowi jemu to i tak wszystko jedno – przynajmniej w tej chwili.
Jakieś pokręcone te tłumaczenia.
Nigdy specjalnie nie głowiłem się nad tym problemem, wniosków jeszcze nie wyciągnąłem, ale zastanawia mnie troszkę wasze oburzenie. Jeśli dziecko trafi do domu dziecka i ktoś je weźmie to jest ok, bo urzędnik sprawdzi tę rodzinę? Tutaj decyzję podejmowały osoby bez pośrednictwa urzędników, czy to źle?
Nie niszczcie mnie, po prostu nie mam wyrobionego zdania na ten temat, nigdy nie myślałem głębiej nad tym problemem i zastanawiam się gdzie jest granica.
„Handel ludźmy” termin, w którym podobieństwo słowa „handel” do znanego wszystkim słowa „handel” jest czysto przypadkowe. Ale wracając do sedna. Skoro można sprzedać człowieka, a jak widać z definicji w/w terminu można jeśli tylko spełnionych jest kilka prostych warunków (patrz definicja w/w terminu w kodeksie karnym) to może sprawą owego noworodka powinien zainteresować się fiskus? No chyba, że przewiduje on jakieś ulgi podatkowe w takich wypadkach…