Liczba wyświetleń: 2902
Katarzyna G., słynna kasjerka-złodziejka z CBA, nie stawiła się do odbycia kary. Sąd wydał za nią list gończy.
Najnowszą odsłonę afery ujawnia „Rzeczpospolita”. Chodzi o kasjerkę z CBA, która zasłynęła z największego skandalu finansowego w służbach specjalnych. Za wynoszenie służbowych pieniędzy została skazana na sześć lat i cztery miesiące pozbawienia wolności, a jej mąż hazardzista dostał osiem lat. Wyrok zapadł rok temu, jest prawomocny. Kasjerka miała zgłosić się do więzienia i odsiedzieć wyrok. Jak się jednak okazuje, zniknęła. Przepadła jak kamień w wodę.
„Skazana Katarzyna G. nie stawiła się do odbycia kary pozbawienia wolności. Postanowieniem z 29 marca 2023 r. Sąd Okręgowy w Warszawie zarządził poszukiwanie skazanej listem gończym” – potwierdziła „Rz” sędzia Mirosława Chyr, rzecznik Sądu Okręgowego w Warszawie.
Katarzyna G. na wolności jest od kwietnia minionego roku, kiedy wyszła z aresztu. Po tym, jak wyrok się uprawomocnił, „została wezwana do stawiennictwa we właściwej jednostce penitencjarnej w terminie do 22 sierpnia 2022 r.” – podawała sekcja prasowa Sądu Okręgowego w Warszawie. G. tego nie zrobiła i kilkakrotnie próbowała odsunąć od siebie widmo odsiadki.
Sama lub przez adwokata składała w ubiegłym roku wnioski: o wstrzymanie wykonania kary, a później o jej odroczenie. Warszawski sąd żadnego z tych wniosków nie uwzględnił, uznając, że nie ma do tego podstaw. Już w tym roku wpłynęła ponowna prośba ze strony G. o odroczenie wykonania kary – na kilka dni przed tym, jak sąd zarządził poszukiwanie jej listem gończym.
Afera z przeznaczonymi na cele operacyjne milionami złotych, które zniknęły z kasy CBA, wybuchła w grudniu 2019 r., gdy okazało się, że w kasie nie ma gotówki na działalność operacyjną tej służby. Katarzyna G. przyznała szefom, że wzięła 4 mln zł – dla teściowej, której groziła utrata pensjonatu – i dała je mężowi, by je pomnożył u bukmachera, żeby „spłacić matkę” i oddać gotówkę CBA. Prokuratura jednak ustaliła, że kasjerka latami podbierała pieniądze z kasy CBA, i wyniosła aż 9 mln 230 tys. zł. Proceder trał co najmniej od marca 2017 roku.
Autorstwo: KM
Na podstawie: Rp.pl
Źródło: NCzas.com
Cha,cha,cha! To chyba oczywiste że jej ,,mocodawcy,, postarali się by ,,wsiąkła,, Sama by tego nie wymyśliła. Teraz albo opala się na seszelach, albo już gryzie ziemię…Kradną aż się kurzy….