Ślimak, który przetrwał zagładę

Opublikowano: 05.06.2011 | Kategorie: Ekologia i przyroda, Wiadomości ze świata

Liczba wyświetleń: 915

Termin „masowe wymieranie” kojarzy nam się np. z zagładą dinozaurów, jednak możemy o nim mówić też w stosunku do wydarzeń o mniejszej skali. Takie wymieranie dotknęło w pierwszej połowie XX wieku 47 gatunków północnoamerykańskich mięczaków, które wyginęły gdy na rzekach wybudowano tamy.

Teraz okazało się, że jeden z tych mięczaków, którego nie widziano od 60 lat, znowu się pojawił w przegrodzonej licznymi zaporami Coosa River stanowiącej część Mobile River Basin w Alabamie.

Mobile River Basin było przed laty miejscem występowania największej na świecie bioróżnorodności słodkowodnych ślimaków. Żyło tam sześć rodzajów oraz ponad 100 endemicznych gatunków tych zwierząt. Budowa 36 tam i szybki rozwój przemysłu zdziesiątkowały jednak ślimaki.

Zniknięcie i ponowne pojawienie się Rhodacmea filosa to z jednej strony historia sukcesu działań na rzecz ochrony środowiska, a z drugiej poważne ostrzeżenie dla innych krajów, które chcą przegradzać rzeki tamami, stwierdził Diarmaid Ó Foighil, profesor ekologii ewolucyjnej i dyrektor Muzeum Zoologii University of Michigan. Uczony mówi, że w pierwszej połowie XX wieku stawianie tam było postrzegane jako znak postępu. Jednak odbyło się to kosztem olbrzymich zniszczeń przyrody.

“Olbrzymie części habitatów zostały zniszczone” – stwierdził Ó Foighil. W wyniku takich działań zginęło 47 ze 139 endemicznych gatunków słodkowodnych ślimaków. Tym samym wyginęła 1/3 światowych gatunków tych zwierząt.

Przed mniej więcej dwudziestu laty, wraz z rosnącą świadomością ekologiczną, uczeni zaczęli przeszukiwać te części habitatów, które nie uległy zniszczeniu, w nadziei, że stały się one dla ślimaków schronieniem przed zagładą. Stara baza naukowa w Alabama Aquatic Biodiversity Center, służąca niegdyś do badań nad sumowatymi, została przystosowana do rozmnażania schwytanych ślimaków. Uczonym udało się znaleźć zwierzęta przypominające Rhodacmea filosa. Dzięki bogatej kolekcji Muzeum Zoologii University of Michigan udało się przeprowadzić szczegółowe analizy genetyczne żywych zwierząt i porównać je z danymi ze zbiorów muzealnych. Wykazano w ten sposób, że wspomniany ślimak przetrwał zagładę.

Profesor Ó Foighil jest dobrej myśli. Uważa, że uda się uratować gatunek. “Utwierdzają mnie w tym przekonaniu dwa fakty. Istnieje trwała populacja zajmująca niewielki obszar i mamy infrastrukturę, w której możemy rozmnażać ślimaki, a następnie reintrodukować je na innych terenach” – mówi.

Uczony twierdzi, że to, co stało się w USA powinno być przestrogą dla innych krajów. “Industrializacja działów wodnych, która miała miejsce w USA w ubiegłym wieku jest obecnie prowadzona na całym świecie. Jednym z najbardziej skandalicznych przykładów takich działań jest budowa tam na Mekongu, gdzie prawdopodobnie żyją tysiące endemicznych gatunków. Nawet teraz, gdy już wiemy dużo o negatywnych aspektach takich działań, to tam, gdzie w grę wchodzą względy ekonomiczne, bioróżnorodność niemal zawsze przegrywa” – dodaje.

Opracowanie: Mariusz Błoński
Na podstawie: University of Michigan
Źródło: Kopalnia Wiedzy


TAGI: , , ,

Poznaj plan rządu!

OD ADMINISTRATORA PORTALU

Hej! Cieszę się, że odwiedziłeś naszą stronę! Naprawdę! Jeśli zależy Ci na dalszym rozpowszechnianiu niezależnych informacji, ujawnianiu tego co przemilczane, niewygodne lub ukrywane, możesz dołożyć swoją cegiełkę i wesprzeć "Wolne Media" finansowo. Darowizna jest też pewną formą „pozytywnej energii” – podziękowaniem za wiedzę, którą tutaj zdobywasz. Media obywatelskie, jak nasz portal, nie mają dochodów z prenumerat ani nie są sponsorowane przez bogate korporacje by realizowały ich ukryte cele. Musimy radzić sobie sami. Jak możesz pomóc? Dowiesz się TUTAJ. Z góry dziękuję za wsparcie i nieobojętność!

Poglądy wyrażane przez autorów i komentujących użytkowników są ich prywatnymi poglądami i nie muszą odzwierciedlać poglądów administracji "Wolnych Mediów". Jeżeli materiał narusza Twoje prawa autorskie, przeczytaj informacje dostępne tutaj, a następnie (jeśli wciąż tak uważasz) skontaktuj się z nami! Jeśli artykuł lub komentarz łamie prawo lub regulamin, powiadom nas o tym formularzem kontaktowym.

2 komentarze

  1. Dobrodziej 05.06.2011 16:20

    “Zniknięcie i ponowne pojawienie się Rhodacmea filosa to z jednej strony historia sukcesu działań na rzecz ochrony środowiska” Bzdura, to historia umiejętności przystosowania ślimaków, a nie żadnej ochrony środowiska. Budowanie tam nie jest żadną ochroną środowiska, tylko niszczeniem ekosystemów w celu wykorzystania energii płynącej wody, przy okazji oczywiście powstają nowe ekosystemy, sztucznie wytworzone, ale to nie jest żaden sukces ochrony środowiska, to zasługa natury, że przetrwały te ślimaki. Z tego co rozumie z artykułu to dopiero teraz zaczęli namnażać te ślimaki, zamiast zrobić to zawczasu, zanim uruchomiono tamę.

  2. Dobrodziej 05.06.2011 16:24

    Gdyby ustawodawcy robili to co powinni, czyli dbali o dobre prawa, to by ustanowili obowiązek przeniesienia zagrożonych gatunków, endemicznych, z zagrożonych rzek (tam gdzie budują tamy) na podobne inne ekosystemy, o ile by to negatywnie nie wpłynęło na te drugie, wtedy takie np. ślimaki zamiast żyć w jednej rzece, żyłyby w innej i ciągle istniały, proste. A płacić za to powinien oczywiście inwestor. Gdyby miał taki obowiązek, to środowisko nie byłoby w tak dużym stopniu niszczone i by aż tak bardzo nie zubażało. Gdyby to było w przypadku każdej inwestycji, np. wycinki drzew, to po prostu te inwestycje, które niszczyłyby ekosystemy w zbyt dużym stopniu nie byłyby opłacalne, bo koszt przeniesienia fauny i flory byłby większy od korzyści z inwestycji i dzięki temu bogate obszary pod względem różnorodności by przetrwały. Tylko komu z ustawodawców, sterowanych kasom, chciałoby się wprowadzać takie przepisy chroniące naturę? Dopóki Chazarowie rządzą to pewnie nikt na to nie wpadnie.

Dodaj komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz.
Jeśli już się logowałeś - odśwież stronę.