Liczba wyświetleń: 1025
Światowa Organizacja Zdrowia zamierza dodać uzależnienie od internetu do szeregu zachorowań psychicznych. A to znaczy, że selfie, gry komputerowe i SMS-owanie trafią na listę chorób, które można będzie leczyć z pomocą lekarstw i psychoterapeutyki. To może nastąpić w 2017 roku, kiedy WHO przyjmie nową Międzynarodową Klasyfikację Chorób – MKCh-11.
Właśnie chęć uzyskania satysfakcji przyciąga ludzi do internetu. Nie na próżno specjaliści już stawiają uzależnienie od internetu w jednym szeregu z alkoholizmem i narkomanią. Wyraźne podobieństwo tkwi w tym, że człowiek nie chce przyznać przed sobą, że jest uzależniony, uważając, że może w dowolnej chwili rzucić to, jednak pogrąża się coraz głębiej w uzależnienie.
Lekarze określili najbardziej poważne rodzaje uzależnienia. Na pierwszym miejscu jest wszystko to, co związane jest ze sferą seksu. Jak twierdzi światowa statystyka, dziś problemy na miłosnym froncie odczuwa co dziesiąty mieszkaniec świata. Wielu nie może zbudować normalnych relacji z otoczeniem, ale gotowi są godzinami siedzieć na portalach społecznościowych.
Na listę niebezpiecznych zjawisk uzależnienia od internetu trafiły selfie i SMS-owanie. W dążeniu do stałej wymiany krótkich informacji specjaliści widzą chęć człowieka do podtrzymywania poczucia bezpieczeństwa, stale udowadniając sobie: jestem potrzebny tym ludziom, jestem potrzebny społeczeństwu.
Dowody na niebezpieczeństwo fotografii typu sefie pojawiają się ciągle. W Rosji słowo selfie już zaczęto tłumaczyć jak „samostrzał”. Pewna Amerykanka zdążyła zrobić sobie makijaż i umieścić foto w sieci zanim jej samochód wjechał w śmieciarkę. Inna kobieta tak zafascynowała się fotografowaniem podczas wyprzedzania, że nie zauważyła samochodu wjeżdżającego na pas z naprzeciwka. Hiszpan wymyślił sobie selfie na dachu stojącego na dworcowym peronie pociągu, złapał za przewód i doznał śmiertelnego porażenia prądem. Meksykanin chciał podobać się dziewczynom: jego selfie z pistoletem przy skroni okazało się ostatnią próbą zrobienia na kimś wrażenia. Spowszedniały selfie w wannie i na skraju przepaści, na poręczy balkonu i z bronią w ręku. Jednak chęć znalezienia się w centrum uwagi przytępia instynkt samozachowawczy.
W 2013 roku neologizm „selfie” został słowem roku według „Słownika oksfordzkiego”. Wówczas redaktorzy mówili, że to słowo wniosło istotny wkład w rozwój języka angielskiego. Nie wiedzieli jeszcze, że wniesie wkład również w światową psychiatrię.
Źródło: pl.sputniknews.com
A oglądanie telewizji, czytanie książek, zbieranie znaczków, uprawianie tylko jednej formy sportu to też choroby psychiczne? Każdy ma hobby jakie lubi, a że co niektórzy od tego umierają to zwykłe zjawisko. Więcej osób ginie na drogach, a tymczasem chęć prowadzenia pojazdu nie jest uznawana za chorobę psychiczną mimo, że znacznie bardziej zwiększa ryzyko śmierci niż takie granie w gry czy robienie sobie zdjęć. Są tacy, którzy smsują podczas jazdy lub uprawiają seks, ale są tacy, którzy są po prostu głupi, nieodpowiedzialni i lubują się w ekstremalnej jeździe. Może by tak od razu wszystkich okrzyknąć chorymi psychicznie i nie trzeba będzie robić słowników.
Dokładnie tak.
Wszystko jest dla ludzi, jeśli są zachowane odpowiednie proporcje.
Jeśli jakiś rodzaj spędzania wolnego czasu staje dominujący można już mówić o problemie z uzależnieniem.
Tyczy się to zarówno łowienia ryb jak i grania na komputerze.
Ja korzystam z Internetu głównie do wyszukiwania informacji, czyli głównie do czytania lub oglądania filmów dokumentalnych na YT. Czyli pewnie jestem uzależniony, bo chcę się rozwijać i wiedzieć więcej (tyle, że nie tej telewizyjnej papki dla mas).
W gry grałem i owszem, bo lubię zwiedzać nieznane światy i rozwiązywać łamigłówki. Niby można to samo robić i w realu, ale dla mnie podróże to za duży stres nie wspominając już o kosztach i większej ilości czasu na to potrzebnej. I w dodatku w realu nie wszystko istnieje. Lepsze to niż oglądanie TV, bo się bierze udział w akcji. A jakoś nikt nikomu nie zwraca uwagi że oglądanie TV to nałóg. A czy grałem za dużo? A co to jest za dużo lub za mało skoro wszyscy jesteśmy inni i mamy inne potrzeby? A tu ktoś usilnie próbuje jakieś normy narzucić.
No ale przecież już od dawna wiadomo, że WHO to sprzedajna krowa, która na kapuście farmacji się chowa. To więc i będzie wymyślać coraz to nowsze choroby by tylko pracodawca mógł większą kapustę wyhodować to i WHO coś z tego skapnie.
Hahaha jaki banan i śmiech u mnie wystąpił czytając nagłówek.
czy to nie śmieszne wpierw sami robią test przeprowadzając audyt podatności społeczeństwa na metody infiltracji propagacji programowania ludzkiego umysłu wobec mas a teraz wciskać kit o chorobach psychicznych. Sami są chorzy i próbują ową chorobę wpoić innym. i nie mówię tu o tych którzy nie świadomi. ;-p oooo selfe….. sru..
Moim Drodzy, przecież „choroba” to tylko pretekst, by powiększać rynki zbytu leków. „Bycie chorym” lub określanie czegoś jako „chorego” tylko temu służy, by można było to w świetle prawa „leczyć”. A najlepiej, gdyby jeszcze leczenie było „obowiązkowe” – to byłoby farmaceutyczne Eldorado.
to próżność to choroba?
@ goldencja
Tak to sobie tłumacz ;]
Podstawowe patologiczne mechanizmy obronne chroniące uzależnienie masz już za sobą. Możesz rozpocząć terapię. Wiadomo na czym trzeba pracować. Po pozycji Twojego komentarza i jego treści widać jak bardzo internet jest zasypany Twoimi samostrzałkami ;]