Seks, konsumeryzm i dzieci

Opublikowano: 03.09.2011 | Kategorie: Seks i płeć, Społeczeństwo

Liczba wyświetleń: 1053

„Ból jest przyjemnością. Seks czuć w powietrzu. Kije i kamienie mogą mnie zranić, ale łańcuchy i bicze mnie podniecają” – śpiewa skąpo ubrana Rihanna w „S&M”. 50 Cent nawołuje: „Get rich or die tryin’”. Młodzi ludzie na całym świecie jak zahipnotyzowani wpatrują się w ekrany telewizorów, myśląc: „Tak chcemy wyglądać, tacy chcemy być”.

Sierpień w Wielkiej Brytanii; zamieszki, budynki i samochody w ogniu. I rabowane sklepy, mnóstwo sklepów, w tym najwięcej tych z firmową odzieżą, najdroższymi adidasami, sprzętem elektronicznym.

Cały kraj ogląda haniebny filmik z grupą nastolatków, która najpierw pomaga rannemu malezyjskiemu studentowi, po czym okrada jego plecak. Kilka dni później zamaskowani chłopcy w rozmowie z dziennikarzem tłumaczą, że rząd się o nich nie troszczy, a na pracę nie ma szans. Dlatego rabują. 16-latek mówi, że kradł dla swojego syna – zdobył pieluszki, puder, cały zestaw Johnson’s Baby. Czy czują skruchę? Nie, czują za to dumę, że w końcu mają plazmę w pokoju. Wielu z nich to dzieci, najmłodszy „looter” (rabuś), który trafił do aresztu, miał tylko 11 lat.

Wyzywające stroje i agresywne zachowanie dorastającej młodzieży, przedwczesne rozpoczynanie współżycia seksualnego i rozprzestrzeniająca się kultura materializmu – to niezbyt pozytywnie rysujący się obraz dzieci dzisiejszej Wielkiej Brytanii, w tym także dzieci wielu polskich rodziców, którzy postanowili się tu osiedlić i wysłać pociechy do tutejszych szkół. Wielu Polaków nie wyobraża sobie wychowywania dziecka we współczesnej Brytanii. Uważają to za zbyt niebezpiecznie. Pora na więcej zakazów, na ukrócenie wolności i zaprzestanie rozpieszczania młodego, rozwydrzonego społeczeństwa. „Ci ludzie zachowują się tak, jakby świat był im coś winien” – wyznał w przemówieniu zbulwersowany premier David Cameron. A czy nie jest?

JAK NIE WYCHOWYWAĆ CÓRKI

Kilka tygodni temu dziennik „The Sun” opublikował historię 15-letniej Soyi Keaveney. Nastolatka właśnie zaszła w ciążę. Co więcej, już w wieku 12 lat pracowała jako modelka, pozując dla magazynów w skąpej bieliźnie i bikini. Nic nadzwyczajnego w brytyjskich realiach? Nie do końca. Postępowanie Soyi jest w pełni popierane przez jej matkę. 49-letnia Janis samotnie wychowuje dzieci, nie ma pracy i żyje z benefitów. Kobieta twierdzi, że jest szczęśliwa z powodu ciąży córki, bo council pozwoli im teraz zamieszkać w większym domu. – Nasze 3-pokojowe mieszkanie już i tak jest za ciasne. Mieszkamy razem z Soyą, jej siostrami Coco i Ritzy, bratem Tarotem, 17-letnim chłopakiem Jakiem i dzieckiem jednej z sióstr – mówi. – Soya od zawsze była przeciwna aborcji, więc pozbycie się dziecka nie wchodziło w grę – dodaje Janis.

– Jestem pewna, że Soya będzie wspaniałą matką i nauczy swoje dzieci takiej samej dyscypliny, jakiej ja nauczyłam ją samą. Janis wspierała Soyę także wcześniej, kiedy ta głodziła się i obsesyjnie ćwiczyła, aby zostać modelką w wieku 12 lat. Gdy zdjęcia Soyi w bikini i seksownej bieliźnie trafiły do gazet, inni rodzice byli zszokowani. „Czy jej matka nie słyszała o istnieniu pedofilów?” – komentowali. Kiedy dziewczynka umieściła swoje zdjęcia na Facebooku, została zasypana komentarzami od zboczeńców. Janis twierdzi jednak, że jest stanowczą, aczkolwiek wyrozumiałą matką. Soya mogła wychodzić na dyskoteki od 7. roku życia, nosząc makijaż, krótkie spódniczki i skąpe topy. 17-letni Jake, który pracuje jako mechanik i jest ojcem dziecka Soyi, mieszka z nią, ale Janis nalega, żeby para spała w osobnych sypialniach. – Soya nie będzie dzieliła sypialni ze swoim chłopakiem, dopóki nie skończy 16 lat. Takie mam zasady i muszę się ich trzymać – dodaje Janis.

I AM TOO SEXY…

W ostatnich latach wzrósł niepokój związany z tzw. przedwczesną seksualizacją młodzieży, szczególnie dziewcząt. Tak jak wcześniej niepokoiliśmy się o wpływ celebrytów na wygląd i rozwój chorób związanych z zaburzeniami jedzenia wśród dziewcząt, tak teraz dyskusje społeczne w Wielkiej Brytanii skupiają się na efektach marketingu komercjalnego i wpływie mediów na zachowanie dzieci. Aktywiści zwrócili uwagę przede wszystkim na to, że moda dla dorosłych przeniosła się do sklepów z odzieżą dla dzieci.

Dziewczynki mogą już kupić koszulki z wielkimi dekoltami, biustonosze typu push-up, majtki stringi, szpilki i T-shirty z wyzywającymi napisami. Media, poprzez brytyjskie czy amerykańskie opery mydlane i seriale komediowe, teledyski muzyczne, po magazyny dla nastolatek, zostały oskarżone o promowanie seksu bez zobowiązań. Nastolatki stały się lukratywną klientelą dla przemysłu kosmetycznego i produktów poprawiających urodę – makijażu, sztucznych włosów i paznokci, produktów odchudzających czy nawet botoksu i operacji plastycznych.

Brytyjskie gazety pisały o przykładach supermarketów, które miały sprzedawać zestawy do zajęć z tańca na rurze dla dziewczynek w sekcji z zabawkami. Szkoły zabraniają dziewczynkom ubierać stringów czy dżinsów „Miss sexy”. To jednak nie wszystko. Już w 2008 media pisały o heelarious, czyli butach na obcasie dla… 6-miesięcznych dziewczynek. Suri Cruize, córeczka Katie Holmes i Toma Cruize’a, już w wieku 3 lat nosiła buty na obcasach i odzież, której pozazdrościć jej mogły kobiety starsze o 20 lat. 2 lata później dziewczynka znalazła się na liście najmodniej ubranych „kobiet” świata według magazynu „Glamour” – na szczycie, obok Samanthy Cameron czy Alexy Chung.

CZY DZIECI W WIELKIEJ BRYTANII RZECZYWIŚCIE DORASTAJĄ ZA SZYBKO?

– Nie lubię wyrażenia „za szybko”. Wszystko zależy od uwarunkowań środowiska – twierdzi Grażyna Czubińska, seksuolog i doradca rodzinny. – Zdecydowanie szybciej korzystają z dóbr konsumpcyjnych, które promuje świat zachodni. Fakt, w Wielkiej Brytanii liczba nastolatek zachodzących w ciążę jest jedną z najwyższych, nie mamy jednak dokładnych danych na ten temat. Za takim przedwczesnym macierzyństwem przemawia kilka czynników: kwestie kulturowe, wzorce wyniesione z domu, brak edukacji seksualnej i świadomości u tych młodych kobiet. Uważam, że trudniej jest wychowywać konsekwentnie dziecko w środowisku wielokulturowym – dodaje seksuolog.

KONSUMERYZM, CZYLI DAJ MI WIĘCEJ ZABAWEK

W jednym z wywiadów dla portalu Krytyka Polityczna socjolog Zygmunt Bauman powiedział o ostatnich zamieszkach w Wielkiej Brytanii: „Nie są to zamieszki spowodowane głodem czy brakiem chleba. To są rozruchy wybrakowanych i zdyskwalifikowanych konsumentów”. Wydaje się, że w tym przypadku to rozruchy i bunt tych najmłodszych konsumentów w naszym społeczeństwie.

Każdy z nas, kto nie brał bezpośredniego udziału w tych zamieszkach, a tylko przyglądał im się z boku, wyrobił sobie na ten temat opinię i wziął udział w grze „obwiniania”. Jedni mówią, że winny jest przede wszystkim rząd, inni że rodzice, jeszcze inni – że przede wszystkim media. Prawda jest jednak dużo bardziej złożona. Nie da się bowiem ukryć, że pierwsze w kolejności okradane były sklepy z najmodniejszą odzieżą młodzieżową i elektroniczne. Skąd w tych młodych ludziach tak desperacka potrzeba posiadania tych „zabawek”? Jeśli zapobieganie rabunkom jest naszym celem, czy nie powinniśmy zabronić dzieciom oglądać teledysków promujących bogactwo i tzw. „bling” czy MTV oraz takich programów jak „The Cribs”, które promują prawie nieosiągalne dla zwykłych śmiertelników bogactwo, dezorientujące młodych ludzi? Czy rząd brytyjski ma rację, zabraniając oglądania określonych programów?

– Restrykcje sprawiają, że pewne zachowania przenoszą się do tzw. podziemia – twierdzi Grażyna Czubińska. – Bo zakaz sprawi, że dzieci nadal będą to robić, ale ukrywać przed dorosłymi. Jedyna szansa, według mnie, to szeroki krąg wychowawczy, współpraca rodziców, jak i instytucji, które mogą pomóc. Często jest tak, że rodzic jest cały dzień w pracy i nie ma czasu na to, żeby być z dzieckiem, ale wtedy powinny się pojawić różne alternatywy. Opracowanie i wprowadzenie programów profilaktycznych uczących umiejętności psychospołecznych, w tym akceptacji multikulturowości, może by antidotum na to zjawisko. Dobra praca pedagogiczna zarówno z dziećmi, młodzieżą, jak i rodzicami powinna być skuteczna. Głównie chodzi jednak o mądre towarzyszenie młodzieży w jej „oswajaniu” świata i szukaniu swojego miejsca, a nie o serwowanie zakazów i nakazów.

36-letni Bohdan, ojciec 9-letni Julii, uważa, że nigdy nie jest za wcześnie na uświadamianie dziecka. – Nie zamierzam zakazać córce oglądania teledysków, w których ludzie jeżdżą najlepszymi samochodami, mają najbardziej ekskluzywne domy. Moją rolą jest uświadomienie i tłumaczenie dziecku, jak ci ludzie do tego doszli i że rzeczywistość wcale tak nie wygląda, że na status trzeba ciężko pracować.

Kolorowe teledyski Rihanny to nie jest rzeczywistość. Warto dzieciom również zwrócić uwagę na negatywne strony bycia gwiazdą – przytoczyć choćby tragiczny przypadek Amy Winehouse. Uczę też Julię wartości pieniądza. Wie, że zbędne rzeczy w supermarkecie będzie musiała odłożyć z powrotem na półkę, bo to pieniądze, z których trzeba zapłacić rachunki. Niezmiernie ważne jest również towarzystwo dzieci – każdy rodzic jest przekonany, że zna swoje dziecko doskonale, ale tak naprawdę nie mamy pojęcia, co się dzieje, kiedy ono wychodzi z domu – tłumaczy Bohdan.

Czy uważa, że dorastając w multikulturalnej Wielkiej Brytanii, dzieci narażone są na większe niebezpieczeństwo? – Niekoniecznie. Nie rozumiem Polaków, którzy boją się założyć tu rodzinę. Uważam, że szkoły podstawowe tutaj mają dużo ciekawsze zajęcia niż w Polsce. Dzieci uczą się od samego początku o innych kulturach, rasach, a nawet orientacji seksualnej. Wychowując się tutaj, nie będą się bały, kiedy zobaczą czarną osobę na ulicy, nie zdziwią się, widząc homoseksualistę. W Polsce, szczególnie na polskich wsiach, to nadal jest niespotykane – dodaje Bohdan.

Czy zatem nie powinniśmy zakazywać i karać? A jeśli tak, czy to nie sprawi, że młodzież stanie się jeszcze bardziej nie do zniesienia i uwierzy, że wszystko może jej „ujść na sucho”, czego rząd Wielkiej Brytanii za wszelką cenę chce uniknąć?

– Wielu z tych młodych ludzi, którzy wzięli udział w zamieszkach w Londynie, nie ma wzorców lub celu w życiu – twierdzi Grażyna Czubińska. – Ale to, że ktoś nie widzi celu w życiu, jest wynikiem scenariusza, który piszą nam przede wszystkim nasi najbliżsi. Nigdy nie wierzyłam w to, że młodzież może być zła z natury. Nie jest zła, po prostu jest pozostawiona sama sobie i nie ma jeszcze umiejętności bycia dorosłymi. A o tym my, dorośli, często w procesie wychowawczym zapominamy.

Nie jestem też zwolenniczką totalnego luzu dla młodzieży. Uważam, że młodym ludziom trzeba pokazać, jakie będą konsekwencje określonych zachowań, i co mogą zyskać, jeśli danej rzeczy nie zrobią. Lepiej pracować na pozytywnych obrazach, niż tylko straszyć.

Autor: Karolina Zagrodna
Źródło: eLondyn


TAGI: , , , ,

Poznaj plan rządu!

OD ADMINISTRATORA PORTALU

Hej! Cieszę się, że odwiedziłeś naszą stronę! Naprawdę! Jeśli zależy Ci na dalszym rozpowszechnianiu niezależnych informacji, ujawnianiu tego co przemilczane, niewygodne lub ukrywane, możesz dołożyć swoją cegiełkę i wesprzeć "Wolne Media" finansowo. Darowizna jest też pewną formą „pozytywnej energii” – podziękowaniem za wiedzę, którą tutaj zdobywasz. Media obywatelskie, jak nasz portal, nie mają dochodów z prenumerat ani nie są sponsorowane przez bogate korporacje by realizowały ich ukryte cele. Musimy radzić sobie sami. Jak możesz pomóc? Dowiesz się TUTAJ. Z góry dziękuję za wsparcie i nieobojętność!

Poglądy wyrażane przez autorów i komentujących użytkowników są ich prywatnymi poglądami i nie muszą odzwierciedlać poglądów administracji "Wolnych Mediów". Jeżeli materiał narusza Twoje prawa autorskie, przeczytaj informacje dostępne tutaj, a następnie (jeśli wciąż tak uważasz) skontaktuj się z nami! Jeśli artykuł lub komentarz łamie prawo lub regulamin, powiadom nas o tym formularzem kontaktowym.

5 komentarzy

  1. martinka99 03.09.2011 11:04

    A co tam! Liczy sie moda i bycie atrakcyjnym, to nawet lepiej jak mi troche pozazdroszcza… tak otrzymam lepszy status….(to sposob myslenia “ambitnej” MATKI nawet nie corki!)
    Dzisiejsza sytuacja litosciwa i oplakana naszych kochanych 16-latkow to wina rodzicow-zabieganych, stlamszonych, nie walczacych o reguly i zasady w domu (tak jest znacznie prosciej i wygodniej), kto ma na to czas i sile, a poza tym jest juz niemodne!!! Dobre wychowanie (w roznym sensie i znaczeniu)odeszlo do lamusa, to jak etykietka “staroswiecki” z ciagnacym sie zapachem naftaliny. Brak czasu i nagonka ze strony mediow, ktore promuja generacje dobrobytu i pieknosci rodem z Elle Magazine, nie pomaga zrownowazonym tendencjom.
    Moda na slodkie nowoczasne Barbie od 12 roku zycia zostala juz wylansowana, teraz tylko doszly nowe mozliwosci – otwarl sie nowy rynek mlodziutkich i slodkich dziewczynek, dla ktorych wydaje sie normalne nalepiac paznokcie albo doczarpiac wlosy, wyszukiwac zabawne koszulki – teraz zamiast przebierac lalki, przebieraja same siebie!!!!
    Moze bardziej przerazajace jest omamienie rodzicow, teraz to oni bawia sie dziecmi jak lalkami, oprocz laszkow i nowych kolorow z tendencji nie daja im bogactwa duszy, fantazji, wolnosci myslenia. Juz takim postepowaniem programuja ich uniformizm socjalny!
    Tragedia “zewnetrzna” tego pokolenia na razie widoczna jest dla postronnych obserwatorow, prawdziwy dramat narodzi sie gdy to pololenie obudzi sie pewnego dnia i zapragnie marzen, duszy, fantazji, prostej radosci i lekkosci bytu i nie bedzie wiedziala gdzie tego wszystkiego szukac!!!

  2. Machiawelli 03.09.2011 11:53

    Dekadencja społeczeństwa…
    Skoro to pokolenie nie będzie mieć już żadnych standardów to co przekaże (przekazuje, gdyż macierzyństwo w wieku 15 lat jest chyba trendy) swoim dzieciom?

  3. Aru 03.09.2011 14:54

    Jeśli tego nie powstrzymają sami rodzice to NWO nie będzie mieć żadnego kłopotu z pojawieniem się w pełnej krasie. Stare i uparte pryki powymierają ze starości, a durne i nastawione na seks i materializm społeczeństwo będzie szczęśliwe jeśli będzie mieć dostęp do plazmy czy dobrych jeansów, nawet jeśli będą rządy bez skrępowania i oficjalnie szpiegować i podsłuchiwać wszystko co robią ich…. zwierzątka.

  4. dinozaur 03.09.2011 21:31

    ODPOWIEDZIALNOSC- to slowo klucz. Jeżeli nie martiwsz sie o jutro, bo w razie “W” ktoś ,w tym wypadku council wesprze,to hulaj dusza piekła nie ma.
    Przykład: kto ma najwięcej nieobecności nieusprawiedliwionej w pracy,Polak czy Brytyjczyk? Tak olewającego stosunku do pracy jaki mają Brytole to nawet u Arabów nie spotkałem.Ok robota, ale oni maja głeboko gdzieś kumpala z pracy ,który ma urwanie głowy, bo wagarowicz leczył kaca.

  5. Rozbi 04.09.2011 14:38

    To logiczne – kazdy system psuje sie w ten sposob – poczytajcie sobie troche o zyciu rodzinnym w starozytnym Rzymie przed upadkiem imperium.

    Analogie są rażące..

    Zatracenie wartości na której została zbudowana cywilizacja zawsze prowadzi do jej upadku – socjaldemokraci sa idealnym katalizatorem takiego upadku.

Dodaj komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz.
Jeśli już się logowałeś - odśwież stronę.