Liczba wyświetleń: 2462
Hodowca bydła mlecznego w Holandii Martin Neppelenbroek zaczyna widzieć przed sobą ścianę. Nowe przepisy środowiskowe zmuszą go do zmniejszenia liczby zwierząt o 95 procent.
„Nie mogę prowadzić farmy na 5 procentach. Dla mnie to koniec” – powiedział 7 lipca w wywiadzie dla „The Epoch Times”. „Z uwagi na przepisy nie mogę jej nikomu sprzedać. Nikt nie chce tego kupić. [Ale] rząd chce to kupić. Myślę, że właśnie dlatego [mają] te przepisy”.
Dzieje się tak, ponieważ przepisy rządu holenderskiego dotyczące emisji tlenków azotu i amoniaku są powiązane z bliskością obszarów chronionych. Rolnicy, kierowcy ciężarówek i inni w całej Holandii prowadzili ogólnokrajowe protesty przeciwko tej wizji, częściowo stymulowane przez krajowy plan ograniczenia emisji gazów cieplarnianych z 10 czerwca.
Nad nimi wisi miecz Damoklesa – możliwość przymusowego zajęcia mienia przez rząd. NOS Nieuws poinformował, że Christianne van der Wal, minister przyrody i polityki azotowej kraju, nie wyklucza wywłaszczenia ziemi od rolników.
Obecnie na ponad 170-hektarowej posiadłości Neppelenbroek żyje około 130 krów mlecznych. „Jestem drugim pokoleniem farmerów” – mówi Neppelenbroek, dodając, że wiele gospodarstw w Holandii jest w w jednej rodzinach znacznie dłużej.
Holandia, mały, nadmorski kraj jest jednym z 10 największych światowych eksporterów żywności.
„Kiedy nie masz wiele miejsca, musisz wykorzystać ją tak efektywnie, jak to możliwe” – powiedział Neppelenbroek. Neppelenbroek przyznał, że krowy produkują dużo amoniaku poprzez swoje odchody. Jednak „nie można winić tylko jednej małej grupy w twoim kraju za zanieczyszczenie środowiska” – powiedział, dodając, że rolnicy czują się przeciążeni. Przekonywał, że zamknięcie holenderskich farm będzie wymagało importu żywności z innych miejsc.
Zauważył, że obornik krowi może korzystnie wpływać na zdrowie gleby – z pewnością bardziej niż nawozy syntetyczne, które musiałyby go zastąpić. Krowy można również karmić resztkami, których ludzie nie będą jeść: „Mogą pozbyć się wielu rzeczy, których nie możemy użyć jako ludzie, i umieścić je w [systemie produkcji] żywności wysokiej jakości” – powiedział.
Podobnie jak wielu innych w Holandii, podejrzewa, że rząd chce wykorzystać ziemię pod budowę mieszkań.
Autorstwo: Andrzej Kumor
Źródło: Goniec.net
Moze holenderscy rolnicy powinni sie przeniesc do Rosji. Jestem pewien ze Putin przyjalby ich z otwartymi ramionami. Rosja jest duza i ma duzo ziemi do uprawy.
Ale nie każdy chce opuszczać swój kraj, krewnych, znajomych i zmieniać poziom życia, kulturę, środowisko. Zamienić Niderlandy na Rosję to jak zamienić Polskę na Nigerię.
Nigeria lub Rosja lub jakiś inny teren w sytuacji ciągłej, nieustannej i spodziewanej perspektywy zalania depresji holenderskiej atlantycką falą pływową jest (powinien być) w Holandii stałą opcją ewakuacyjną, obecną w sercach wszystkich Holendrów świadomych geografii ich ziem.
Podobnie jak każdy normalny Polak urodzony i żyjący na nizinie Polskiej w każdej sekundzie życia tutaj powinien być świadomy planowanego przez Imperia Ziemskie nieuchronnego użycia na naszym terenie najgorszych atomówek i pojazdów o charakterze niszczycielskim. Być na to gotowym. Tak jak każdy Holender ma lub mieć powinien własną łódkę, samochód lub samolot bezpiecznie gdzieś zadokowany.
I plecak ewakuacyjny spakowany na już.