Liczba wyświetleń: 723
Rządowa koalicja PO-PSL nie ustaje w ustawowym ograniczaniu praw obywatelskich. Tym razem wzięła na celownik prawa lokatorskie.
Dobiegają właśnie końca przeprowadzane cichcem konsultacje społeczne w sprawie zmiany prawa lokatorskiego, regulującego sytuację najemców mieszkań komunalnych. Ostateczny termin zgłaszania uwag mija 27 maja, czyli w najbliższą niedzielę. Nowe prawo zmierzać ma do „uelastycznienia” najmu lokali komunalnych, aby zwiększyć „dyspozycyjność” i „cyrkulację” tychże mieszkań i „zaspokoić niedobry mieszkaniowe najbardziej potrzebujących”. W praktyce powyższe szumnie brzmiące terminy oznaczać będą albo zmuszanie średnio zamożnych lokatorów do wykupu mieszkań, albo do ich opuszczenia. Koalicja rządowa chce w ten sposób dogodzić bankom i deweloperom – z konieczności pojawią się bowiem chętni do wykupu lokalu i wzięcia na ów wykup kredytu. Nowe przepisy mogą też stanowić ograniczenie zagwarantowanego konstytucyjnie prawa do mieszkania.
Przypomnijmy, że aby uzyskać lokal w III RP, należy go sobie wykupić, co oznacza wzięcie horrendalnie oprocentowanego kredytu mieszkaniowego. W Polsce prawie nie buduje się mieszkań na wynajem, a socjalne dostać jest bardzo trudno. W czasach PRL mieszkanie dostawało się z przydziału, jednak należało czekać na ów przydział nawet latami.
Źródło: Władza Rad
Ci z władzy rad wzięli by się do roboty a nie użalali się jaki to jest niski socjał i w ogóle.
tow.bolek-BARANIE.
„W czasach PRL mieszkanie dostawało się z przydziału, jednak należało czekać na ów przydział nawet latami.”
Czyli w zasadzie nic się nie zmieniło prócz metody.
Różnica jest taka, że w PRL nikt nie wyrzucał ludzi na bruk. Ci co już mieszkania mieli nie musi płacić astronomicznych opłat czy obawiać się eksmisji gdy zachorują i nie będą mogli pracować.
W czasach PRL budowano rocznie 300-350 000 mieszkań.
Nawet w stanie wojennym było to ponad 150 000.
Nikt nie musi kochać PRL. Wystarczy tylko trochę przyzwoitości. No i trochę więcej rozumu, niż posiada nierozgarnięty gimnazjalista.
@norbo: Ogólnie się z Waści zgadzam.
@cetes: Jak masz pieniądze to będziesz miał mieszkanie. Obiboku. Pracować ci się nie chce – to wersja a’la „GW” 🙂
Ja mam taki problem. To, że krytykuję komunę to nie znaczy, że chwalę nasze obecne „demokratyczne państwo prawa”. Mnie kiedyś jeden z facet od remontów powiedział krótko na czym polega różnica między tamtą demokracją ludową a tą demokracją postępową: „Tamci kradli ale człowiek coś jeszcze miał dla siebie jakiś ochłap a a za tych to już w ogóle nic”. Czyż w swej prostocie nie jest to jakże treściwe? Wtedy mieliśmy jeszcze nadzieję i cel chociażby jak się patrzyło na „zachód”.
@shuang, chcesz coś powiedzieć ale chyba brakuje ci słów….
„Wtedy mieliśmy jeszcze nadzieję i cel chociażby jak się patrzyło na „zachód”.”
Czyli nadzieja opierała się na „zachodzie”, a gdy „zachód” zawitał do Polski to ta nadzieja gdzie się podziała? Miałeś na myśli: „gdy łykało się bezkrytycznie zachodnią propagandę, gdy z owtartymi buźkami Polacy rozglądali się po kolorowych marketach w Berlinie Zachodnim nie zauważając żebraków siedzących przed drzwiami….”, coś takiego, prawda?
@norbo: Mówię jak się wtedy patrzyło. „Zachód” jednak stanowił jakąś perspektywę. Mimo wszystko. Nie tyle wyjazd ale by było to u nas. Zgadzam się, że to idealizacja ale jak jesteś w więzieniu to nawet pastwisko z kupami krowimi jest rajem. Jak żyłeś wtedy to powinieneś wiedzieć a jak nie to nie będziesz rozumiał. Chyba, że dopadnie cię NWO wtedy zrozumiesz. Tylko gdzie teraz uciekać? Ha.
przed NWO sa tylko 2 drogi, zjesc je albo ono zje nas, a jak myslicie, slepe owce dadza rade chytremu wscieklemu wilkowi??
@shuang – jak to gdzie? do neoliberalnego raju 😀 chyba nie straciłeś celu z oczu?
Tak to fajnie napisałeś – teraz już wiem, że peerelowski robotnik mieszkający w ciasnym robotniczym mieszkanku dojeżdżający tramwajem do pracy był nędzarzem w porównaniu do grzebiącego w śmietnikach bezdomnego mieszkańca mitycznego „zachodu”…….
Ludzie w PRL-u mieli kasę ale nie mogli kupić wszystkiego, na „zachodzie” można było kupić wszystko ale ludzie nie mieli kasy. Ile w tym prawdy? Niewiele, poziom zaspokojenia potrzeb w PRL-u był znośny i względnie wyrównany (skoncentrowany na potrzebach podstawowych), na „zachodzie” był (i jest, a teraz my też jesteśmy „zachód”) bardzo nierówny i niestabilny. Zasadnicza różnica sprowadzała się do opakowań (z jednej strony szara paczka z napisem „mąka”, z drugiej wiele kolorowych różnych „marek” tego samego produktu), iluzji wyboru (wiele marek – produkt ten sam – firma ta sama – Media Markt + Saturn = Metro Group) oraz potencjalnych możliwości (każdy może zostać milionerem, jest to co prawda mniej prawdopodobne niż śmierć od uderzenia meteorytu ale nie jest niemożliwe).
@norbo:
„peerelowski robotnik mieszkający w ciasnym robotniczym mieszkanku dojeżdżający tramwajem do pracy” zazwyczaj nie myślał o „grzebiącym w śmietnikach bezdomnym mieszkańcu mitycznego „zachodu”. Żyliśmy bardziej mitami niż rzeczywistością. Wtedy nie było komputerów, 1000 programów TV. Było przekonanie o wolności na „zachodzie”. Żyłeś wtedy? Być może w takim razie żyliśmy w innych światach. Co prawda J. Uraban posyłał koce do USA dla bezdomnych ale o ile pamiętam nie cieszył się on zbytnią popularnością. A z moich kontaktów wynika, że poziom życia na „zachodzie” 30 lat temu a teraz różni się na niekorzyść teraz. Ja wiem co wtedy mi mówili ci co byli tam i co mówią mi teraz ci co tam mieszkali/ją wiele lat.
errata: J. Urban.
@shuang, ja nawet dzisiaj znam „bajkopisarzy” co koloryzują życie na emigracji – ciężko pracują (ok. 8-10 godz. dziennie) ale zarabiają duuuużo (ok. 10-20 euro dziennie), jadają w restauracji (Caritas się ta knajpa nazywa), kupują markowe ciuchy (w ulicznych lupeksach lub wspomnianej „restauracji”), mają wieeelkie mieszkanie (mieszkają w dziesięciu na trzech pokojach)…. 😀
To nie jest żart niestety.
Fakt, poziom życia spada na „zachodzie” – stawiam niebezpieczne pytanie – ile było zasługi „wschodnioeuropejskiej komuny” w dobrobycie „zachodu”? Czy powszechny zachodni „socjal” to nie była tylko reakcja kapitalizmu na zagrożenie ze strony (jakkolwiek rozumianego) komunizmu?
@shuang: „Wtedy nie było komputerów”.
Nie prawda, były bo pamiętam jak kolega miał Atari 65XE i było to jeszcze za PRL’u. Owszem kupowało się taki komputer za krocie i tylko w Pewexie, ale były. Polskiej produkcji też było kilka (np. Elwro 800 Junior, premiera w 1986, a PRL się skończył w 1989).
@norbo:
Schodzisz od pierwotnych wypowiedzi. Ja nie bronię zachodu. Pisałem tylko o odczuciach jakie towarzyszyły ludziom za komuny. Zazdrością objęte były wyjazdy nawet do demoludów w celach zarobkowych na tzw. kontrakty, szczególnie do NRD gdzie marka była wymieniana z zachodnioniemiecką w stosunku 1:1.
@Murphy:
Oczywiście. Ale miałem na myśli współczesny poziom zinformatyzowania społeczeństwa z powszechnym dostępem do internetu. Wtedy oknem na świat było często tylko „Radio Wolna Europa” i przekazy tych co przyjechali stamtąd. No i jeszcze filmy na święta, na które czekało się z utęsknieniem.
@norbo: „Czy powszechny zachodni „socjal” to nie była tylko reakcja kapitalizmu na zagrożenie ze strony (jakkolwiek rozumianego) komunizmu?”
Z tym bym się zgodził. Z tych informacji, które są mi dostępne odnoszę wrażenie, że „zachód” – mówię o zwykłych ludziach – chciałby powrócić do przeszłości i niewykluczone, że mogą mieć do nas żal za rozwałkę demoludów. Ale to oczywiście kwestia dyskusyjna ewentualnie do badań socjologicznych.
Ja też cały czas piszę o „odczuciach” – nie bronię PRL-u tylko wskazuje na śmieszną łatwość z jaką kiczowata propaganda zachodnia rozbiła socjalistyczne dążenia klas niższych.
@norbo:
Nie wiem czy dobrze zrozumiałem twój wpis o „socjalistycznych dążeniach klas niższych”, ale „kiczowata propaganda zachodnia” nie miała mimo wszystko czego rozbijać bo ustrój PRL-owski traktowano jako obcy i narzucony, przyniesiony na sowieckich bagnetach. Zwróć uwagę, że nie byłoby sukcesu NWO przynajmniej do tej pory gdyby tych co go wprowadzają w Polsce, powszechnie nie uznawano za swoich.
Czyżby? Myślisz, że głodni polscy robotnicy w okresie powojennym mieli coś przeciwko socjalizmowi, który przyniósł im stabilne względnie dostatnie życie? Niby co, woleli bezrobocie i dzielnice nędzy? Z tęsknotą wspominali przedwojenny okres polskiego kapitalizmu?
A niby czego domagała się opozycja choćby już w późnych latach 50-tych? Kapitalizmu? Czy może dalszego rozwoju socjalizmu? A później, „postulaty gdańskie” na przykład to żądania restauracji kapitalizmu?
Faktycznych przyczyn niezadowolenia społecznego w PRL-u szukać należy raczej w narastającej dysproporcji pomiędzy aspiracjami a możliwościami ich realizacji – http://pl.wikipedia.org/wiki/Deprywacja_relatywna – paradoksalnie zaś aspiracje te wyrosły dzięki socjalizmowi…