Liczba wyświetleń: 858
Warto odnotować, że Rumunia – pomimo sprzeciwu Międzynarodowego Funduszu Walutowego oraz Komisji Europejskiej – postanowiła zaryzykować i istotnie obniżyła stawki VAT oraz inne podatki dla małych przedsiębiorców. Na efekty nie trzeba było długo czekać. Rumuński rząd odnotował znaczny wzrost wpływów budżetowych, co w konsekwencji przyczyniło się do powstania na początku roku nadwyżki budżetowej. Może by tak przeprowadzić taki eksperyment w Polsce?
Przypomnijmy – rumuńskie władze zdecydowały, aby od 1 stycznia w kraju obowiązywały niższe stawki podatku VAT. Podstawowa stawka została zmniejszona z 24 do 20 proc. Wcześniej zmniejszono także stawki na żywność – z 24 do 9 proc. Jakby tego było mało rząd w Bukareszcie zdecydował, że od początku roku stawka podatku dochodowego dla przedsiębiorców prowadzących 1-osobową działalność gospodarczą wyniosła zaledwie 3 proc. Jeśli taki przedsiębiorca zatrudni pracownika, to stawka PIT spada mu do 2 proc. Jeśli zatrudni dwóch pracowników – stawka PIT zostaje zmniejszona tylko do 1 proc.!
Efekt? – Do połowy marca wpływy podatkowe w Rumunii wzrosły aż o 7 proc. w porównaniu do analogicznego okresu sprzed roku. Oczywiście to dopiero początek roku, ale uwzględniając dobre prognozy wzrostu PKB (Rumunia ma odnotować w tym roku wzrost na poziomie +4,1 proc. PKB; dla porównania Polska: +3,6 proc. PKB) jest bardzo prawdopodobne, że świetne wyniki w zakresie wpływów do budżetu utrzymają się przez kolejne miesiące.
Kto wie, może casus Rumunii jest dobrym sposobem na rozwiązanie sytuacji fiskalnej w jakiej znalazł się obecnie polski rząd? Warto bowiem przypomnieć, że po dobrym styczniu (wpływy budżetowe z tytułu podatków były całkiem przyzwoite) przyszedł dramatycznie słaby luty, kiedy to wpływy podatkowe – a szczególnie wpływy z tytułu obowiązujących w Polsce stawek podatku VAT (podstawowa stawka to 23 proc.) – były najniższe od wielu lat.
Nie wykluczone, że istotne obniżenie stawek VAT i innych podatków spowodowałoby u nas podobne skutki jak w Rumunii. Do tego trzeba jednak odwagi. Pytanie, czy rząd Beaty Szydło ją posiada?
Na podstawie: Money.pl
Źródło: Niewygodne.info.pl
Pytanie powinno brzmieć: czy w Judeopolonii ma być dobrze Polakom ???
przy obecnych cenach i opodatkowaniu to lepiej samemu piec chleb raz w tygodniu jak za dawnych lat, mieć ogródek, ziemniaki kupic u rolnika, przetwory, kompoty etc porobić, świnie kupić u rolnika raz na kwartał i z towarów kupowanych zostaje tylko media, paliwo do samochodu, etc
inny przykład: lepiej kupić 5kg bazy mydlanej za 30pln z wysyłką i mieć 50 mydełek najlepszej klasy niż wydawać 50 razy po 2pln przez 2 lata
inny przykład-kiełbasa-jak kupie świnke za 600-700pln z biciem to mam 25kg kiełbasy-najlepszej swojskiej-wartej tyle co zapłaciłem za całą świnie.
i tak ze wszystkim…
Cytat:
„Nie wykluczone, że istotne obniżenie stawek VAT i innych podatków spowodowałoby u nas podobne skutki jak w Rumunii. Do tego trzeba jednak odwagi. Pytanie, czy rząd Beaty Szydło ją posiada?” – koniec cytatu.
Uważam, że to nie jest jedynie kwestia odwagi, lecz do tego potrzeba przede wszystkim niezależności i suwerenności państwowej, aby móc w ogóle podjąć taką decyzję. Niestety w obecnej Kolonii Nadwiślanej, nasz okupant, czyli Niemcy ze swoją IV Wielką Rzeszą Niemiecką pod potoczną i zakamuflowaną nazwą „Unia Europejska”, nigdy, przenigdy na taki ruch ich namiestnikom w „polskim” rządzie NIE POZWOLI!
Polska i Polacy, jako kraj i naród ma być poddańczy, ma się kajać przed swoim panem zza Odry, ma nie mieć prawa głosu i decyzji we własnych sprawach oraz ma ślepo i posłusznie wykonywać rozkazy przysyłane z Berlina za pośrednictwem Brukseli. W razie sprzeciwów i protestów społecznych, istnieje nadal niewycofana przez obecny parlament ustawa nr 1066, zezwalająca siłom zza Odry na militarną pacyfikację ruchów niepodległościowych w Kolonii Nadwiślanej.
Taką oto mamy „wolność”, „niepodległość” i „demokrację”…
Witam,
mieszkam w Rumunii i zgadza się, że podatki zostały obniżone, ale (!!!) to nie oznacza, że ceny produktów poszły w dół lub, że są niższe niż w Polsce. Żywność (nabiał, pieczywo, warzywa i owoce, i inne) są droższe niż w Polsce. Ciekawe jest to, że w zeszłym roku podatek od żywności został lekko obniżony i ceny faktycznie zmalały, ale potem przyszedł czas świąt Bożego Narodzenia i jakoś nie dało się odczuć różnicy cenowej (na plus). Mieliśmy wrażenie, że ceny poszły w górę (pomimo informacji o PROMOCJI). Po tej mocnej obniżce podatku to w ogóle nie widać różnicy w cenach (aby spadły). Wszystko jest po staremu. Ceny nadal wyższe niż w Polsce. Elektronika tak samo – droższa niż w Polsce. Co do większych wpływów do budżetu… Koniec roku i początek roku to miesiące, gdzie co kilka tygodni pojawiają się promocje typu Black Friday lub Stockbusters z niby promocjami… Problem w tym, że te ceny są podnoszone trochę wcześniej (sam się o tym przekonałem kupując różne rzeczy typu telefony, czy inną elektronikę oraz perfumy [pewnie też tak jest z innymi produktami patrząc po komentarzach na stronie FB danego sklepu]) i wtedy ludzie nie kupują bo czekają na te „promocje”. Potem w okresie obowiązywania tych „promocji” ceny są sztucznie obniżane (ten fake z przekreśloną starą ceną) i masa jeleni daje się złapać. Sam parę razy polowałem na tego typu okazjach i odpowiednio wcześniej robiłem sobie zrzuty ekranu, aby znać i porównać ceny. Ceny promocyjne były albo wyższe, albo nieznacznie niższe. To samo z żywnością. Więc moim zdaniem stąd te wpływy do budżetu takie pozytywne, ale to powinno się porównać z cenami z wcześniejszych lat. W Rumunii są natomiast niższe opłaty za wodę, gaz i prąd niż w Polsce. Znacznie niższe. Poza tym płaca minimalna i średnia jest niższa niż w Polsce (netto i brutto).
Pozdrawiam.