Liczba wyświetleń: 638
INDIE. Międzynarodowa Federacja Metalowców (International Metalworkers Federation – IMF) zwraca się z prośbą o międzynarodową solidarność z robotnikami zakładów Suzuki w mieście Manesar w Indiach. Po miesiącu walki strajkowej zakończonej pod koniec września porozumieniem z zarządem firmy, siedem tysięcy robotników zakładów Suzuki powróciło do pracy. Dyrekcja firmy jednak natychmiast złamała zasady porozumienia i zapowiedziała, że nie zamierza respektować ustalonych w niej zasad. Na teren zakładów nie wpuszczono części robotników, którzy usłyszeli, że już tam nie pracują. W odpowiedzi na zachowanie dyrekcji, robotnicy zdecydowali się na wznowienie strajku okupacyjnego. To z kolei spotkało się z agresywną reakcją szefów firmy, którzy napuścili na robotników wynajętych zbirów. W czasie jednej z konfrontacji ochroniarze otworzyli ogień do pracowników zgromadzonych przy bramie firmy.
Po stronie dyrekcji firmy i przeciwko robotnikom stanął rząd, określając strajk jako „nielegalny” i wzywając do jego zakończenia. Związkowcy odwołali się do sądu, który orzekł, że strajk nie był nielegalny, ale dyrekcja firmy mimo tego zwolniła z pracy ponad stu najbardziej aktywnych działaczy związkowych i organizatorów strajku.
Wszystkie indyjskie centrale związkowe winą za konflikt obciążyły kierownictwo firmy określając jego zachowania jako „bufonowate i prowokacyjne działania” i skrytykowały je za łamanie zasad porozumienia. Weteran indyjskiego ruchu związkowego i Sekretarz Generalny Wszechindyjskiego Kongresu Związków Zawodowych (AITUC) Gurudad Gasgupta powiedział, że zarząd firmy „bez przerwy łamie wszystkie krajowe prawa związkowe. Robotnikom nie wolno wybrać związku jaki chcą. Zarząd narzuca robotnikom swoją wolę. (…) Manesar pozostanie siedliskiem zła i będzie wiele więcej takich miejsc jak Manesar jeśli szefowie i kapitaliści będą robili co im się podoba.”
Robotnicy otrzymali też poparcie Międzynarodowej Federacji Metalowców zrzeszającej ponad 25 milionów robotników z ponad 200 związków zawodowych w 100 krajach i proszą o wysyłanie do dyrekcji firmy listów domagających się respektowania praw pracowniczych i powstrzymania państwowej kampanii zastraszania i represji.
TUTAJ znajduje się formularz z którego można wysłać list popierający walkę indyjskich robotników Suzuki.
Opracowanie: Bartłomiej Zindulski
Źródło: Lewica
No i to jest argument dla zwolenników dzikiego kapitalizmu, pełna wolność, absolutna dobrowolność zawierania umów… wolność, tyle wolności ile zdołasz kupić…
Jak można nazwać strajk 'nielegalnym’? Strajk to strajk i jeśli jest nielegalny to jest prawdziwy.
A nie lepiej doprowadzić do tego, aby produkty z tej fabryki nie były kupowane przez obywateli. „Kapitalistom” przecież zależy na zysku z kapitału, więc lepiej jest uderzyć tam gdzie najbardziej boli, czyli przez nie kupowanie produktów SUZUKI, a w szczególności z tych zakładów.
Na suzuki ban. Bojkot.
@atwor, strajk konsumencki to takie coś co nigdy się nie udaje, zawsze znajdzie się ktoś kto kupi (zachęcony promocją na przykład). Poza tym ludzi nie obchodzi skąd bierze się bogactwo – taki statystyczny pracujący robotnik w Europie żąda możliwości zakupu określonej liczby dóbr, nie obchodzi go to, że produkujący te dobra trzecioświatowy robotnik praktycznie jest niewolnikiem – wzrost wynagrodzeń w Trzecim Świecie automatycznie będzie oznaczać spadek siły nabywczej europejskich wynagrodzeń… Oczywiście odpowiedzialne za to są finansowe i przemysłowe elity… Dlatego zamiast bawić się w strajki, pokojowe manifestacje czy miasteczka namiotowe musimy zjednoczyć się we wspólnej walce przeciwko wielkim kapitalistom!
To protestuja ROBOTNICY czy ZWIAZKOWCY?
Ziwazkowi bonzowie nie maja jeszcze takich praw jak na zachodzie, aby obijac sie i ssac pieniadze z kiesy robotnikow, sypiac piasek w tryba zakladu?
Ile zakladow w Polsce wykonczyli zwiazkowi bonzowie?
Spytajcie robotnika, np. na kopalni, co mysli o zwiazkowcach, tylko przygotujcie sie na salwe inwektyw….
@Rozbi, oderwanie 'środków przymusu’ od władzy skutkuje tym, że 'przedsiębiąrcy’ najmują sobie 'zbirów’ tak jak to opisano w powyższym tekście.
Kapitalizm to, jak sama nazwa wskazuje, władza kapitału… a czy władza ta ma 'państwowe’ poparcie w postaci policji czy bezpośrednio wynajętych 'zbirów’ to jest bez znaczenia.
To nie miejsce na takie dysputy, zapraszam na forum.
@Rozbi „Bo ja jako kapitalizm rozumiem całkowite 100% oddzielenie firm od środków przymusu i rządu.”
Termin „kapitalizm” nie uwzględnia korupcyjnych powiązań między kapitałem a władzą… jest pod tym względem neutralny, a raczej milczący, więc interpretować można tę kwestię dowolnie.
Faktem natomiast jest, że tam, gdzie ściera się kapitał i władza, w naturalny sposób (w tych warunkach) rodzi się korupcja, polegająca na bezpośrednim, obustronnym powiązaniu administracji z korporacją. Tak więc, domyślnie (lub umyślnie) jest to wliczone w mechanizm kapitalistyczny istniejący obok struktur rządowych.
I nieprawdą jest, że „w Państwie kapitalistycznym taka firma łamiąc prawa kraju zostałaby surowo ukarana”, ponieważ to nie mechanizm gospodarczy (kapitalizm) decyduje o penalizacji takich postaw, lecz ustanowiona władza, jej przepisy i ich interpretacja. Jeśli natomiast przedstawiciele władz czerpią materialne korzyści ze współpracy z przedsiębiorcami, to nie logicznym jest dla nich zmienianie tego stanu rzeczy i ściganie swoich „sponsorów”. Dzieje się to sporadycznie i raczej w ostateczności, w mocno nagłośnionych przypadkach niekorzystnie działających na opinię publiczną… lecz i to są działania wyłącznie symboliczne.
Układ w tym tzw. kapitalizmie działa ta, że władze przez odpowiednie przepisy napędza korporacji klientów (pracowników), jednocześnie maksymalnie utrudniając klientom usamodzielnienie się. W tym czasie korporacja może sobie pozwolić na dociągnięcie do granic możliwości, a kiedy frustracja klientów osiąga masę krytyczną, do akcji znów włącza się państwo używając represji lub innych metod „kija i marchewki” (przy okazji zadłużając klientów), a kiedy sytuacja się uspokoi, cykl powtarza się. Co jakiś czas następuje też pozorna zmiana systemu państwowego dla większej niepoznaki… itd. itd.
„To protestuja ROBOTNICY czy ZWIAZKOWCY?
Ziwazkowi bonzowie nie maja jeszcze takich praw jak na zachodzie, aby obijac sie i ssac pieniadze z kiesy robotnikow, sypiac piasek w tryba zakladu?
Ile zakladow w Polsce wykonczyli zwiazkowi bonzowie?
Spytajcie robotnika, np. na kopalni, co mysli o zwiazkowcach, tylko przygotujcie sie na salwe inwektyw….
”
Co Ty za bzdury opowiadasz SL? Do związków należy 106% robotników w górnictwie. 106%, bo niektórzy są w dwóch, a nawet trzech, więc, który górnik będzie związki opluwał? Chyba jakiś hipokryta.
Dla niektórych „dziwnych ludzi” zawsze winne będą związki i pracownicy. Nawet jak giną robotnicy a nie kapitaliści. To takie „selektywne postrzeganie rzeczywistości”. Niesklasyfikowana choroba umysłowa.