Roboseksualizm przełamuje stereotyp

Opublikowano: 26.05.2013 | Kategorie: Publicystyka, Seks i płeć, Społeczeństwo

Liczba wyświetleń: 743

Gdyby niespełna dziesięć lat temu ktoś powiedział, że większość amerykańskiego społeczeństwa, z prezydentem kraju na czele, będzie otwarcie popierać nie tylko legalizację, ale i zrównanie małżeństw osób tej samej płci z tak zwanymi małżeństwami tradycyjnymi, zostałby wyśmiany jako nieprzytomny fantasta. Rzeczywiście, wszelkie znaki na niebie i ziemi wskazywały dokładnie przeciwny kierunek. Poszczególne stany, i to bynajmniej nie tylko te najbardziej konserwatywne, ścigały się o to, które szybciej zapiszą „ochronę małżeństwa” w konstytucji. Jedynie liberalne Massachusetts wyłamało się z szeregu i to jedynie za sprawą orzeczenia sądu, co jest drugim dopuszczalnym sposobem zmiany prawa w większości krajów, które odziedziczyły brytyjskie normy.

O tym, jak silne było ponadpartyjne, rzec by nawet można ponadideologiczne, poparcie dla status quo, najlepiej świadczy uchwalony przygniatającą większością głosów w 1996 roku i podpisany przez prezydenta Clintona Defense of Marriage Act, zamykający drogę do uznania małżeństw osób jednej płci przez władze federalne.

Część lewej strony sceny politycznej, nie chcąc zrazić społeczności LGBT, znalazła wygodną namiastkę w postaci poparcia dla związków partnerskich. Ich sposób myślenia można łatwo scharakteryzować jako „szanujemy szczególną pozycję małżeństwa w społeczeństwie/nic lepszego i tak nie ma szansy przejść/przecież to tylko kwestia nazwy”. Problem oczywiście w tym, iż poza samą nomenklaturą, porównywanie związku partnerskiego w tej formie do małżeństwa, to zupełnie jakby porównywać Nowy Jork z Tuscaloosa w stanie Alabama. Pierwszym stanem, który dopuścił taką możliwość był Vermont, jednak nawet w uważanym za najbardziej lewicowy stanie, wywołało to ogromne kontrowersje, skutkujące zwycięstwem republikanów w wyborach lokalnych 2002 roku.

Nie minęło jednak dziesięć lat, a majaczenia fantasty nabierają coraz to realniejszych kształtów. W chwili, gdy piszę te słowa, osoby tej samej płci mogą wstępować w związki małżeńskie w dwunastu stanach, a także stołecznym Dystrykcie Columbia. Sondaże pokazują poważną przewagę zwolenników ich dopuszczalności. Politycy, którzy niedawno wychodzili ze skóry, aby ukazać się wyborcom w szatach „obrońców wartości”, obecnie ścigają się, kto wcześniej zadeklaruje poparcie dla równości.

Naturalnie, że taka zmiana klimatu nie dokonuje się z dnia na dzień (a niespełna dekada to relatywnie krótki okres, gdy mówimy o przemianach). Podobnie składa się na nią wiele rozmaitych czynników. Można by na ten temat napisać wiele tomów, co zresztą już niektórzy czynią.

Po pierwsze należy wymienić pojawienie się tematyki małżeństw homoseksualnych w amerykańskiej kulturze masowej. Temat obszerny i zarazem kluczowy, z uwagi na jej zasięg. Poruszano go zarówno otwarcie oraz za pomocą aluzji, jak choćby „małżeństwa roboseksualne” w popularnym serialu animowanym Futurama, co jest zaledwie jednym z wielu przykładów. Dzięki temu dla milionów widzów zagadnienie nabrało przysłowiowej „ludzkiej twarzy”. Czym innym jest drżeć przed zamierzającym zniszczyć rodzinę, pozbawionym oblicza „homoseksualnym lobby”, a czym innym śledzić losy lubianych fikcyjnych bohaterów.

Kolejnym czynnikiem jest osłabienie wpływów konserwatywnej machiny politycznej. Nawet przy wzrastającej polaryzacji politycznej, trudno uznać ruch Tea Party za monolit w omawianej kwestii.

Jeszcze innym powodem jest lepsza organizacja społeczności LGTB (era internetu, portali społecznościowych, mediów nietradycyjnych), niż miało to miejsce w przeszłości. Ocenia się, że ten właśnie segment populacji odegrał ważną rolę w ponownym wyborze prezydenta Obamy, który poparł w kampanii równość małżeńską.

Można wymienić jeszcze niejeden element układanki. Nie ulega wszak wątpliwości, że w ciągu niespełna dekady szala nastrojów zdecydowanie przechyliła się na stronę zwolenników równości małżeńskiej, nie tylko zresztą w samych Stanach. Należy jednak pamiętać, że na drodze wciąż stoją poważne przeszkody, jak choćby trudne do obalenia w obecnej sytuacji politycznej ustawodawstwo ogólnokrajowe czy wciąż raczej konserwatywne oblicze sądów federalnych, z Sądem Najwyższym na czele.

Autor: Krzysztof Pacyński
Źródło: Lewica


TAGI: ,

Poznaj plan rządu!

OD ADMINISTRATORA PORTALU

Hej! Cieszę się, że odwiedziłeś naszą stronę! Naprawdę! Jeśli zależy Ci na dalszym rozpowszechnianiu niezależnych informacji, ujawnianiu tego co przemilczane, niewygodne lub ukrywane, możesz dołożyć swoją cegiełkę i wesprzeć "Wolne Media" finansowo. Darowizna jest też pewną formą „pozytywnej energii” – podziękowaniem za wiedzę, którą tutaj zdobywasz. Media obywatelskie, jak nasz portal, nie mają dochodów z prenumerat ani nie są sponsorowane przez bogate korporacje by realizowały ich ukryte cele. Musimy radzić sobie sami. Jak możesz pomóc? Dowiesz się TUTAJ. Z góry dziękuję za wsparcie i nieobojętność!

Poglądy wyrażane przez autorów i komentujących użytkowników są ich prywatnymi poglądami i nie muszą odzwierciedlać poglądów administracji "Wolnych Mediów". Jeżeli materiał narusza Twoje prawa autorskie, przeczytaj informacje dostępne tutaj, a następnie (jeśli wciąż tak uważasz) skontaktuj się z nami! Jeśli artykuł lub komentarz łamie prawo lub regulamin, powiadom nas o tym formularzem kontaktowym.

7 komentarzy

  1. kudlaty72 26.05.2013 11:02

    “W głównych miastach Ameryki, ADL indoktrynuje samorządy, szkoły, nawet liberalne kościoły, że chrześcijanie biblijni cierpią na zaburzenie psychiczne zwane “homofobią.” ADL mówi, że bogobojni chrześcijanie prześladują homoseksualistów, a motywuje ich “literatura nienawiści” – Biblia.”

    “Obecnie judaizm, bardziej niż każda inna religia, odrzuca oceny moralne przeciwne homoseksualizmowi i wspiera gejowską agendę. Reformowany judaizm reprezentujący 39% religijnych żydów amerykańskich całkowicie akceptuje sodomię i mówi:

    Uważamy, że homoseksualizm nie jest już [obrzydliwością]; nie jest chorobą psychiczną czy zboczeniem społecznym; nie jest wypaczeniem naturalnego porządku. Homoseksualizm nie jest ani wyborem ani preferencją; to nie jest czymś na co ktoś decyduje się lub powstrzymuje. Jest to, tak jak heteroseksualizm, taki ktoś jest. Jako taki nie ma sensu z powodów religijnych lub moralnych rozróżniać ludzi w oparciu o ich orientację seksualną.”

    http://stopsyjonizmowi.wordpress.com/2011/02/13/judaizm-i-homoseksualizm-malzenstwo-zawarte-w-piekle/

  2. aZyga 26.05.2013 11:20

    No i właśnie polski język pokazuje dokładnie co to jest małżeństwo – chłop i baba 😉

  3. Jedr02 26.05.2013 21:23

    A wkładanie czopków do odbytu to dewiacja? Natura nie zaprojektowała do tego odbytu 🙂

  4. Hassasin 27.05.2013 09:02

    Fakty przyrodnicze : w populacji ssaków 5 % zwierzątek przejawia homo skłonności, bez różnicy czy to delfin czy słoń . 5 % to homo.
    I taki margines można zaakceptować . Ale im ciągle mało !!!
    Z innej beczki :
    Już są nawet na kanałach porno dla heteryków , przełączam kanały , a tam pan panią w kakao , następny kanał znowu hetero kakao , następny znowu kakao albo dwie laski z gumową imitacją …. czasem jakby się umówili ….kakao ,kakao o znów kakao.
    A i dorzucę jeszcze jedno spostrzeżenie , apropo tych kanałów ..zero ale to absolutnie zero ,,do środka,,. Jakby chcieli jakiś standard zachowania anty-prokreacyjnego wypracować .

  5. Hassasin 27.05.2013 09:03

    Kończenia ,,w środku,, 😉

  6. Aida 27.05.2013 11:06

    Hassasin
    oj tam czepiasz się, takie czasy niegrzeczne nastały, a z tym kończeniem to która laska-aktorka chciałaby ryzykować i wpadkę zaliczyć. Bezpieczniej tak jak jest.

  7. aZyga 28.05.2013 08:32

    @wiktor-x to prześpij się z dewiantem religijnym i seksualnym, a zobaczysz co to niebezpieczeństwo 😀

Dodaj komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz.
Jeśli już się logowałeś - odśwież stronę.