Liczba wyświetleń: 785
„Ze względu na ignorancję i arogancję władzy, na to że umniejszono wagę krzyku i wołania o pomoc, postanowiliśmy zakończyć protest głodowy” – powiedział dziś na konferencji prasowej wiceszef Porozumienia Rezydentów OZZL Jarosław Biliński. Ale podkreślił: to nie koniec protestu, zmieni się jego forma.
„Jeszcze nigdy środowisko medyczne nie było tak zjednoczone” – pisali rezydenci na „Twitterze”, podkreślając, że protest głodowy młodych lekarzy trwa w sześciu miastach. Dziś jednak ogłosili jego zakończenie. Deklarują, że nie składają broni, a tylko zmieniają formę protestu.
Organizatorzy protestu medyków oznajmili, że młodzi lekarze i diagności laboratoryjni przestaną brać dziesiątki nadgodzin i pracować przemęczeni. Biliński zapowiedział masowe wypowiadanie przez medyków klauzul opt-out, pozwalających pracować dłużej niż przewiduje to Kodeks Pracy. Na efekty nie trzeba będzie długo czekać – pojawią się braki w obsadzie dyżurów, a problem stanie się szczególnie palący w okolicach Nowego Roku.
Rezydenci mają nadzieję, że taka forma protestu uświadomi rządowi i społeczeństwu konieczność zwiększenia nakładów na służbę zdrowia w takiej ilości, jakiej domagali się uczestnicy głodówki, a także zmniejszenia biurokracji w służbie zdrowia i podjęcia realnych działań na rzecz rozładowania kolejek do lekarzy. Właśnie postulaty naprawy służby zdrowia, a nie sprawy płacowe były fundamentalnym postulatem protestujących – raz jeszcze przypominał Biliński i podkreślał, że protest był „o coś”, a nie „przeciwko władzy”.
Rezydenci przypomnieli również na Twitterze premier Beacie Szydło, że obiecała spotkać się z nimi, kiedy protest zostanie zakończony. W takim duchu szefowa rządu wypowiadała się 24 października. Przekonywała również, że rząd już realizuje postulaty rezydentów, zarówno w kwestii podwyżek dla nich samych, jak i w sprawie finansowania państwowego lecznictwa.
Projekt autorstwa Ministerstwa Zdrowia nie realizuje jednak oczekiwania młodych lekarzy, by wydatkować na służbę zdrowia 6,8 proc. PKB. W 2018 r. na ten cel zostanie przeznaczone 4,67 proc. PKB, potem nakłady będą wzrastały, by osiągnąć poziom 6 proc. dopiero w 2025 r. Odpowiedzią Porozumienia Zawodów Medycznych jest inny projekt, zakładający zwiększenie nakładów do poziomu 6,8 proc. PKB w ciągu trzech lat. Są już pod nim zbierane podpisy.
Autorstwo: MKF
Źródło: Strajk.eu
Młodzi starzyści, to jeszcze nie wiedzą, że nie ma takich środków, które monopole nie przejedzą. Czy starzyści wiedzą, że w USA przed Obamacare, konkurencyjny, prywatny system ubezpieczeń zdrowotnych wymagał składek od pracującego na poziomie 40USD? To wystarczało na leczenie, a wyniki były znacznie lepsze niż w państwowych systemach z UK czy Kanady, np. 60% pacjentów ze zdiagnozowanym rakiem było wyleczonych, a w UK ok 10%.
Lupenliberalnym matołkom wypada przypomnieć, że wydajność systemu ochrony zdrowia mierzy się długością życia a nie ilością kasy wyciągniętej przez prywatny biznes na leczenie od pacjentów.Biznes jak to biznes sprawnie wyciąga pieniądze.Z długością życia jest oczywiście problem.
,,Stany Zjednoczone zajmują drugie miejsce na świecie pod względem wydatków na zdrowie (15,3% produktu krajowego brutto w 2007 r.), zaś są na 30 pod względem spodziewanej długości życia „w dobrym zdrowiu” -69 lat ”
http://monde-diplomatique.pl/LMD54/index.php?id=5_1