Liczba wyświetleń: 610
Obowiązkowe umowy o pracę i możliwość zlecania zadań spółkom-córkom podmiotów zamawiających bez przetargu – to zmiany, wprowadzone w prawie zamówień publicznych. Samorządy się cieszą, opozycja zgrzyta zębami.
Według przyjętej głosami PiS tzw. małej noweli “Prawa zamówień publicznych” wszystkie firmy, wykonujące zadania zlecone przez podmioty publiczne będą musiały przestrzegać prawa pracy; szczególną uwagę zwrócono na formy zatrudnienia. Dotychczasowa polityka “taniego państwa” i wymóg wybierania najkorzystniejszej finansowo oferty wręcz premiowała śmieciowe zatrudnienie, czyli podpisywanie z pracownikami umów cywilno-prawnych w sytuacji, w której występuje stosunek pracy. Proponowane zmiany bardzo nie podobały się opozycji, protestowała przeciwko nim przede wszystkim Platforma Obywatelska.
“Ta ustawa de facto zabija polską małą i średnią przedsiębiorczość. To jest skandaliczne” – mówił oburzony Ryszard Petru. Lider Nowoczesnej jest wielkim przeciwnikiem wprowadzenia zasady “in-house”, według której podmiot zamawiający, np. samorząd, może bez przetargu zlecić wykonywanie danej usługi spółce-córce, o ile 90 proc. jej działalności koncentruje się na powierzanych zadaniach. Oznaczać to będzie na przykład, że gminy będą mogły po prostu zlecić wywóz śmieci własnym spółkom komunalnym, w ogóle nie biorąc pod uwagę prywatnych firm. Jednocześnie można mieć jednak wątpliwości, czy przy zamówieniach “in-house” również będą brane pod uwagę stosunki pracy, panujące w firmie – jak wiadomo, wyzysk i śmieciowe zatrudnienie nie są w Polsce domeną jedynie sektora prywatnego.
“Trybunał Konstytucyjny, Komisja Europejska, setki wystąpień, debat, protestów, opinii prawnych – to kilka lat walki o dostrzeżenie przez ustawodawcę prawa samorządów do realizowania zadań publicznych na warunkach podobnych do tych, jakie obowiązują w Europie Zachodniej” – mówi Ryszard Brejza, prezydent Inowrocławia, bardzo zadowolony z wprowadzenia nowelizacji; wtóruje mu wielu innych samorządowców.
Źródło: Strajk.eu
Mój szef wygrywał przetargi, które ja wyceniałem, startując na “zakupionych” od znajomego referencjach, często też referencje były naciągane. Po wygraniu przetargu najmował np studentów do prac, którzy byli najtańsi, pracowali na gębę lub zlecenie, do tego kiedy doszło do płatności sprytnie ich oszukiwał i wypłacał mniej.
Często bazując na nieznajomości tematu przez inwestora, montują słabej jakości urządzenia, lub część zadania nie jest w ogóle wykonana.
Przetargami zajmowałem się kilka lat, w kilku firmach.
Tak u nas wygląda tematyka przetargowa.