Liczba wyświetleń: 1032
Nadchodzą wakację. Koniec roku szkolnego to czas radości dla uczniów. Warto żeby rodzice wiedzieli czego ich dzieci nauczyły się w minionym roku w publicznych szkołach. Okazuje się, że lekcji religii jest więcej niż informatyki.
Bez znajomości obsługi komputera współczesny człowiek nie będzie mógł funkcjonować w społeczeństwie. Przesada? Wyglądało by na to, choćby patrząc na ilość godzin lekcyjnych przeznaczonych na naukę poszczególnych przedmiotów w szkole.
Otóż okazuje się, że polskie ramowe programy nauczanie w okresie od rozpoczęcia nauki do skończenia liceum ogólnokształcącego przewidują więcej godzin religii niż informatyki. W ciągu dwunastu lat nauki religii jest aż 564 godziny. Informatyki zaledwie 386! Natomiast historii 372, a geografii 392. Co ciekawe, razem wzięta biologia, chemia i fizyka nie są w stanie godzinowo dorównać ilości lekcji religii w publicznych szkołach.
Szczegółową analizę przedstawił na ten temat jeden z autorów na portalu „Wiadomości 24”. Paweł Janus pisze tak: „Na przestrzeni całej edukacji dzieci z religią w wymiarze 2 godzin tygodniowo od początku do końca, otrzymują edukację w wymiarze 564 godzin. Stawia to religię w absolutnym czubie przedmiotów, na które polskie Państwo (rzekomo świeckie) stawia szczególny nacisk. Zostawia daleko z tyłu tym samym takie przedmioty jak Informatyka (386), Historia (372), Geografia (392), nie wspominając o biologii, chemii i fizyce, które łącznie nie są w stanie dorównać wymiarem zajęciom z religii. Musi to szokować! Powtórzę: w Polsce dzieci otrzymują w całym procesie kształcenia edukację z chemii, fizyki i biologii – łącznie na poziomie niższym niż religia. To nie żart. Tak rzeczywiście jest. Oczywiście o tym, że Muzyka i plastyka i wszelkiego rodzaju zajęcia artystyczne mogą liczyć łącznie na tylko na 350 godzin już nawet nie warto wspominać. Jako żart mogę dodać, że Preorientacja zawodowa – czyli zastanawianie się z uczniami jaką pracę powinni wybrać, co do nich pasuje, na jakie studia iść – to wymiar ok. 5% czasu poświęconego religii.”
Pomimo tak ogromnego zaangażowania, wydawało by się świeckiego państwa w nauczanie religii w szkołach, z roku na rok powołań kapłańskich ubywa.
Autorstwo: PF
Źródło: Strajk.eu
To się w ogóle religia nie powinno nazywać, bo jest zwykle po prostu indoktrynacja konkretnej instytucji religijnej. To co jest prezentowane dzieciom nie jest ani logiczne, ani nie prowadzi ich do faktycznie religijnego życia i ma na celu zaszczepienie im pewnego światopoglądu by móc je potem kontrolować. Samo prezentowanie ma też na celu stworzenia tysięcy etatów dla swoich. To nie religia a biznes.
Religia w szkole tylko szkodzi kościołowi. Dzieciak który uczy się o fizyce i nagle trafia na religie to wiadomo że uzna katechezę za jakieś idiotyzmy. Religia powinna być uczona w kościele gdyż tam jest miejsca na sprawy wyższe, duchowe.
„Pomimo tak ogromnego zaangażowania, wydawało by się świeckiego państwa w nauczanie religii w szkołach, z roku na rok powołań kapłańskich ubywa.”
A może właśnie Z TEGO POWODU?
Coraz częściej „I komunia” jest sakramentem „pożegnania z kościołem” – wcześniej to było bierzmowanie, ale wytrwała praca tysięcy katechizujących przesuwa tą granicę w dół.
Ile można przerabiać jedną lekturę, religia jesli juz ma być w szkole to powinna mieć tyle samo godzin ile przerabia się „Krzyżaków” na języku polskim i nie więcej. Od przekazywania wierzeń są rodzice bo to oni najlepiej wiedzą w co wierzą, żaden katecheta tego nie wie.