Liczba wyświetleń: 833
Jak donosi „Rzeczpospolita”, działający przy Ministerstwie Zdrowia zespół roboczy do spraw prewencji samobójstw i depresji podjął uchwałę, w której zdecydował o rozpoczęciu prac nad stworzeniem Krajowej Bazy Danych na rzecz Monitorowania i Profilaktyki Zachowań Samobójczych. Mają się w niej znaleźć informacje o osobach, które próbowały odebrać sobie życie. Chociaż odsetek samobójstw w Polsce jest wysoki, rejestr zamiast korzyści może przynieść więcej szkód – w postaci stygmatyzacji osób potrzebujących pomocy i odwrócenia uwagi od głównego problemu, jakim jest katastrofalny stan polskiej psychiatrii.
Pomysł nie jest nowy: powstanie takiego rejestru postulowała jedna z członkiń zespołu roboczego, prof. Agnieszka Gmitrowicz, już w 2017 r. Ale lepsze dokumentowanie prób samobójczych miało być tylko elementem naprawy polskiej psychiatrii. Kluczowa miała być profilaktyka: „wczesna identyfikacja problemu, działania edukacyjne dla m.in. pracowników socjalnych, nauczycieli, policjantów i rodziców czy odczarowanie wizyt u psychiatry czy psychologa, często postrzeganych jako wstydliwe”.
W całej Europie 15 na 100 tys. mieszkańców umiera w wyniku samobójstwa. Polska plasuje się powyżej europejskiej średniej (już wysokiej na tle całego świata). Konsultant krajowy psychiatrii podaje, że w 2019 r. samobójstwo w Polsce popełniło 5255 osób (aż 4,5 tys. z nich to mężczyźni). Rzeczpospolita podaje, że „zdaniem zasiadających w zespole psychiatrów, psychologów, toksykologów, policjantów i strażaków informacja, że pacjent, zatrzymany lub ofiara przestępstwa już raz targnęli się na własne życie, mogłaby pomóc zapobiec kolejnemu takiemu zdarzeniu”. Jednak tworzenie rejestru wpisuje się w nurt łatwych, pozornie dobrych rozwiązań (nazywanych technosolucjonizmem), odciągając przy tym uwagę od tego, co trudniej naprawić, np. niewystarczającej dostępności opieki psychiatrycznej i psychologicznej, zwłaszcza dla dzieci.
Tworzenie państwowego rejestru prób samobójczych niesie przy tym ogromne ryzyko stygmatyzacji osób, które miałyby się w nim znaleźć. Dostanie się informacji o próbie samobójczej w niepowołane ręce może mieć daleko idące skutki, np. może stać się kluczowym argumentem dla sądu rozstrzygającego o opiece nad dzieckiem. Kilka lat temu Facebook udowodnił też, że informacja o stanie psychicznym ma wartość komercyjną.
Od kilku lat co parę miesięcy słyszymy o kolejnym samobójstwie dziecka, które było wyśmiewane w szkole ze względu na swoją inność. Nie bez wpływu na to jest polityczne szczucie na osoby LGBT+, które przybiera na sile zwłaszcza w czasie kampanii wyborczych. Czy rejestr pomoże osobom w kryzysie? Do jego pomysłodawców należy udowodnienie, że celu nie da się osiągnąć w inny sposób, mniej ryzykowny dla ochrony praw i wolności. Jeśli im się to uda, konieczne będzie jeszcze przygotowanie odpowiednich regulacji, które określą m.in. sposób przechowywania danych i zasady dostępu do nich.
Autorstwo: Anna Obem, Wojciech Klicki
Na podstawie: Rp.pl, Pielegniarki.com.pl, ec.Europa.eu, Onet.pl, WP.pl, TheGuardian.com
Źródło: Panoptykon.org
Co za idiota to wymyślił?! Informacje o psychice człowieka to bardzo poważne, niezmiernie wrażliwe dane osobowe i nie powinny znajdować się w rękach urzędników państwowych i sądów, bo służą szpiegowaniu, stygmatyzacji i represji. Należy pomagać niedoszłym samobójcom realną pomocą, a nie monitoringiem, bo to kolejny pretekst do inwigilacji. Np. będą monitorować co pisze w internecie albo co mówi przez telefon. Oczywiście, przy okazji dowiedzą się o człowieku wszystkiego i wykorzystają przeciwko niemu, albo jak wspomniał autor artykułu, może być to kluczowa informacja dla sądu rodzinnego, komu przyznać prawo do opieki nad dzieckiem (większość niedoszłych samobójców to mężczyźni, którzy już dziś przegrywają 99% rozpraw o opiekę nad dzieckiem). Jeśli z powodu rejestru niedoszły samobójca będzie np. przegrywał rozprawy rodzinne w sądach albo będzie w inny sposób gorzej traktowany, istnieje duże prawdopodobieństwo, że załamie się i przestanie być „niedoszłym” samobójcą. Znając długie łapy Wielkiej Farmacji, może wylobbować prawo o przymusowym podawaniu antydepresantów niedoszłym samobójcom „dla ich dobra”.
Abstrahując od tematu, czy powinno czy nie, coś tu nie gra z tymi liczbami. 15 na 100 tyś. średnia europejska. Piszą że Polska powyżej tej średniej a tu z tych 5255 na 2019 rok ni jak nie wychodzi nawet 14, czyli jesteśmy poniżej średniej. Może chodzi o samych mężczyzn? Jakoś dziwnie i najwyraźniej nielogicznie jest to napisane. Jednak porównując dane do koronaświrusa to dopiero jest pandemia!