Liczba wyświetleń: 2856
W Polsce rośnie zapotrzebowanie na młodych lekarzy specjalistów i pielęgniarki. Nie uratowali nas medycy ze wschodu, w których ministerialni specjaliści widzieli zbawienie. Procedury umożliwiające im pracę w Polsce z ukraińskim dyplomem okazały się zbyt skomplikowane i drogie.
Komisja Europejska policzyła, że na zachodzie Europy w 2020 roku wiek emerytalny osiągnie 60 tysięcy lekarzy. Właśnie tyle będzie ich co roku odchodziło na emeryturę.
Według danych OECD w ciągu ostatnich 2,5 roku z Polski po odebraniu dyplomu wyjechało „za chlebem” 6,5 tysiąca lekarzy i 6 tysięcy pielęgniarek – głównie do Wielkiej Brytanii i Niemiec.
Nad Wisłą dramatycznie brakuje kadr – młodych specjalistów w kraju mogłyby zatrzymać tylko wyższe zarobki, ale na razie na to się nie zanosi. „Sprytny plan” tej i poprzedniej ekipy rządzącej, by łatać dziury lekarzami z Ukrainy nie powiódł się. Procedura nostryfikacji dyplomów okazała się dla Ukraińców w Polsce kompletnie nieopłacalna.
Jak podaje rynekzdrowia.pl, cały proces trwa od 6 miesięcy do 2 lat, a jego koszt – łącznie z kosztami mieszkania, wyżywienia, tłumaczenia dokumentów, wyrabiania koniecznych wiz i pozwoleń – sięga nawet 10 tys. zł.
Wielka Brytania zapowiedziała zaś w sierpniu 2017, że wyłoży 100 milionów funtów na pensje dla młodych specjalistów, którzy przyjadą do pracy na Wyspy.
Statystyki są bezlitosne. W 2015 Polska miała 2,3 lekarza na 1000 pacjentów (normą w najbogatszych krajach świata jest 10 razy tyle, zaś średnia w Unii Europejskiej to nawet 3,4 – jesteśmy więc w całkowitym ogonie).
Ale jest też dobra wiadomość: polscy specjaliści uznawani są za jednych z najskuteczniejszych w Europie: odbywają średnio 7,1 konsultacji na rok (w UE średnia to 6,6, a w Wielkiej Brytanii tylko 5). Niestety na wizytę czeka się miesiącami – średnio od 8 miesięcy do roku.
Według portalu kolejki.nfz.gov.pl, rekordzistą jest Wrocław, gdzie na wizytę do endokrynologa trzeba czekać nawet 7 lat. Szybko natomiast można dostać się do endokrynologa dziecięcego (3 lata oczekiwania).
Autorstwo: WK
Zdjęcie: Alterfines (CC0)
Źródło: Strajk.eu
To trzeba uwolnić ten rynek. Każdy może leczyć, każdy leczy się gdzie chce u kogo chce za ile chce. Może iść do kowala zamiast dentysty, czemu nie? Do tego państwowe szpitale gdzie będzie wszystko za darmo, ale bez biurokracji. Lekarze będą mieli więcej czasu na przyjmowanie pacjentów.
A takie mam pytanie: Czy im więcej lekarzy tym społeczeństwo zdrowsze? Czy odwrotnie?
@Radek,
chętnie bym zkorzystał z konsultacji weterynarza – zwłaszcza takiego mającego doświadczenie z naczelnymi – bo z zasady cenię sobie konsultację z kimś kto popatrzy na znane problemy z innej perspektywy. Mam też świadomość że w utrzymaniu zdrowia cennych zwierząt korzysta się przede wszystkim z rozwiązań dobrze sprawdzonych w praktyce. Inaczej jest w przypadku ludzi (gdzie jest presja na nowe leki i inne „wynalazki”).
Gdybym dzisiaj ot tak poszedł sobie do weterynarza na konsultacje to zapewne uznałby mnie za prowokatora i nie chciałby rozmawiać – bo wiedziałby że to nielegalne. Co innego gdybym miał takiego gościa w rodzinie.
Nawiasem mówiąc trudno znaleźć lekarza, który na pierwszy rzut oka nie wygląna na schorowanego. Inaczej jest w przypadku weterynarzy. To ostatnie to oczywiście tylko moje subiektywne wrażenie.
„Gdybym dzisiaj ot tak poszedł sobie do weterynarza na konsultacje to zapewne uznałby mnie za prowokatora i nie chciałby rozmawiać ” i to jest straszne. Że człowiek mimo, że potrafi, mimo że ma doświadczenie nie może pomóc innemu człowiekowi, lub też nie może udzielić mu porady, bo to jest przestępstwo. W jakim świecie żyjemy?
Wolny ryneczek?W społeczeństwie gdzie 2/3 populacji żyje pniżej minimum socjalnego sprawi to tylko, że stanie się to co w USA: jak nie masz gotówki to umrzesz pod płotem.Musimy odbudować publiczny system ochrony zdrowia: 1. Podnieść znacząco wynagrodzenia pielęgniarek tak aby zachęcić do podejmowania studiów pielęgniarskich i nie emigrowania do UE po ich ukończeniu(kształcimy 700 pielęgniarek rocznie a potrzebujemy 7000)Co do lekarzy powinniśmy poważnie rozważyć nakaz pracy po studiach powiedzmy przez 5-10 lat w kraju.Oczywiście wobec roczników, które rozpoczynają studiowanie a nie w jakimś żenującym stylu traktowania ludzi jak bydło i zaskakiwania ich niespodziewanymi regulacjami rujnującymi im plany życiowe z dnia na dzień.Może powinniśmy zrobić jakiś program kształcenia lekarzy na Kubie albo sprowadzenia ich stamtąd?Oni mają niemal 7 lekarzy na 1000mieszkańców…..
Ryneczek zdrowia w Polsce został przejęty przez BigPharmę, więc łączy wady zachodnich systemów z polskim niedoinwestowaniem.
Dlaczego skuteczne oczyszczenie woreczka żółciowego przez farmaceutkę z Leszna kosztowało 100PLN, a lekarze w tym czasie chcieli 2700PLN za operację?
P.S. Operacja na sercu, to kilkadziesiąt tysi, a dietą bez margaryny, za to z wit. C i K-2(jak się okazało po latach) z kiszonek, ojcu udało się pokonać miażdżycę (wieńcówkę) bezkosztowo w kilka miesięcy.
U teścia agresywny czerniak (bez mutacji BRAF) cofnął się jeszcze przed terapią szpitalną – po eliminacji alkoholu, kawy i po ograniczeniu węglowodanów przyswajalnych do 20-40g/dzień.
I teraz pytanie retoryczne: co wybierze ministerstwo i rady lekarskie dla leczenia pacjentów np. kardiologicznych, czy onkologicznych? Chemię(leki)? Cięcie(operację/zabieg z przerwaniem powłok)? Smażenie(radioterapię) pacjentów onkologicznych? Czy może tanie ziółka i zalecenie zmiany diety?
Wydatki na onkologię i kardiologię, to duża część wydatków Ministerstwa Chorób. Czy ktoś pomyślał, jak te środki INACZEJ wykorzystać, by chociaż ZWIĘKSZYĆ SKUTECZNOŚĆ WYLECZANIA?
Lekarze, lekarki i ministrowie, ministry muszą z czegoś żyć, a dobro pacjenta jest w zasadzie tylko na fasadzie:(
Zamiast przesunąć środki z mało skutecznych i drogich PROCEDUR na skutecznie działający PERSONEL, u3muje się status quo… A skutki? Będą te same, co na zachodzie: cukrzyca, autyzm chłopców, rak…
Proszę jak bogata Europa po raz kolejny zadbała o swoje. Państwo kształci lekarzy za pieniądze podatników, a po odebraniu dyplomu (specjalizacji) lekarz mówi Polakom „a teraz to możecie mnie pocałować w …”. Jeśli finansował swoje studia z własnej kieszeni, to proszę bardzo. W przeciwnym razie, lekarz powinien odpracować swoje studia i specjalizację w Polsce. I to nie na prywatnej posadzie, a państwowej. I to nie mniej niż 10 lat, bo przez pierwsze klika będzie zdobywał dopiero doświadczenie. Jeśli kandydatowi na studia medyczne to nie odpowiada, to niech jedzie od razu kształcić się na zachód.
A Ukry i skonookie nie garna sie do takiej pracy? tylko do prostych prac polowych sie nadaja?
@kopydlok
Chyba te study to tak nie calkiem darmo – chociaz moze sie myle 🙁
Swego czasu taka sama sytuacja byla z gliniarzami – robili tu szkolke tylko po to zeby zostac pałą w UK – bo z racji nalotu naszych nagle bylo potrzebnych sporo gliniarzy pl jezycznych 🙂