Liczba wyświetleń: 1117
British Medical Association (BMA) skrytykowało rządowy plan ograniczenia turystyki zdrowotnej, zgodnie z którym każdy pacjent będzie musiał przedstawić dowód na to, że przynajmniej od 6 miesięcy mieszka w Wielkiej Brytanii, pracuje, a także rachunków bankowych, dowodu tożsamości i rachunków za energię.
Po tym, jak szpital w Cambridge odmówił przyjęcia do szpitala Brytyjki znajdującej się w ósmym miesiącu ciąży tylko dlatego, że ma ona polskie nazwisko po mężu, na Wyspach wybuchł prawdziwy skandal – zanim jeszcze kontrowersyjny program rządu wszedł w życie.
Zgodnie z podjętymi ustaleniami w ramach walki z turystyką zdrowotną osoby, które będą ubiegać się od poniedziałku o przyjęcie do szpitala, będą musiały przedstawić dowód na to, że mają prawo do bezpłatnej opieki NHS, czyli dowodu tożsamości, adresu zamieszkania z ostatnich 6 miesięcy, wyciągów bankowych czy rachunków za energię.
Ministerstwo Zdrowia stworzyło w tym celu kwestionariusz złożony z 32 pytań, które mogą być zadane przez pracowników służby zdrowia pacjentowi, aby uzyskać dowód jego rezydencji. Ci, którzy będą mieć kłopoty z udowodnieniem tego, że mieszkają w Wielkiej Brytanii, nie otrzymają pomocy zdrowotnej.
Ponadto pacjenci mieliby być obciążani rachunkiem za leczenie jeszcze przed jego podjęciem, co rzekomo pomogłoby zapobiec stratom finansowym w wysokości 2 miliardów funtów każdego roku.
Pomysł ostro skrytykowało ubiegłej nocy British Medical Association (BMA) twierdząc, że plan ten nie jest klarowny, może wprowadzić jeszcze większy zamęt i narazić NHS na jeszcze większe wydatki. W sprawie zabrał także głos Royal College of GPs, który zaznaczył, że w efekcie tych zmian dojdzie do przeciążenia lekarzy rodzinnych, którzy i tak już narzekają na nadmierną liczbę pacjentów.
Źródło: PolishExpress.co.uk