Prof. Bralczyk o absurdach „inkluzywności”

Opublikowano: 24.09.2023 | Kategorie: Kultura i sport, Społeczeństwo, Wiadomości z kraju

Liczba wyświetleń: 2207

Językoznawca prof. Jerzy Bralczyk ujawnił, co sądzi na temat tzw. języka inkluzywnego. Przyznał też, że „czasami ma ochotę się po prostu wycofać”.

W rozmowie z Wprost.pl prof. Bralczyk mówił m.in. o promowanym przez postępowców „języku inkluzywnym”, czyli inaczej włączającym. „Język inkluzywny produkuje konflikty z jednego podstawowego powodu: ponieważ właściwie nikt nie określił, kto kogo do tego języka włącza? Kto ma prawo decydować, co jest włączające, a co nie jest?” – ocenił. „Gdybym był na przykład kobietą z niepełnosprawnością o odmiennych od heteroseksualnych preferencjach i do tego kolorową, to wcale nie chciałbym być włączany przez kogoś do czegoś. Ponieważ ja byłbym w grupie społecznej, do której nikt nie ma prawa mnie włączać, ani nikt nie ma prawa mnie z niej wyłączać” – podał przykład.

Prof. Bralczyk wskazał, że podobnie jest z „włączaniem kobiet do dyskursu publicznego”. „Przecież kobiety są w dyskursie społecznym poprzez fakt swojego istnienia w społeczeństwie. Nikt ich z niego nie wyłącza. Podobnie jak tautologią w Polsce jest mówienie, że kobiety mają takie samo prawa jak mężczyźni. To powoduje, że przestajemy to prawo głosu kobiet uważać za coś oczywistego i dostrzegamy, że to jakiś przywilej” – wyjaśniał.

Profesor odwołał się też do konkretnych przykładów językowych, które jak na dłoni ukazują absurd całej sprawy. Podał także jeden prosty sposób na rozwiązanie mnożących się problemów.

„Jeżeli mówimy »członek« to ma on rodzaj męski i żeński – »członkini«. Ale na »członka« nigdy nie powiemy „członkini”, a na „członkinię” kiedyś – być może – powiedzielibyśmy »członek«, ale dziś już się boimy” – powiedział. „Mówić jednocześnie: »członkinie i członkowie« to trochę rozwlekle, więc szuka się trzeciej formy, więc może te »członcza«? Czegoś takiego, co byłoby jednocześnie lapidarne i zadowalałoby obie strony” – dodał.

„Ale jest jeszcze inne – sprytniejsze – wyjście z sytuacji. Można sprawić, że obie strony będą równie niezadowolone. I to dopiero będzie sprawiedliwe” – skwitował. Prof. Bralczyk przyznał też, że nie jest zachwycony zmianami, jakie zachodzą w „naszym języku”. Stwierdził, że „czasami ma ochotę się po prostu wycofać”.

Autorstwo: MMC
Na podstawie: Wprost.pl
Źródło: Nczas.com


TAGI: ,

Poznaj plan rządu!

OD ADMINISTRATORA PORTALU

Hej! Cieszę się, że odwiedziłeś naszą stronę! Naprawdę! Jeśli zależy Ci na dalszym rozpowszechnianiu niezależnych informacji, ujawnianiu tego co przemilczane, niewygodne lub ukrywane, możesz dołożyć swoją cegiełkę i wesprzeć "Wolne Media" finansowo. Darowizna jest też pewną formą „pozytywnej energii” – podziękowaniem za wiedzę, którą tutaj zdobywasz. Media obywatelskie, jak nasz portal, nie mają dochodów z prenumerat ani nie są sponsorowane przez bogate korporacje by realizowały ich ukryte cele. Musimy radzić sobie sami. Jak możesz pomóc? Dowiesz się TUTAJ. Z góry dziękuję za wsparcie i nieobojętność!

Poglądy wyrażane przez autorów i komentujących użytkowników są ich prywatnymi poglądami i nie muszą odzwierciedlać poglądów administracji "Wolnych Mediów". Jeżeli materiał narusza Twoje prawa autorskie, przeczytaj informacje dostępne tutaj, a następnie (jeśli wciąż tak uważasz) skontaktuj się z nami! Jeśli artykuł lub komentarz łamie prawo lub regulamin, powiadom nas o tym formularzem kontaktowym.

1 wypowiedź

  1. Dobroca 24.09.2023 20:07

    Panie profesorze! My też nie jesteśmy zachwyceni zmianami, jakie zachodzą w naszym języku. Szczególnie po pańskim wykładzie, podczas którego wplótł Pan „w Ukrainie”. Można odnieść wrażenie, że cały wykład został zorganizowany po to, by niby przypadkowo pojawiło się w nim tłumaczenie wyższości „w Ukrainie” od „na Ukrainie”. To, że PWN się sprzedał, jego sprawa, to prywatna firma. Ale Pan?! To już pański serdeczny przyjaciel prof. Miodek był mądrzejszy, wypowiadając się mniej więcej w tym tonie: „język jak rzeka, zbiera wszystkie śmieci, ale płynie we właściwym kierunku.” Jakie śmieci miał na myśli prof. Miodek? Nie wiem, czy musimy aż jego samego o to dopytywać. Uczniowie mają obowiązek dedukowania, co ten czy inny autor miał na myśli, więc my też możemy się domyślać.

Dodaj komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz.
Jeśli już się logowałeś - odśwież stronę.