Liczba wyświetleń: 712
Prezydent Serbii Aleksander Vučić oświadczył, że metody kijowskiego Majdanu w 2014 roku w Serbii nie przejdą i oskarżył przeciwników politycznych o rozpowszechnianie dezinformacji o rzekomym użyciu na proteście 15 marca przez władze „broni dźwiękowej”.
„Kiedy wszystko kończy się bez powodzenia, trzeba kłamać, oni wymyślili historię z bronią dźwiękową. Znaleźli ją, pokazali ją w rękach żołnierzy. Tylko że to nie jest broń dźwiękowa, ale zwykła antydronowa, ponieważ armia Serbii i ochrona prezydenta w ogóle nie mają takiej broni na wyposażeniu” – powiedział Vučić.
Z kolei ambasador Rosji w Serbii Aleksander Bocan-Kharczenko stwierdził, że zachodnie kręgi i europejskie organizacje pozarządowe cynicznie wykorzystały niezadowolenie mieszkańców Serbii w związku z tragedią w Nowym Sadzie i zaczęły „podburzać” mieszkańców kraju, co doprowadziło do wzrostu skali protestów. Także jego zdaniem, serbskie władze zapobiegły wojnie domowej.
Wcześniej służba prasowa MSW Serbii poinformowała, że w proteście studentów i zwolenników opozycji 15 marca w Belgradzie wzięło udział 107 tysięcy osób. Prezydent Serbii Aleksandar Vučić oświadczył, że w trakcie protestów obrażenia odniosło 56 osób, a za naruszenie porządku publicznego zatrzymano 22 osoby.
Źródło: pl.News-Front.su
Komentarz admina „Wolnych Mediów”
Jeśli to była zakazana broń dźwiękowa LRAD, to oczywiste jest, że rząd nie przyzna się, że jej użył. Jeśli to faktycznie była broń przeciwdronowa, to jak sama nazwa wskazuje, nie powinna być używana przeciwko ludziom, tak jak broń przeciwczołgowa czy przeciwlotnicza. Pacyfikacja protestu sympatii prezydentowi nie przysporzyła, a czy rząd zapobiegł wojnie domowej — przekonamy się już wkrótce. Przy okazji warto przypomnieć, że polska policja od 2010 roku również posiada broń dźwiękową. Kiedy w 2011 roku wybuchła afera, po zaprezentowaniu jej publicznie w Gdańsku, policjanci tłumaczyli się, że urządzenia LRAD służą im do „przekazywania komunikatów”.