Liczba wyświetleń: 629
Prezydent Chin Hu Jintao wezwał chińską marynarkę wojenną do zachowania gotowości bojowej i przyśpieszenia modernizacji. Pentagon zareagował wezwaniem Pekinu do zwiększenia „przejrzystości” programów militarnych Chin.
Prezydent zaapelował do marynarki, by „prowadziła intensywne przygotowania do akcji bojowej”, aby „chronić bezpieczeństwo narodowe i światowy pokój”.
Morskie ambicje terytorialne Chin budzą niepokój ich sąsiadów i USA – pisze AFP.
Hu Jintao wystąpił z apelem do marynarki w obecności swego prawdopodobnego następcy, wiceprezydenta Xi Jinpinga i w gronie przedstawicieli wpływowej centralnej komisji wojskowej, która sprawuje zwierzchnictwo nad armią ChRL. Prezydent jest jej przewodniczącym, a Jinping – jej numerem dwa.
We wtorek wieczorem jeden z rzeczników Pentagonu George Little skomentował na konferencji prasowej apel prezydenta Chin, mówiąc, że kraj ten „ma prawo” do wzmocnienia swej gotowości bojowej. Jednak podkreślił, że USA wielokrotnie wzywały Pekin, aby w kwestiach militarnych działał w sposób „przejrzysty”.
W stosunkach dwóch największych potęg Pacyfiku przejrzystość jest konieczna i stanowi „część przyjaznych relacji, które staramy się zbudować z armią Chin” – powiedział Little.
AFP zwraca uwagę, że podwyższenie gotowości bojowej i modernizacja chińskiej armii ma nastąpić po serii wizyt najwyższej rangi amerykańskich polityków w Azji, poczynając od prezydenta Baracka Obamy, po którym pojechał tam minister obrony USA Leon Panetta i sekretarz stanu Hillary Clinton.
Każdy polityk podkreślał podczas swych wizyt fundamentalne znaczenie strefy Azja-Pacyfik dla amerykańskiej strategii.
Według innego źródła z Pentagonu, cytowanego przez AFP, Chiny „w sposób oczywisty rozwijają swoje możliwości bojowe na wodzie i w powietrzu, mając na względzie amerykańską marynarkę wojenną”.
Siły zbrojne ChRL to największa armia świata, lecz wciąż przede wszystkim są to siły naziemne. Rola chińskiej marynarki rośnie jednak, w miarę jak Pekin coraz bardziej chce bronić swych ambicji terytorialnych na morzach – wyjaśnia francuska agencja.
Pod koniec listopada marynarka Chin przeprowadziła ćwiczenia na „zachodnim Pacyfiku” i zaprezentowała swój pierwszy lotniskowiec. Manewry takie Chiny organizują regularnie, ale AFP przypomina, że tym razem zbiegło się to w czasie rosnącymi napięciami w regionie.
Na Morzu Południowochińskim ścierają się roszczenia terytorialne Chin i innych krajów regionu: Wietnam, Filipiny, Tajwan, Malezja i Brunei domagają się praw do – co najmniej – części morza, a napięcia między rywalami okazjonalnie przeradzają się w morskie starcia.
Morze Południowochińskie jest ważnym szlakiem handlowym, przez który przepływają rocznie warte 5 bilionów dolarów towary. Morze jest też bogate w złoża ropy, minerałów i obfite łowiska ryb. Pekin coraz bardziej asertywnie domaga się kontroli nad spornymi wodami.
Wolę umocnienia obecności USA w regionie zamanifestował w listopadzie prezydent Obama, gdy podpisał z australijską premier Julią Gillard porozumienie w sprawie zwiększenia obecności wojskowej USA w Australii.
Opracowanie: Marek Nowicki
Na podstawie: PAP
Źródło: Niezależna.pl
Może dwa niby to antagonizmy mocarstwowe wspólnie zastraszają świat?
Kolejna bajka wskazujaca zlego i uzasadniajaca koniecznosc amerykanskiej hegemonii… Kazda amerykanska inicjatywa z samego zalozenia okreslana jest jako dobra, a jakakolwiek nieamerykanska i nie akceptowana przez Waszyngton z urzedu przedstawiana jest jako zla. Az dziw, jak glupi sa ludzie wierzacy w te brednie…
@adambiernacki
Ja tak właśnie sądzę, myślę że świat polityki i mediów jest zaangażowany w rozsiewanie niepokojów związanych z ryzykiem wybuchu globalnego konfliktu. Straszą i straszą od dość dawna, a sprawdza się niewiele z owych czarnych rokowań. Ja tam myślę, że to jest manipulacja, celowe utrzymywanie społeczeństw w stanie ciągłej obawy przed zagrożeniem z zewnątrz… po to by odwrócić uwagę od tego co się dzieje wewnątrz i jak najdłużej utrzymać porządek na własnym podwórku.
Ja uważam, że może i wspólnie, ale nie „w porozumieniu”.
Może ani wspólnie, ani w porozumieniu 😀 Po prostu każda frakcja stosuje identyczną taktykę, bo każdej z nich przynosi ona korzyści… a przesunięcie dominacji między frakcjami oczywiście może być jedną z głównych pretekstów dlaczego tak się dzieje 😉
Tak czy siak, uważam że realne ryzyko wybuchu globalnego konfliktu jest znikome. Sądzę, że każdy z graczy na globalnej arenie politycznej jest świadomy zarówno swojej sytuacji jak i sytuacji konkurencji… stąd wniosek, że wszelkie groźby i pokazywanie pazurów jest jedynie spektaklem skierowanym do społeczeństw, celem kontrolowania ich w miarę możliwości podczas nadchodzącej geopolitycznej transformacji.
Po prostu „zimna wojna” służy każdej grupie graczy. Otwarta konfrontacja jest na tym etapie mało konstruktywna.
Oby ta bańka presji wszystkich na wszystkich nie doprowadziła do tragicznych konsekwencji… ale co zrobić będziemy tylko mogli to obserwować i czekać na rozwój wydarzeń.
Oby wizje Jackowskiego się nie sprawdziły bo coraz więcej informacji świadczy o tym że będzie wojna… Zacznie się od prowokacji…
Trzeba wziasc pod uwage takze scenariusz ze Amerykanie *(ktorzy sa sterowani przez zydkow i NWO elity) oraz Chiny *(ktore doskonale zezwierzecili i upodlili ludzi robiac z nich „chetnych” niewolnikow) moga rozpoczac globalny konflikt a cala ich ELITKA posiedzi sobie w Australi w spokoju czekajc na zakonczenie wojenki…. Plan NWO spelniony a w Australi od dawna maja juz przygotowane miejsce, bazy oraz plany. Tak wiec wcale bym sie nie zdziwil…Pz
Zimna wojna to dobre porównanie. Obecna sytuacja jest o wiele, wiele łagodniejsza niż w okresie powojennym, ale fajnie widać na przykładzie zimnej wojny jak bardzo można ją napiąć i wcale nie doprowadzić do konfliktu… no prawie wcale (Korea).
Co do Jackowskiego, przepowiedniami w ogóle się nie sugeruję, to dla mnie żadne informacje. Tym bardziej, że gość jest mocno związany z środowiskiem politycznym. Nie chciałbym tu nikogo urazić, ale aż mnie pali żeby to powiedzieć… Jackowski przywodzi mi na myśl błazna na dworze królewskim, przymila się do polityków, dostarcza im rozrywki, a od czasu do czasu w jakichś mediach przedstawia karykaturę sceny politycznej w postaci swoich „jasnowidzeń”… nie pozbawionych wpływu własnych poglądów politycznych zresztą 😀 Noł, Feńks.