Odchodzi z Boeinga w niesławie z 38 mln USD odprawy

Opublikowano: 24.12.2019 | Kategorie: Gospodarka, Wiadomości ze świata

Liczba wyświetleń: 1694

Dennis Muilenburg, prezes Boeinga, za czasów którego doszło do dwóch katastrof samolotów produkowanych przez koncern, a potem wyszła na jaw cała seria nieprawidłowości w procesie ich projektowania i certyfikowania, stracił właśnie stanowisko. W biedzie jednak żył nie będzie.

Prezes, który przeszedł w Boeingu karierę od stażysty do najwyższego stanowiska, na „do widzenia” dostanie odprawę w łącznej wysokości ok. 38 mln dolarów. Składa się na nią m.in. sześciomilionowa nagroda za wyniki. Wyrzuconemu prezesowi będzie również przysługiwało roczne świadczenie emerytalne w wysokości dokładnie 807 018 dolarów. Co prawda w kontrakcie zapisano, że członek zarządu, który nie doczekał emerytury na stanowisku, a został wyrzucony, ma prawo do tej sumy dopiero od 55 roku życia, ale dla Muilenburga nic to nie zmienia. Mężczyzna w 2019 r. świętował właśnie 55. urodziny.

Dwie katastrofy Boeingów 737 MAX, najpierw należącego do indonezyjskich linii Lion Air, a potem latającego dla narodowego przewoźnika Etiopii, kosztowały łącznie życie 346 osób. Ich przyczyną okazała się usterka systemu MCAS, zamontowanego przez producenta w celu automatycznego zapobiegania tzw. przeciągnięciu samolotu (sytuacji, gdy traci on siłę nośną na skutek zbyt mocnego zadarcia dzioba). Po tych wydarzeniach samoloty Boeing 737 MAX zostały uziemione, a jedne skandaliczne doniesienia na ich temat goniły następne. Wyszło na jaw, że Boeing zapewniał kupujących nowy model samolotu, iż latanie na nim w zasadzie nie różni się od sterowania modelem poprzedniej generacji, co nie było zgodne z prawdą. Następnie okazało się, że amerykańska agencja lotnicza FAA, odpowiedzialna za dopuszczanie samolotów do użytku zgodziła się, by Boeing sam wystawił swoim maszynom niezbędne certyfikaty.

W końcu października 2019 r. międzynarodowa opinia publiczna dowiedziała się natomiast, że koncern już na etapie ubiegania się o certyfikację maszyny doskonale wiedział o potencjalnie tragicznym błędzie w działaniu MCAS. Występował on jeszcze w 2016 r. na etapie testowania samolotów na symulatorach. Boeinga kierowanego przez Muilenburga to jednak nie powstrzymało.

W ubiegłym tygodniu Boeing oficjalnie ogłosił, że przerywa produkcję kolejnych egzemplarzy modelu 737 MAX, które do tej pory nadal powstawały i czekały na ziemi na powtórną zgodę na latanie. Wiadomo już jednak, że ta prędko nie nadejdzie. Pod wrażeniem wszystkich strat, i materialnych, i prestiżowych poniesionych przez Boeing doszło do wymiany dyrektora wykonawczego koncernu. Muilenburga zastąpił David Calhoun.

Nie można jednak powiedzieć, by były już dyrektor wykonawczy Boeinga do żadnej odpowiedzialności się nie poczuwał. 5 listopada, krótko po serii skandalicznych doniesień na temat tuszowania informacji o błędach w działaniu MCAS, Muilenburg zrezygnował z rocznej premii w wysokości 13 mln dolarów. Bronił go wtedy m.in. aktualny następca na stanowisku Calhoun. Twierdził, że jako prezes Muilenburg robił wszystko, jak należy.

Autorstwo: Małgorzata Kulbaczewska-Figat
Źródło: Strajk.eu


TAGI:

Poznaj plan rządu!

OD ADMINISTRATORA PORTALU

Hej! Cieszę się, że odwiedziłeś naszą stronę! Naprawdę! Jeśli zależy Ci na dalszym rozpowszechnianiu niezależnych informacji, ujawnianiu tego co przemilczane, niewygodne lub ukrywane, możesz dołożyć swoją cegiełkę i wesprzeć "Wolne Media" finansowo. Darowizna jest też pewną formą „pozytywnej energii” – podziękowaniem za wiedzę, którą tutaj zdobywasz. Media obywatelskie, jak nasz portal, nie mają dochodów z prenumerat ani nie są sponsorowane przez bogate korporacje by realizowały ich ukryte cele. Musimy radzić sobie sami. Jak możesz pomóc? Dowiesz się TUTAJ. Z góry dziękuję za wsparcie i nieobojętność!

Poglądy wyrażane przez autorów i komentujących użytkowników są ich prywatnymi poglądami i nie muszą odzwierciedlać poglądów administracji "Wolnych Mediów". Jeżeli materiał narusza Twoje prawa autorskie, przeczytaj informacje dostępne tutaj, a następnie (jeśli wciąż tak uważasz) skontaktuj się z nami! Jeśli artykuł lub komentarz łamie prawo lub regulamin, powiadom nas o tym formularzem kontaktowym.

1 wypowiedź

  1. Radek 24.12.2019 14:39

    Kto wie, na ile prezes był poinformowany o możliwej wadzie dopóki nie było katastrofy. Prezes w takim koncernie opiera się na opiniach inżynierów w firmie podczas podejmowania decyzji i nie ma często jak sprawdzić czy ta opinia jest w pełni wiarygodna. Do tego niestety ale technika jest zawodna, dlatego sprawdzone modele samolotów są produkowane latami, aby nie musieć testować wszystkiego od nowa.

Dodaj komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz.
Jeśli już się logowałeś - odśwież stronę.