Liczba wyświetleń: 1438
Naukowcy z Massachusetts Institute of Technology w USA odkryli, że dym z pożarów w Australii powoduje reakcje chemiczne w stratosferze, które przyczyniły się do zniszczenia ozonu, który chroni Ziemię przed nadchodzącym promieniowaniem ultrafioletowym. Zostało to zgłoszone w komunikacie prasowym opublikowanym na stronie agencji NOAA.
W marcu 2020 r., wkrótce po ustąpieniu pożarów w Australii, zespół specjalistów zaobserwował gwałtowny spadek stratosferycznego dwutlenku azotu, pierwszy krok w kaskadzie chemicznej, o której wiadomo, że zuboża warstwę ozonową. Redukcja dwutlenku azotu jest bezpośrednio związana z ilością dymu emitowanego z pożarów.
Naukowcy zauważają, że stopniowe wycofywanie gazów niszczących warstwę ozonową w ramach ogólnoświatowego porozumienia w sprawie ich produkcji doprowadziło do odzyskania około jednego procenta ozonu w ciągu ostatnich 10 lat, ale pożary skutecznie odwróciły tę poprawę. Istnieją powody, by sądzić, że wraz ze wzrostem globalnej temperatury Ziemi w wyniku zmiany klimatu, pożary będą częstsze i intensywniejsze, co stanowi zagrożenie dla warstwy ozonowej.
Na podstawie: Research.noaa.gov
Źródło: ZmianyNaZiemi.pl
Ocho, juz się szykują na lockdowny klimatyczne, covid coś im nie pyknął, wojna putińska z chazarią tez raczej ustawiona, no to myk przymkniemy ich z okazji braku okazji. Szczerze? Aż dziw bierze że tyle ludzi daje się robic w konia takim przygłupom ;):D Obudźta się ludzie…
Tylko ozon zamiast na calej planecie jest tylko na biegunach tam gdzie jest mniej ludzi .
Bla bla bla, ale brednie. Idealnie wieści dla fanów telewizji i mediów społecznościowych.