Liczba wyświetleń: 1390
Urządzenie nazwane „Lucic Dreamer” działa na podstawie częstotliwości ruchów gałki ocznej (REM). W ten sposób jest w stanie rozpoznać śnienie. Emituje słabe sygnały elektryczne w celu poinformowania o tym, że się śni i w ten sposób pozwala kontrolować sen.
Na podstawie badań szacuje się, że około 20 procent populacji doświadcza świadomego śnienia przynajmniej raz w miesiącu. Lucid Dreamer wywołuje stan, w którym osoba zdaje sobie sprawę, że śni. Chociaż świadome śnienie zwykle jest wywoływane zupełnie przypadkowo, ostatnie badania wykazały, że mózg przechodzi wtedy w szczególny rodzaj aktywności gamma.
Skuteczność przezczaszkowej stymulacji prądem przemiennym (TAC) w celu zwiększenia prawdopodobieństwa świadomego śnienia została szczegółowo udokumentowana. TAC elektrycznie stymuluje mózg i zwiększa efektywność gamma podczas snu REM, w wyniku czego prawdopodobieństwo wystąpienia świadomości zwiększa się do 77%.
Lucid Dreamer to urządzenie holenderskiej firmy Neuromodulation Technologies B.V. Póki co zespół przetestował je na pięciu osobach. Trzy z nich miało świadomy sen już pierwszej nocy, jeden uczestnik badania w drugą noc, a ostatni w ciągu trzeciej. Firma szuka obecnie wsparcia w ramach crowdfundingu na Kickstarterze, twórcy pragną tworzyć nowe sposoby na wywoływanie świadomych snów. Póki co Lucid Dreamer ma być najskuteczniejszy.
Autorstwo: Scarlet
Na podstawie: WonderfulEngineering.com
Źródło: InneMedium.pl
super 😀 chociaż samemu LD też da się wyćwiczyć
Muszę to mieć ! jestem zbyt leniwy żeby samemu to ćwiczyć 😛
Co daje świadome śnienie, czego nie daje twardy sen(delta)?
Można poznać własną psychikę i możliwości własnego umysłu.
A jeśli uda ci się to rozwinąć do OBE, poznać nowy wymiar rzeczywistości.
A na co mi potwierdzenie naukowe?
Sam sprawdziłem. Istnieje.
Oczywiście, że można się tego nauczyć. Skoro taki Adaś Biernacki (Miałczyński) mógł nauczyć się telepatii i innych bardziej zaawansowanych umiejętności to zaprawdę każdy może. Z tym, że nie jestem pewien czy po trzydziestce albo dalej np kiedy to człowiek żyjący w tej surrealistycznej krainie jest już dostatecznie spantaczony, że trudność mu sprawia głębsza koncentracja czy medytacja. Szybciej i lepiej w wieku lat 16-19 z tym, że pewne „zdolności” utrudniają czy wręcz uniemożliwiają tok „normalnego rozwoju” 🙂 młodego człowieka przeznaczonego do zeżarcia i wyplucia przez system wyzysku. Ja wybrałem system wyzysku ale i tak jestem pie… Więc nie wiem co poradzić młodym ludziom… A! Wiem!! Wyrzućcie smartfony! :-))
nauczyłeś się telepatii?… .. .
To naturalna kolej rzeczy po nauczeniu się ciszy myślowej.
Chcecie się tego uczyć? No to miłych zaburzeń hormonalnych, uszkodzeń hipokampu i problemów psychologicznych…
Chcę mieć takie urządzenie. Nie ma lepszej rozrywki od świadomego snu!
Muszę przyznać, że po kilkuletnim graniu w gry komputerowe (a gram już od mniej więcej 29 lat) rozwinąłem zdolność świadomości bycia we śnie i jego kontrolowania.
Od wielu już lat na 99,99% snów wiem że to sen i mogę go przerwać w każdym momencie jeśli uznam, że nie jest on ciekawy by go kontynuować. W innych przypadkach mam wpływ na to co się w nim dzieję (np. mogę latać, przenikać przez obiekty, używać telekinezy, itp.). Co do latania ciężko mi było latać nad wodą albo liniami trakcji elektrycznej (ciekawe dlaczego). Co ciekawe wiele razy latałem nad wioską w której się wychowałem jako dziecko i widziałem domy z perspektywy której nigdy nie mogłem zobaczyć, gdyż nie było w tej okolicy drzew na które by można wejść i uzyskać taki widok.
Przez te kilkanaście lat tylko może z 5 razy nie wiedziałem, że to sen. W jednym z takich przypadków śniło mi się że się nie mogę obudzić a po obudzeniu okazało się, że dalej jestem we śnie (coś jak w Incepcji). Innym razem sen był tak realny, że słysząc jak ktoś mówi mi coś do ucha myślałem, że to na prawdę i się obudziłem. No ale to raczej teraz sporadyczne przypadki. Czytałem też, że robili badania właśnie nad graczami i wyszło im, że gracze właśnie łatwiej uczą się, że sen to nie jest rzeczywistość i najczęściej mają świadomość tego, że są we śnie. Więc jak widać nie każdy musi uciekać się do takich wynalazków, bo i bez tego można się tego nauczyć.
Ktoś pisał coś o telepatii. Kilka snów miałem takich które można by określić jako telepatyczne, bo przedstawiły mi zdarzenia związane z moją rodziną oddaloną o ok. 1000 km. Dopiero później się dowiedziałem, że w tym samym dniu w którym miałem ten sen wydarzyło się to samo co mi się śniło (no może nie w 100%, bo pewnie sceneria nie była taka sama, ale osoby i rzeczy ich dotyczące się zgadzały).
Proszę, tyle negatywnych skutków klinicznych, a zjawiska nawet nie potwierdzono naukowo.
Ale skutek psychologiczny jest pewny. Człowiek, który umie rozróżnić własne myślenie od wszczepionego dialogu wewnętrznego i myśli przychodzących z zewnątrz jest inny od przeciętnego człowieka zatopinego w myślowym chaosie.
Jest taki człowiek również bardzo niebespieczny dla istot niematrialnych zajmujących się toczeniem tego dialogu. Najgorsze dla nich jest bowiem wykrycie, to pierwszy krok do ich wyrzucenia z jaźni.
Mogą wtedy próbować doprowadzić człowieka do obłędu lub szaleństwa.
Jak przeczytałem tego newsa, to od razu przyszło mi do głowy, że stosowanie tego urządzenia przez zwykłych ludków idealnie pasuje do hasła „G…no chłopu, nie zegarek”. Uściślając – moim zdaniem, to urządzenie to jeszcze nawet nie zegarek, tylko klepsydra, a zagrożenia kryją się nie tylko w aspekcie fizycznym jego działania ale również we wszystkich procesach związanych ze snami, świadomymi snami, wędrówkami innowymiarowymi, OOBE, a nawet przestrzenią możliwości.
To nawet nie brzytwa, tylko granat w małpich łapach….