Potęga mitów. Ziemia Obiecana

Opublikowano: 15.02.2016 | Kategorie: Publicystyka, Wierzenia

Liczba wyświetleń: 1323

Ten mit ma swój początek w Księdze Rodzaju. W dużym skrócie wygląda to tak: Pan nakazuje Abramowi wyruszyć do „kraju, który mu ukaże”. Jak się niebawem okazało, krajem, który Bóg w swojej dobroci przeznaczył na „ziemię obiecaną” dla przyszłego potomstwa Abrama, był właśnie Kanaan. To, że był on zamieszkany i zasiedlony przez inne plemiona nikomu nie przeszkadzało; ani Bogu, ani tym bardziej Izraelitom.

Abram udał się w drogę, jak mu Pan rozkazał, a z nim poszła jego żona Saraj i jego bratanek Lot. Kiedy przybyli do Kanaanu, w miejscowości Sychem ukazał się Abramowi Pan i rzekł: „Twojemu potomstwu oddaję właśnie tę ziemię”. Abram zbudował tam ołtarz dla Pana” (Rdz 12,1-7). Abram wędrował z miejsca na miejsce rozbijając i zwijając namioty, a gdzie się zatrzymał, tam budował ołtarz dla Pana.

Jednak w Kanaanie zapanował ciężki głód i Abram powędrował znów do Egiptu, aby tam pewien czas pozostać. Nie dbając o to, że Pan przeznaczył Kanaan na miejsce jego pobytu. W Egipcie, dzięki fortelowi i podwójnej moralności Abram dochodzi do pokaźnego majątku: „A był Abram już bardzo zasobny w trzody, srebro i złoto”. Wraca więc z powrotem do Kanaanu, gdzie rozdziela się z Lotem, w obawie, iż ten kraj nie będzie w stanie utrzymać ich obu (tak liczne mieli stada). Osiedla się w Kanaanie i tradycyjnie buduje tam ołtarz dla Pana. „I wtedy to Pan rzekł do Abrama: „Wiedz o tym dobrze, iż twoi potomkowie nie będą przebywać jako przybysze w kraju, który nie będzie ich krajem, i przez czterysta lat będą tam ciemiężeni jako niewolnicy; aż wreszcie ześlę zasłużoną karę na ten naród, którego będą niewolnikami, po czym oni wyjdą z wielkim dobytkiem”. (…) Wtedy to właśnie Pan zawarł przymierze z Abramem, mówiąc: „Potomstwu twemu daję ten kraj od Rzeki Egipskiej aż do rzeki wielkiej, rzeki Eufrat, wraz z Kenitami, Kenizytami, Kadmonitami, Chetytami, Peryzzytami, Refaitami, Amorytami, Kananejczykami, Girgaszytami i Jebusytami” (Rdz 15,13-21).

Kiedy Abram miał 99 lat ukazał mu się Pan i rzekł do niego: „Jam jest Bóg Wszechmogący. Służ Mi i bądź nieskazitelny, chcę bowiem zawrzeć moje przymierze pomiędzy Mną, a tobą i dać ci niezmiernie liczne potomstwo” (…) „Nie będziesz więc odtąd nazywał się Abram, lecz imię twoje będzie Abraham. (…) I oddaję tobie i twoim przyszłym potomkom kraj, w którym przebywasz, cały kraj Kanaan, jako własność na wieki, i będę ich Bogiem” (Rdz 17,1-7).

Mała dygresja: otóż historię ukazania się Pana Abrahamowi pod dębami Mamre w postaci trzech osób, tak skomentowano w przypisach, znajdujących się na dole każdej strony Biblii: „Urywek malowniczo, w rysach ludzkich, uwydatniający zażyłość patriarchy Abrahama z Bogiem. Tajemniczy goście to Bóg i dwaj aniołowie (19,1). Osnową całego opowiadania (do 19,2 włącznie) mogła być jakaś opowieść gminna, mieszkańców okolic nad Morzem Martwym, odpowiednio dostosowana do pojęć o Bogu jedynym i o patriarsze Abrahamie”. To tylko tak na marginesie, wróćmy do meritum.

Jego syn Jakub ma 12 synów, między innymi Józefa, który zostaje wysokim urzędnikiem na dworze faraona. Gdy w Kanaanie znów zapanuje głód, Izraelici przenoszą się do Egiptu do Józefa, któremu powodzi się bardzo dobrze. Gdy Józef umiera, ród Izraelitów popada w wieloletnią niewolę u faraona, z której dopiero Mojżesz ich wyswobodzi, wyprowadzając znów do Kanaanu, który jest teraz krainą mlekiem i miodem płynącą.

Lud Izraela musi tylko pokonać zbrojny opór Kananejczyków, by zająć ziemie obiecane Abramowi i jego potomstwu przez Pana. Ta historia ciągnie się przez parę biblijnych ksiąg i np. w „Księdze Liczb” jest taki fragment dotyczący bożego nakazu co do podziału Kanaanu. Tak mówił Pan do Mojżesza: „Gdy przejdziecie przez Jordan do ziemi Kanaan, macie wypędzić wszystkich mieszkańców kraju przed sobą. Zniszczycie wszystkie wyobrażenia bogów, podobnie wszystkie posagi ulane z metalu, a wszystkie wyżyny spustoszycie. Weźmiecie następnie kraj w posiadanie i będziecie w nim mieszkali, albowiem Ja dałem wam tę ziemię w posiadanie. (…) Jeśli jednak mieszkańców tego kraju nie wypędzicie przed sobą, będą ci, którzy pozostaną, jakby cierniami dla waszych oczu i kolcami dla waszych boków; oni to będą was uciskać w kraju, gdzie zamieszkacie. Wtedy uczynię wam to, co im zamierzałem uczynić” (Lb 33,51-56).

Jeszcze warto zapoznać się z radami, jakie Mojżesz udzielał swym współplemieńcom, które zostały przedstawione w „Księdze Powtórzonego Prawa”. Oto niektóre fragmenty: „Gdy Pan, Bóg twój, wprowadzi cię do ziemi, do której idziesz, aby ją posiąść, usunie liczne narody przed tobą: Chetytów, Girgaszytów, Amorytów, Kananejczyków, Peryzzytów, Chiwitów i Jebusytów: siedem narodów liczniejszych i potężniejszych od ciebie. Pan, Bóg twój, odda je tobie, a ty je wytępisz, obłożysz je klątwą, nie zawrzesz z nimi przymierza i nie okażesz im litości. (…) Ale tak im macie uczynić: ołtarze ich zburzycie, ich stele połamiecie, szery wytniecie, a posągi spalicie ogniem. (…) Z wolna i po trosze wypędzi Pan, Bóg twój, te narody sprzed twoich oczu. Nie będziesz mógł ich prędko wytępić, aby dzikie zwierzęta nie rozmnożyły się dookoła ciebie” (Pw 7,1-5, 23).

Tak w dużym skrócie przedstawia się ten biblijny mit. Jak by na to nie patrzyć, jest to typowa aneksja i eksterminacja. Tyle, że przeprowadzona jakoby z inicjatywy Boga i z jego ponoć rozkazu. Już na pierwszy rzut oka widać, że Izraelici nie trzymali się zbyt mocno tego nakazu Boga; opuszczali tę obiecaną sobie ziemię wielokrotnie. Gdy tylko zapanował tam głód, zostawiali ją swemu losowi i szli gdzie było lepiej, gdzie był dostatek i żyzna, urodzajna ziemia. I nie przeszkadzało im wcale to, że to Kanaan im Pan nakazał zasiedlić, nie inny kraj.

Jednym słowem; ziemia obiecana była im miła tylko wtedy, gdy mogła ich wyżywić, gdy był w niej dobrobyt i dostatek. Ze swymi namiotami, stadami i dobytkiem udawali się zawsze tam gdzie było lepiej żyć (czy to nie przypomina czegoś współczesnego?). Gdy zapewne ciężką pracą Kananejczycy doprowadzili tę ziemię do rozkwitu, podczas pobytu Izraelitów w niewoli u Egipcjan, uczynili z niej krainę „mlekiem i miodem płynącą”, wtedy Izraelitom znowu przypomniało się, iż Pan właśnie im tę ziemię „podarował” w posiadanie.

A ponieważ liczbowo stanowili już znaczną siłę, nie zawahali się odebrać jej siłą. Grabiąc tubylcom dobytek, pozbawiając ich dachu nad głową, wyganiając z tej ziemi i zapewne wielu z nich mordując przy okazji. Ile to już razy w dziejach ludzkości powtarzała się ta historia? Ile razy człowiek, biorąc przykład z Pisma Świętego czynił dokładnie to samo swym bliźnim? Zajmował siłą zamieszkane już tereny, wysiedlał i wyniszczał tubylców, przejmował ich domostwa, dobytek i majątek, ustanawiając nowych właścicieli.

Zawsze w imię wyższych racji i idei, szczytnych i wzniosłych celów. Zawsze zwykłą grabież motywowano głębszymi pobudkami. A co lepiej do tego się nadaje, jak nie nakaz dany od samego Boga, do zajęcia „obiecanego” terenu? Czy przy aneksji Kuwejtu przez Irak, Husajn nie twierdził, iż to właśnie z nimi jest Allach (czyli Bóg)? Nie powoływał się na wolę bożą?

Czy hitlerowskie wojska nie szły zabijać i grabić niewinnych ludzi z błogosławieństwem bożym, udzielonym im przez namiestnika Boga na ziemi – papieża, głowę Kościoła kat.? Czy nie porównywał on tej napaści do „wzniosłej wyprawy krzyżowej, wyruszającej w obronie wartości chrześcijańskich”? Taki jest właśnie człowiek: zawsze swe najbrudniejsze interesy zasłania najwznioślejszym symbolem, jaki zna – Bogiem!

Jaka zatem moralność wyłania się nam ze Starego Testamentu? Otóż z tych „umoralniających” historii (będących często mitami lub ubarwionych mitami) wynika, iż wszystko było moralnie dobre, co przynosiło korzyść Izraelitom: zabójstwo, złodziejstwo, grabież, kłamstwo, oszustwo, podstępność, hipokryzja – to między innymi cechy, które nie tylko nie są potępiane w Starym Testamencie, ale wręcz dane są do naśladowania.

W sprawach zaś dotyczących seksu i prokreacji, wszystko było dopuszczalne i aprobowane, byle tylko pozwalało spłodzić potomka (najlepiej płci męskiej): upicie winem swego ojca i zgwałcenie go przez własne córki, które miały z nim potomstwo (przypadek Lota). Współżycie na przemian z żoną i jej służącą, oraz siostrą żony i jej służącymi (przypadek Abrahama), było rzeczą normalną i na porządku dziennym.

Tylko w takiej moralności mogło zaistnieć coś takiego, jak prawo lewiratu: brat zmarłego męża bratowej miał obowiązek spłodzić dzieci wdowie, które zaliczane były na poczet zmarłego. Za uchylanie się od tego świętego obowiązku właśnie, Bóg Jahwe pokarał Onana śmiercią, a nie za stosowanie masturbacji (jeśli już, to prędzej za „stosunek przerywany”). Ba! Kazirodztwo również nie było potępiane, ani „sakralna prostytucja” (przypadek Judy, Era i Tamar), jak i współżycie synowej z teściem.

Oceniając Stary Testament oraz przedstawioną tam moralność według chrześcijańskich wzorców moralności, widać wyraźnie, iż jest on jednym wielkim bagnem zepsucia, jak i zła. Ciekawe, że starotestamentowy Bóg, który na samym początku próbował walczyć z tym złem (potop, wieża Babel, Sodoma i Gomora), potem sam daje przykłady jak oszukiwać, kraść, grabić, mordować i zabijać ludzi. Osobiście zresztą bierze w tym udział, nakłania i nakazuje, czego dowiadujemy się z Biblii, która w bardzo wielu miejscach relacjonuje te „wydarzenia”.

Bóg Jahwe chociaż daje ludziom w Dekalogu przykazanie „Nie będziesz zabijał”, nakazuje również w wielu miejscach swego Słowa, aby nikt z mieszkańców zdobytych miast nie uszedł z życiem (dzieci i zwierzęta również, kobiety także, z wyjątkiem tych, które dotąd nie miały mężczyzny). Ten Bóg każe wycinać „w pień” wszystkich pokonanych, kamienować itd. I jego bogobojni wyznawcy stosowali się do tych bożych zaleceń, dlatego Stary Testament spływa krwią wielu tysięcy ofiar tej bożej „miłości” do człowieka, tej „dobroci” i „miłosierdzia”. Takie są korzenie judaizmu, religii z której wyłoniło się chrześcijaństwo.

Autorstwo: Lucjan Ferus
Źródło: ListyzNaszegoSadu.pl


TAGI: , , , ,

Poznaj plan rządu!

OD ADMINISTRATORA PORTALU

Hej! Cieszę się, że odwiedziłeś naszą stronę! Naprawdę! Jeśli zależy Ci na dalszym rozpowszechnianiu niezależnych informacji, ujawnianiu tego co przemilczane, niewygodne lub ukrywane, możesz dołożyć swoją cegiełkę i wesprzeć "Wolne Media" finansowo. Darowizna jest też pewną formą „pozytywnej energii” – podziękowaniem za wiedzę, którą tutaj zdobywasz. Media obywatelskie, jak nasz portal, nie mają dochodów z prenumerat ani nie są sponsorowane przez bogate korporacje by realizowały ich ukryte cele. Musimy radzić sobie sami. Jak możesz pomóc? Dowiesz się TUTAJ. Z góry dziękuję za wsparcie i nieobojętność!

Poglądy wyrażane przez autorów i komentujących użytkowników są ich prywatnymi poglądami i nie muszą odzwierciedlać poglądów administracji "Wolnych Mediów". Jeżeli materiał narusza Twoje prawa autorskie, przeczytaj informacje dostępne tutaj, a następnie (jeśli wciąż tak uważasz) skontaktuj się z nami! Jeśli artykuł lub komentarz łamie prawo lub regulamin, powiadom nas o tym formularzem kontaktowym.

2 komentarze

  1. ven0m 16.02.2016 12:34

    Zawsze przyjemnie poczytać wypociny “znawców” religijnych, którzy przeczytali pierwsze kilka rozdziałów Biblii i już stali się kaznodziejami New Age. Jeśli autor zainteresował się Biblią to punkt dla niego, ale powinien przeczytać całość, a następnie trochę zagłębić się w historię praktych żydowskich. Wówczas by rzeczony “znawca religijny”, ateista postępowy wiedział, że Stary Testament był dla żydów wprowadzeniem, czymś co miało wprowadzić w historię powstania Izraela, a wcześniej wytłumaczyć powstanie świata (czyli to czego żadna inna “religia” nie zrobiła), a nie tworzyć prawa religijne (choć takowe rónież tam są) – bo tym zajmuje się Tora i inne święte księgi dla żydów, a nie Pięcioksiąg. Chrześcijanie również uznają Stary Testament, ale także na zasadach wprowadzenia, wytłumaczenia genezy powstania człowieka. Kolejną sprawą jest fakt, że swoje dzieje w S.T. nie spisuje Bóg (jak to ma miejsce w Nowym Testamencie, który natchnął ewangelistów), ani też sami zainteresowani ponieważ byli … nie piśmienni, nie robili też tego ich ziomkowie z wioski z tegoż samego powodu 🙂 Całą naukę religijną, przykazania, wiarę w Boga i zasady przekazywali z ojca na syna ustnie i to tylko w rodach kapłańskich, cechujących się ogromną wiedzą (także tzw “tajemną”) i niesamowitą pamięcią. Kończąc, warto też pamiętać, że jest to geneza spisywana przez ludzi znacznie później ale też żyjących w dość ograniczonych i zamierzchłych czasach, kiedy to spory między plemionami załatwiało się siłą pięści, a kto jej nie używał był po prostu słaby i niegodny bycia mężczyzną, wojownikiem. Dopiero Jezus wprowadził “cywilizację”, której zasady wyznaje cały świat, ale niechętnie się do tego przyznaje 😛

  2. Wujek Polonii 16.02.2016 21:05

    Faktycznie: “Zawsze przyjemnie poczytać wypociny „znawców” religijnych”.
    Trzeba jednak “wcześniej wytłumaczyć powstanie świata (czyli to czego żadna inna „religia” nie zrobiła)”.
    Śmiem twierdzić, że religia musi tłumaczyć powstanie świata, inaczej nie urasta do miary religii (czymkolwiek miara i kimkolwiek mierniczy).
    I tak dla przykładu mitologia grecka, która swego czasu była faktycznie dominującą religią w Helladzie, bardzo rozbudowała panteon bogów i bogiń, wszystkim przypisując akty stwórcze i moce opiekuńcze.
    A tacy rdzenni mieszkańcy północnej Ameryki, to mieli swego stwórcę- Ducha Manitu i swój raj- Wieczne Łowy.
    Słynni Dogoni z Afryki swoje pochodzenie wywodzą z konstelacji Syriusza. Nie oni jedyni.
    Najwcześniejsze z odkrytych tekstów pisanych (z cywilizacji Sumerów), wyjaśniają stworzenie ludzi ingerencją bogów z innej planety, która cyklicznie “nas odwiedza”. Itd., itp.

    Czasami się zastanawiam, czy takie komentarze, to nie celowe “wrzutki”.
    Czy można się tak podkładać nieznajomością powszechnej wiedzy?
    Jeżeli “swoje dzieje w S.T. nie spisuje Bóg (jak to ma miejsce w Nowym Testamencie, który natchnął ewangelistów), ani też sami zainteresowani ponieważ byli … nie piśmienni, nie robili też tego ich ziomkowie z wioski z tegoż samego powodu 🙂 Całą naukę religijną, przykazania, wiarę w Boga i zasady przekazywali z ojca na syna ustnie i to tylko w rodach kapłańskich, cechujących się ogromną wiedzą (także tzw „tajemną”) i niesamowitą pamięcią”, to faktycznie nie ma czego zazdrościć.
    A komu bardziej współczuć? Bogu, który z jakiś powodów nie natchnął swych pasterzy, czy też owym koczownikom, którzy bez natchnienia, musieli wiecznie, z pokolenia na pokolenie, powtarzać wszystkie grzechy swych poprzedników. I uczyć się ich na pamięć, by dać świadectwo prawdzie! A może rodom kapłańskim, których tzw. wiedza “tajemna”, to po prostu tajemnica braku zdolności pisania i czytania, w jakimkolwiek alfabecie?
    No cóż. Cywilizacje, religie, kultury powstawały i ginęły w mrokach dziejów, w których twórcy tzw. Biblii przez lata błądzili i się wałęsali.
    Jeżeli S.T. nie jest natchniony, to czy jest czymś innym, jak źródłem do badania zbrodni tego wybranego narodu, jako tradycyjny ustny przekaz o wartości historycznej?
    Wydaje mi się, że umieszczenie S.T. w kanonie Pisma Św., przez ówczesnych przedstawicieli religii zwanej chrześcijaństwem, miało na celu, tylko i wyłącznie, uświadomienie potomnym o istnieniu absolutnego zła.
    Gdyby nie odwaga, bezkompromisowość (i sam przyznaję, boska siła- sic!), jednego rebe, który zmienił testament…
    A “w dość ograniczonych i zamierzchłych czasach, kiedy to spory między plemionami załatwiało się siłą pięści, a kto jej nie używał był po prostu”, w ogólnoludzkim pojęciu mądrzejszy i bardziej cywilizowany, tworzył zdobycze cywilizacji: meliorację, urbanistykę, system prawny, samowystarczalność bądź dobrobyt.

    I jeszcze jedno: Jezus, to niestety kalka innych wierzeń, postaci, filozofii. Św. Paweł popełnił plagiat. Tyle, jeśli chodzi o moją wiedzę, przekonania i wiarę.

    P.S. Nieskromnie się przyznam, że za „znawcę” się uważam. I przyjemne jest też rozkręcanie dyskusji innych „znawców” religijnych.
    Co do zarzutów odnośnie tekstu powyżej, chciałbym przypomnieć, że to kolejny już artykuł z cyklu. Mity są “rozbierane” pojedynczo. Biblijne powstanie świata i Eden, to poprzedni (zdaje się), odcinek.
    Mit ziemi obiecanej, to myśl, która scala religię żydowską. Tyle… itd. (vide supra).

    pOZDRAWIAM niePOPRAWNIE niePOLITYCZNIE

    Wujek Polonii

Dodaj komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz.
Jeśli już się logowałeś - odśwież stronę.