Liczba wyświetleń: 692
Niejaki Zbigniew Dolata zasiadający w ławach sejmowych z ramienia Prawa i Sprawiedliwości, wystosował interpelację do ministra kultury i dziedzictwa narodowego. Żąda oczyszczenia polskiego wokabularza z „ostatnich reliktów komunizmu”.
„W ostatnich latach z przestrzeni publicznej, mimo oporu części samorządów, znikają ostatnie nazwy ulic i pomniki – relikty i symbole komunizmu. To skutek przyjęcia 1 kwietnia 2016 r. przez Sejm RP ustawy o zakazie propagowania komunizmu lub innego ustroju totalitarnego przez nazwy jednostek organizacyjnych, jednostek pomocniczych gminy, budowli, obiektów i urządzeń użyteczności publicznej oraz pomniki” – opisuje w swojej interpelacji Dolata. To go cieszy. Niestety, zauważył on, że nie jest to działanie wystarczające.
Według niego konieczne jest także przeprowadzenie reformy słownika języka polskiego, gdzie czai się zakamuflowana w naukowe i potoczne szaty opcja komunistyczna. „(…) dekomunizacja nie objęła niezwykle istotnej kwestii stosowania terminów „przed naszą erą” (p.n.e.) i „naszej ery” (n.e.)” – żali się Dolata.
„Ich wprowadzenie w czasach PRL było ważnym z punktu widzenia komunistów elementem sowietyzacji Polski. Usunięcie z przestrzeni publicznej terminów „przed Chrystusem” i „po Chrystusie” lub „Anno Domini” związanych z chrześcijańskimi źródłami naszej kultury i używanych we wszystkich krajach cywilizacji Zachodu miało służyć realizowanej na wzór sowiecki ateizacji Polski” – uzasadniał w swojej interpelacji poseł PiS.
Dolata nie ukrywa swoich intencji. Powodowany jest katolickim fundamentalizmem i otwarcie to przyznaje. Zmiana terminologii na wskazywaną przez niego, odnoszącą się narodzin Jezusa Chrystusa, centralnej postaci chrześcijańskiej religii, ma „wzmocnić wpływ religii na życie publiczne”. Dokładnie takiego sformułowania używa on w swojej interpelacji. Dodaje także, że byłby to przejaw „szacunku dla tożsamości kulturowej”, jak również „wyraz przywracania normalności w Polsce”.
W związku z tym Dolata zapytuje „czy zostaną podjęte działania zmierzające do przywrócenia prawidłowej terminologii („przed Chrystusem”, „po Chrystusie” lub „Anno Domini”) w opisach zbiorów muzealnych oraz wszelkich publikacjach i opracowaniach, które towarzyszą wystawom organizowanym w muzeach, dla których organizatorem jest Minister Kultury i Dziedzictwa Narodowego?”.
Całą treść interpelacji można przeczytać tutaj.
Odpowiedzi ministra kultury i dziedzictwa narodowego jeszcze się nie doczekaliśmy.
Wcześniej poseł Zbigniew Dolata znany był wyłącznie z tego, że pod koniec ubiegłego miesiąca został zatrzymany przez policję drogową za jazdę z prędkością 129 km/h w obszarze zabudowanym, gdzie dozwolony limit wynosi 50 km/h.
Autorstwo: BS
Źródło: Strajk.eu
@Admin WM
„Mi tam się podoba p.n.e. i n.e., bo z jednej strony są neutralne, a z drugiej strony naukowcy doszli do wniosku, że Jezus urodził się w 7 roku p.n.e., więc zwrot „przed Chrystusem” jest mylny z punktu widzenia historii i wywołuje niepotrzebne zamieszanie.”
Nasza era jest przecież liczona od narodzin Jezusa, i jak sam napisałeś jest błędnie liczona, tak więc czy będziemy mówili, nasza era, czy od narodzin Chrystusa, czy przed Chrystusem, to nic, nie zmieni.
@Admin WM
„Jest różnica. Teoretycznie n.e. liczy się od daty śmierci Jezusa, ale gdy wiemy, że urodził się 7 lat wcześniej, traci to znaczenie merytoryczne, ale zachowuje matematyczne.”
Nasza era liczy się od pierwszego roku po narodzeniu Chrystusa, a nie od śmierci, i jest to tylko data umowna era kalendarzowa, który stanowi podstawę rachuby lat w kalendarzu.
„Można też uzgodnić jakieś inne zdarzenie historyczne z roku przełomowego między 1 r. n.e. a 1 r. p.n.e. jako początek n.e. i datowanie zostanie zachowane. Za to nazywanie 1 roku n.e. 1 rokiem po Chrystusie w myśl obecnej wiedzy historycznej jest już kłamstwem historycznym i archaizmem nie wartym podtrzymywania.”
Oczywiście że można, tylko ze nasza era „era chrześcijańska” jak sama nazwa wskazuje odwołuje się do tradycji chrześcijańskiej, i jak przesuniemy nasz kalendarz o te 7 lat przed narodzinami Chrystusa, to nasza era przestanie odwoływać się do tej tradycji.
„Tym bardziej, że źle się będą z tym czuli innowiercy i niewierzący. Po co skłócać ludzi? ”
Początek rachuby lat religijnego kalendarza muzułmańskiego jest liczony od ucieczki Mahometa z Mekki do Medyny, 16 lipca 622 n.e jest to era muzułmańska i jakoś tam nikt nie wpada na pomysł że innowiercy i niewierzący, mogą żle się czuć z ich nazewnictwem datowaniem,
Widzę ze Adminie jesteś bardzo postępowy
„Myślę, że temat ten ma odwrócić uwagę od afery samolotowej i podkarpackiej. Nośny temat zastępczy.”
Tak, tak, zdecydowanie, cała Polska tym tematem żyje , ludzie o niczym innym nie rozmawiają, tylko o tym.