Jak usunąć kleszcza i co zrobić później?

Opublikowano: 30.06.2024 | Kategorie: Publicystyka, Publikacje WM, Zdrowie

Liczba wyświetleń: 1363

W sezonie letnim, poza przestrogami o upałach i braku ostrożności podczas korzystania z kąpielisk, przypomnijmy o zaradności, gdy natura nam szkodzi. Jeśli zdarzy się dostrzec kleszcza, który niepostrzeżenie zatopił się nam w skórze, istotne jest jak poradzić sobie z wyjęciem go. Fachowo zrobiłaby to pielęgniarka, ale jeśli akurat jest dzień wolny od pracy, albo godziny, kiedy tylko pomoc nocna może być dostępna, możemy sami intruza wyjąć.

Przygotowujemy pęsetę, kubek plastikowy (najlepiej z zakrętką) z wodą, wodę utlenioną.

Najlepsza jest specjalna plastikowa pęseta (do nabycia w sklepach zoologicznych). Jej cechą jest mocny zacisk zapewniający skuteczne ujęcie kleszcza jak najbliżej skóry. Następnie, obracając zaciśniętą pęsetę, wyjmujemy całego pajęczaka ze skóry. Topimy go w wodzie. Uważajmy, by nam nie wyszedł z kubka. Rankę odkażamy wodą utlenioną.

Dobrze wiedzieć, że jeśli kleszcz jest nosicielem boreliozy, to efekt zakażenia naszego organizmu widoczny bywa dopiero po 3-4 tygodniach jako rumień, choć nie zawsze. Potem następują ostre symptomy o charakterze neurologicznym w połączeniu z kardiologicznymi. Niestety, dopiero po miesiącu rozwoju stanu chorobowego oddana do badania krew na obecność krętków boreliozy wymaga około tygodnia, nim wynik potwierdzi istnienie przeciwciał. Mając takie potwierdzenie, lekarz rozpoczyna leczenie. Często odsyłani jesteśmy do poradni specjalistycznej chorób zakaźnych, a tam kolejne oczekiwanie przez wiele tygodni.

Nie czekając na ostrą postać zakażenia, która zdezorganizuje nam całkowicie życie z groźbą zawału, mamy możliwość reakcji błyskawicznej. Dajemy wyjętego ze skóry krwiopijcę do analizy pod kątem stwierdzenia jego toksyczności. W tym celu najlepiej umieścić paskudę na kawałku serwetki lub papierowego ręcznika, dodatkowo owinąć w folię aluminiową. Dobrze jest zamknąć całość w pojemniczku z zakrętką – takim, jaki służy do badania moczu dodając owiniętą w folię kostkę lodu gdy panują upały. Całość oddajemy do wcześniej ustalonego laboratorium.

Istotnym jest fakt, że wybrane laboratorium dysponuje możliwością ustalenia już w ciągu dwóch do trzech dni DNA osobnika oraz jego nosicielstwo choroby, która dla nas jest groźna. W przypadku diagnozy dla nas niekorzystnej możemy szybko podjąć kurację pod opieką lekarza POZ, nie dopuścić do zaawansowania choroby ze wszystkimi jej następstwami. Leczenie antybiotykiem w dużej dawce trwa przez okres 28 dni i bardzo obciąża organizm, ale borelioza po prostu zniszczona zostaje w zarodku. Po zakończonym leczeniu konieczna jest wysoce witaminowa dieta z dodatkiem dobrej jakości nabiału dla odbudowania odporności. Na długo, lub na zawsze pozostaje osłabienie i szybkie męczenie się po każdym wysiłku. Zależy to od wieku i ogólnej kondycji człowieka.

Pamiętać należy, że przejście tej choroby nie daje uodpornienia na zawsze. Nie warto zatem zakładać, że raz przebyta choroba, albo szczepionka nas ochroni. Polecając analizę laboratoryjną, nie sądźmy, że chodzi w tym przypadku o typowe laboratorium analiz. Badanie ma charakter wysoce specjalistyczny i dokonuje go kilka ośrodków. Wiarygodne są te, które w krótkim czasie podają wynik, bo oznacza to, że mają swój aparat badawczo-diagnostyczny i materiał nie wędruje przez pół kraju, nim dotrze do celu. Należą do nich uniwersyteckie wydziały biologii i nauk o Ziemi, laboratoria, bądź centra komercyjne z możliwością badań genetycznych świata zwierząt (np. Vetcomplex).

Autorstwo: Jola
Zdjęcie: Przemysław Jahr
Źródło: WolneMedia.net


TAGI: , ,

Poznaj plan rządu!

OD ADMINISTRATORA PORTALU

Hej! Cieszę się, że odwiedziłeś naszą stronę! Naprawdę! Jeśli zależy Ci na dalszym rozpowszechnianiu niezależnych informacji, ujawnianiu tego co przemilczane, niewygodne lub ukrywane, możesz dołożyć swoją cegiełkę i wesprzeć "Wolne Media" finansowo. Darowizna jest też pewną formą „pozytywnej energii” – podziękowaniem za wiedzę, którą tutaj zdobywasz. Media obywatelskie, jak nasz portal, nie mają dochodów z prenumerat ani nie są sponsorowane przez bogate korporacje by realizowały ich ukryte cele. Musimy radzić sobie sami. Jak możesz pomóc? Dowiesz się TUTAJ. Z góry dziękuję za wsparcie i nieobojętność!

Poglądy wyrażane przez autorów i komentujących użytkowników są ich prywatnymi poglądami i nie muszą odzwierciedlać poglądów administracji "Wolnych Mediów". Jeżeli materiał narusza Twoje prawa autorskie, przeczytaj informacje dostępne tutaj, a następnie (jeśli wciąż tak uważasz) skontaktuj się z nami! Jeśli artykuł lub komentarz łamie prawo lub regulamin, powiadom nas o tym formularzem kontaktowym.

7 komentarzy

  1. Romeo 30.06.2024 12:56

    “Potem następują ostre symptomy o charakterze neurologicznym w połączeniu z kardiologicznymi.”
    – “potem” następuje wysyp niespecyficznych objawów, które po podejmowaniu przez lekarza udającego specjalistę od chorób zakaźnych i tropikalnych (jeśli mieliśmy szczęście i rodzinny dał nam na czas skierowanie, to najpierw zrobią nam badanie Western Blotta, o wyjątkowo niskim stopniu wykrywalności przeciwciał, ale – to i tak wielki sukces: to skierowanie),
    na chybił-trafił mniej lub bardziej szalonych pomysłów diagnostyczno-leczniczych skutkuje skierowaniem chorego najpierw na każdą możliwą diagnostykę, a potem nawet leczenie psychiatryczne.
    Jednym z najbardziej identyfikowanych ad hoc objawów są zmiany dermatologiczne.
    Dlaczego? Bo jesteśmy próźni (bardziej nawet: próżne) i nie akceptujemy znajdujących się na nas/bez powodu pojawiających się, a widocznych przy każdorazowej, przed wyjściem ze strefy komfortu (naszego bunkra), w lustrze samoocenie i kontroli zgodności naszej powierzchowaności z normatywem gatunkowym (w skrócie: dwie przednie kończyny, dwie tylne, jakaś dyniowata wypustka nad przednimi… …to jednak chyba niestety my, “ludzie”): znamion, plamek, łuszczącej się skór, przerzedzonej łepinki, do tego – dziwnie pachnącej, z jakimiś podejrzanymi wyciekami.
    Żadne ośrodki laboratoryjne nie są wiarygodne, po prostu ta choroba nie ma zwyczaju machać sobą w krwioobiegu, a przeciwciała są niespecyficzne do tego stopnia, że do niedawna zalecenia Towarzystwa Epidemiologicznego i Chorób Zakaźnych, jako wektor ustalania istnienia choroby przyjmowało występujące długotrwale niepodlegające specjalistycznemu leczeniu objawy niespecyficzne dla boreliozy, ale sugerujące np. stan zapalny stawów – w połączeniu z IGg + w skali wyższej niż jakiś tam statystyczny normatyw (przyjmijmy, że powyżej 50% dla średniej statystycznej całości chorych w jakimś tam przedziale czasowym). Opisywane to jest jako objawy kliniczne w przebiegu choroby, dla której taką najbardziej identyfikowalną sygnalizacyjnie ze strony organizmu zmainą było/nadal jest comiesięczne spektakuklarnie apokaliptyczne pogorszenie samopoczucia, odbierające siłę i wolę do życia.
    Dlatego baran mag nauk medycznych potrafi chorego na boreliozę wysłać z podejrzeniem depresji, a nawet tendencji samobóczych.
    “Nie chce się żyć? Pewnie zaraz pójdzie się wysadzić w jakimś istotnym dla określenia stopnia społecznego skretynienia ośrodku wymiany kretynizmów-z-idiotyzmami… na Wiejskiej, par example!”
    Czy może dziwić, że chorzy na własną rękę poszukując pomocy podejmują niezdrową dla ich układu trawiennego, a więc i odpornościowego, wielomiesięczną/letnią kosztowną terapię antybiotykową?
    Zamiast dać się zamknąć w pasach i własnych fekaliach, zapomniani przez personel pomocniczy, nie mówiąc o medycznym, jakiegoś osraj szpitala para-harakiri-psychiatrycznego?
    “Ale… …ale… …ale…”, ta – jasne…

  2. Szwęda 30.06.2024 19:53

    Im więcej czytam o boreliozie to coraz bardziej mam wrażenie, ze jeszcze bardzo ale to bardzo niewiele wielkogłowi wiedzą o tym zagadnieniu.

  3. Katarzyna TG 30.06.2024 20:01

    Borelioza to temat trochę jak Cow-ID: nikt nie wie do końca co i jak, jakie jest realne niebezpieczeństwo groźnych powikłań czy rozpowszechnienie w populacji, ale za to straszą ludzi jakby to była co najmniej ebola.. No cóż – “w mętnej wodzie łatwiej ryby łowić”.

  4. Romeo 30.06.2024 20:55

    @Szwęda – ewolucja dzieje się na naszych oczach, kiedyś można sobie było wymyślać, że to od czego odpadają nam wystające części ciała, po maratonie ich barwienia się wszystkimi kolorami tęczy, nabieraniem rozmiarów i ich utratą, przy jednoczesnych wyciekach/łuszczeniach, aromatoturpii, to
    – plagi, kary za wsadzanie pędraka w złą dziurę, wpuszczanie takiego wszędobylskiego pędraka, lub pędraka podrasowanego z innego gatunku, itp. smutne skutki picia wódki i niemycia macek,
    ale prawda jest okrutna – każda dziura jest/może być dla jej/jego właścicielki/właściciela zła, bo ewolucja jedzie na turbo parowcu – nie zmarnuje chwili, żeby wytrzaskać z jakiejś tam matrycy coś, co będzie bardziej ekspansywnie zaborcze, niż taki złożony wielkokomórkowy nieruchawy potwór, jak niesporczak.
    To czym jest każdy inny, większy stwór, dla takich planowanych drobnogówienek?
    Jak czym – żerowiskiem. Paśnikiem.
    To po co nam świadomość? Do cierpienia! I odczuwania niedoli w każdy inny sposób.
    Spotnij, rozleźć się!

  5. RisaA 01.07.2024 22:45

    @Romeo, polecam RAID na owady biegające. Wybije pędraki i będziesz mieć spokój. Skuteczność gwarantowana.

  6. Foxi 02.07.2024 08:00

    @Szwęda nad wzmocnieniem Boreliozy (czyli choroby z Lyme) pracowało już gestapo w latach 40 zeszłego wieku. Chcieli zrzucać na wrogie okopy zakażone kleszcze żeby “zmęczyć” żołnierzy. Po zakończeniu 2WŚ fachowcy z gestapo za pomocą operacji spinacz zamieszkali na wyspie Plum. Istnieją 2 książki: Lab 257 i Bitten które te sprawy dokładnie opisują. Dziwnym trafem na świecie szaleje jakaś plaga “zmęczenia.” Obecnie ośrodek na wyspie Plum jest likwidowany ale badania nie zostaną zakończone. Laboratorium zostanie przeniesione do Kansas w środku USA i znajdować się będzie tuż obok największych hurtowni rozsyłających żywność do całej ameryki.

  7. pikpok 02.07.2024 08:28

    @Foxi, dziś za te kleszcze robią nadajniki 5G.

Dodaj komentarz

Zaloguj się aby dodać komentarz.
Jeśli już się logowałeś - odśwież stronę.