Liczba wyświetleń: 691
„Polska armia jest w stanie obronić maksymalnie 3% terytorium Polski” – uważają eksperci Akademii Obrony Narodowej.
Zdaniem ekspertów wpłynęły na to trzy czynniki: znaczne ograniczenie liczebności polskiej armii, zmiana jej profilu oraz zignorowanie elementu zdolności obrony terytorium podczas szkoleń. Ministerstwo Obrony Narodowej RP skoncentrowało się na misjach poza granicami kraju, w tym w Iraku czy Afganistanie, a nie na obronie terytorium. Polskie dowództwo doszło do wniosku, że Polska nie musi obawiać się wojny, a jeśli nawet coś groziłoby Polakom, to sojusznicy przyjdą z pomocą.
„Współczesna wojna ma charakter totalny. Walczą nie tylko armie, ale zaangażowany jest cały naród i całe terytorium. Obraz ćwiczeń na poligonie w Drawsku Pomorskim lub Żaganiu może być mylący. Zobaczmy lepiej, jak wygląda sytuacja na wschodzie Ukrainy” – powiedział pułkownik i profesor Józef Marczak. Pułkownik w rozmowie z „Naszym Dziennikiem” podkreślił, że te obliczenia wykonano jakiś czas temu, a teraz może być jeszcze gorzej. Z kolei gazeta pisze, że te szacunki oznaczają nic innego, jak tylko to, że „Polskie Siły Zbrojne nie są w stanie obronić niczego”.
Potwierdzają to słowa prof. Marczaka, który powiedział, że Polska nie jest w stanie obronić nawet granicy z obrodem kaliningradzkim: „Nawet gdybyśmy całe nasze mini-wojska o sile trzech dywizji ściągnęli na liczącą 210 km granicę z obwodem kaliningradzkim, to będziemy w stanie obsadzić nimi co najwyżej 90 kilometrów. I to bez koniecznych obwodów”.
Natomiast doradca ministra obrony narodowej gen. Bogusław Pacek napisał na swoim profilu na „Twitterze”: „Nie godzę się na pisanie, źe eksperci z AON wyliczyli, źe Polska moźe obronić tylko 3% terytorium. Gdzie te wyliczenia? To bzdury. Też jestem z AON.”
W dyskusji zabrał również głos poseł PiS Witold Waszczykowski. „Od lat wielu ekspertów twierdzi, że komponent lądowy naszej armii mógłby rozwinąć linię obrony na co najwyżej 100-120 kilometrów. W takiej sytuacji nawet nasza granica z Obwodem Kaliningradzkim nie byłaby broniona ponieważ liczy ok. 200 km. Prawdopodobnie poza Luksemburgiem mamy najniższy w Europie wskaźnik zdolności mobilizacyjnej. Mimo tego, że od lat Bronisław Komorowski mówił, że trzeba zerwać z polityką ekspedycyjności, to niczego w tym kierunku nie zrobił. W dalszym ciągu mamy armię, która jest gotowa tylko do działań ekspedycyjnych, działań patrolowych i manewrowych, a nie do obrony kraju” – powiedział w jednym z wywiadów.
W Polsce ostatni pobór do wojska odbył się w 2008 roku, a obowiązek zasadniczej służby wojskowej zawieszono 1 stycznia 2010 roku. Komisje lekarskie nadal orzekają o zdolności do czynnej służby wojskowej, ale osoby zdolne do jej odbycia automatycznie przenoszone są do rezerwy. Dziś w polskim wojsku służą jedynie ochotnicy. W przypadku zagrożenia bezpieczeństwa państwa obowiązek służby może być przywrócony.
Źródło: pl.SputnikNews.com
to akurat dobrze moim zdaniem-linia obrony na granicy z niemcami oznacza że choć raz nie bedziemy mieli przez nasz kraj paru linii frontu-i choć raz możemy sobie popatrzeć jak się biją inni i zając sadzeniem ziemniaków, buraków, kukurydzy i co tam podejdzie.
tak, wiem, patriotyzm zerowy-widziałem co zrobili patriotom z majdanu, z libii, z syrii, z paru innych krajów, jakoś oni na tym nigdy dobrze nie wyszli. pacyfizm puki co.
Wróg już tu jest i rośnie w siłę im dłużej na to pozwalamy tym mniejsze szanse mamy nie tylko na godne życie ale na przeżycie. Dywersja trwa w najlepsze zniechęcając do walki skutecznie. Bardzo możliwe, że wróg objął już wszystkie najważniejsze stanowiska dowódcze w armii nie mówiąc o tzw. władzy bo to oczywiste i widoczne.
sandvinik – Sadzenie „co podejdzie” obejmuje GMO pewnie? A jak przyjdą po kukurydzę i żonę np? Spacyfizmujesz ich?
@AdamBiernacki
90% wojska to linia frontu i infrastruktura tyłowa-jak mam wybierać czy wole linie frontu 50km od mojego domu czy 500km od mojego domu to chyba nie musze pisać
co do obecnej sytuacji, GMO, całej reszty-mowimy o pokoju obecnym czy potencjalnym konflikcie na który zachód tak się upiera? USA sama powiedziała że suwerennych krajów nie toleruje a tzn Iran, Rosja, Chiny.
przez co podejdzie miałem na myśli że w warunkach konfliktu nie masz takiego wyboru sadzenia roślinek jak obecnie, i zależy co bedzie rabowane a co nie-jak ruskie lubią kapuste to sadzimy szpinak albo jarmuż-może nie znają i uznają że trawa.
a co do zabierania-polecam rozmowy o wojnie ze starymi ludźmi kto i jak zabierał jedzenie w czasie wojny i jak to było-akurat okupant to nie jest największy problem o ile linia frontu jest daleko.
@AdamBiernacki
a tak poza tym-co byś zrobił gdyby kraj w którym mieszkasz chciał w ramach mobilizacji wysłać Cię na front? poszedłbyś?
Jeśli krajem, w którym żyję rządziliby Polacy a nie namiestnicy okupantów, złodzieje, wróg itd to tak. Przecież nie dam sobą dowodzić zdrajcom, którzy wyślą mnie na pewną śmierć a nawet ich zaatakuję.
@AdamBiernacki
no i się dogadaliśmy-naszą władzę widze tak jak Ty a co za tym idzie mój patriotyzm jest taki jak ich patriotyzm, jedyne co zostaje to emigracja albo radzenie sobie. dlatego jak napisałem na początku wole żeby walk u nas nie było. nie ma armii=nie ma walk. jak obrona danii w czasach WW2.
i ani represji ani nic nie mieli jak się poddali-prawda?
Niestety zależy kto komu, kiedy, gdzie i jak się poddaje. Uważam, że represje wobec Narodu polskiego będą.
Błąd w założeniu.
Wojna na Ukrainie, to wojna domowa, bez agresji, ale nie bez pomocy wielkich tego świata.
Wyciąganie jakichkolwiek wniosków na temat szkolenia i przeznaczenia WP z jej przebiegu jest błędem.
Chyba, że rząd Polski przygotowuje WP do walki z narodem.
Wtedy powyższe wnioski są słuszne.
Te 3% to zapewne, żeby ochronić posiadłości rządu i tajnych służb
Czytałem gdzieś, że nasze wojo a konkretnie szeregowi wystarczą do obsadzenia 5 powiatów.
Armia zawodowa ucieknie przez Słowację do Rumunii jak zwykle. Ci z mobilizacji też się rozpierzchną. Zostanie partyzantka. Finansowana przez nikogo innego jak Wuja Sama.
Bo nasze WP jest po to, żeby obronić przez pół godziny pas startowy, z którego czarter do Hajfy odleci z „naszymi” politykami na pokładzie zakładającymi sobie na głowę mycki w popłochu…
Pytanie pomocnicze, przed kim mielibyśmy się obecnie bronić? Przecież ani Niemcom ani Rosji nie opłaca się rozwalać dobrze prosperującego wspólnego interesu. Jedynym graczem, dla którego lokalna wojenka w tym rejonie byłaby na rękę, są USA. W związku z tym najsensowniej byłoby rozlokować wszystko co mamy na granicy z rozpadającą się Ukrainą.